Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

książka

Ziemiec: od inżyniera do dziennikarza

ziemiecSkończył politechnikę, parzył kawę Monice Olejnik, a dziś prowadzi jeden z najważniejszych serwisów informacyjnych. Krzysztof Ziemiec spotkał się ze studentami UW w ramach cyklu „Czwartki z Kulturą”. 

Popularny prezenter telewizyjnych Wiadomości o mało nie został inżynierem, jeżdżącym na kontrakty na Bliski Wschód. Ale studia techniczne były dla niego katorgą. W pewnym momencie rzucił wszystko i rozpoczął pracę w radiu.

– Dziennikarz radiowy jest bardzo niezależny. Mikrofon do ręki i nie ma mnie, nie muszę pytać wydawcy o zgodę – chwalił swobodę reporterów radiowych. Ziemiec opowiadał też o „łapaniu dźwięków”, które jest świetną szkołą i wprawką do przygody w telewizji: – Radio jest fundamentem. Z dziennikarza radiowego będzie dobry dziennikarz telewizyjny. Odwrotnie już niekoniecznie.

– Nikt nie jest nieomylny – podkreślał Ziemiec mówiąc, że nie ma jednego autorytetu. Zamiast niego ma pokorę. Świadomość miejsca w szeregu. Jednak gdy Piotr Kaczkowski, weteran dziennikarstwa radiowego, zdjął go z anteny w Trójce, pokora została wystawiona na próbę. – Wielu młodych ludzi na początku ma w sobie tej pokory za mało – wyznał Ziemiec.

To wiadro zimnej wody sprawiło, że trafił do telewizji. Dziś prowadzi jeden z największych programów informacyjnych. Podczas spotkania Ziemiec podkreślał, że nie jest to lekki kawałek chleba. – To nie jest tak, że przychodzę wieczorem, a materiały spadają z nieba – tłumaczył. – Często, kiedy siedzę już w studiu, w czasie headline’ów dostaję na słuchawce informację: „nie mamy jedynki”. Najważniejszego materiału. Ktoś bez doświadczenia i obycia przed kamerą nie udźwignąłby tego. Prowadzący nie może być z ulicy.

Ziemiec komentował także różnice między telewizją publiczną a jej prywatnymi rywalami. Jest przekonany, że tej pierwszej nie można w pełni skomercjalizować. – Jestem absolutnie przekonany o konieczności istnienia telewizji i radia publicznego. Jeśli za 40 lat chcemy być wspólnotą, mieć wspólną kulturę, doświadczenia, taka telewizja jest niezbędna.