– Nie będzie tytułu, który wprowadza w błąd. Nie będzie napuszczania na ludzi. Dyskusja będzie dyskusją – opowiadał o swoim nowym internetowym projekcie Tomasz Lis. Serwis Natemat.pl ruszył w środę 22 lutego.
Jak zapowiadają twórcy serwisu, ma on wyznawać prawdziwie dziennikarskie podejście do świata. – Dziennikarstwo w sieci zaczęło polegać na korzystaniu wyłącznie z cudzych treści. A ja chcę zobaczyć, że dziennikarz włożył w materiał dodatkowy trud – mówił Tomasz Machała, naczelny serwisu, podkreślając wagę „wartości dodanej” materiałów jego podopiecznych. Nie będzie więc przeklejanych depesz agencyjnych, raczej nie będzie też reportaży.
Natemat.pl to przede wszystkim platforma blogerska. Ma być ciekawie, kompetentnie, a jednocześnie kontrowersyjnie. – Najgorzej by było, jakby się nikt nie obraził – stwierdził pytany o subiektywność i chimeryczność blogosfery Tomasz Lis. Na razie blogerskim trzonem nowego serwisu są celebryci. Kilku zgodziło się rozpocząć swoją przygodę z internetem (Czerkawski, Kowalczyk, Kempa), wielu innych postanowiło się tam przenieść. Na przykład Janusz Palikot, autor popularnego i szeroko komentowanego „Poletka Pana P.”.
By pisać u Lisa, trzeba skontaktować się z redakcją, która zadecyduje, czy tworzymy wartościowe treści. – Nie stajemy się wielką otwartą platformą blogową – zastrzegał Machała. Dodał jednak, że jest otwarty na propozycje współpracy: – Nie chcemy sprawiać wrażenia, że robimy celebrycko-vipowski serwis.
Dlatego istotnym elementem serwisu mają być komentarze internautów. – Chcielibyśmy, by komentarze były równoprawną częścią dyskursu – powiedział Lis. System komentowania powiązany z Facebookiem (praktycznie wykluczający anonimowość) ma zapewnić merytoryczną dyskusję pod wpisami. – Jestem za wolnością słowa, jednak wolność słowa nie jest wolnością plucia – dodał Lis.
Podczas konferencji padały pytania o wynagrodzenia blogerów. Lis podkreślił, że od dziewięciu lat uczestniczy w audycjach w TOK FM i nie dostaje za to żadnego wynagrodzenia. Jest nim satysfakcja i obecność w strefie publicznej. – Liczymy na to, że nasi autorzy stwierdzą, że będzie fajnie i że to się opłaca, choć nie w sensie gotówkowym – dodał dziennikarz.
Lis skomentował również swoją rolę w serwisie. – Będę starał się nie przeszkadzać. Moją rolę nazwaliśmy rolą narratora. Utożsamiam się z tym serwisem.