Kino arabskie wciąż boryka się z cenzurą, wielu reżyserów ucieka przed represjami do Europy. Zostają najodważniejsi, ale jaką płacą za to cenę?
Tytuł najnowszej realizacji Jafara Panahiego „To nie jest film” w istocie nie jest tym, co w dzisiejszym rozumieniu oznacza film. Nie ma linearnej fabuły, nie jest oparty o żaden scenariusz, w zasadzie brak w nim nawet historii, ale to, co go wyróżnia – to pomysł. Przedstawia zapis kilku dni z życia zamkniętego we własnym domu reżysera, który zaprasza do siebie zaprzyjaźnionego dokumentalistę, Mojtabę Mirtahmasbę, by o czymś mu opowiedzieć. Dla tych, którzy nie znają podłoża tej sytuacji, może się ona wydać kuriozum. Po co znany na całym świecie filmowiec irański miałby nagle występować przed kamerą, zanim kolejny raz stanąć za nią?
Tajemnica jest prosta. Otóż w marcu 2010 roku Jafar Panahi wraz z Mohammadem Rassoulofem zostali aresztowani i osądzeni na sześć lat więzienia pod zarzutem kręcenia filmów w opozycji do rządu. Wydano im również zakaz filmowania i opuszczania kraju przez dwadzieścia lat. Obaj złożyli apelacje od wyroku, a „To nie jest film” jest ukazaniem oczekiwania Panahiego na decyzję sądu w tej sprawie. Dla reżysera taka sytuacja to jak kara śmierci w sensie metaforycznym – nigdy już nie będzie mógł wrócić do swojej profesji. I o tym m.in. jest ostatni manifest irańskiego twórcy stanowiący zbiór refleksji, opowieści i rozmów z operatorem. Nie mogąc kręcić, Panahi stał się bohaterem własnego, raczej smutnego „filmu”.
Na zdjęciu Jafar Panahi
To, co najbardziej ujmuje w tej realizacji, to rozbrajająca szczerość, odwaga i desperackie pragnienie walczenia z systemem. Na swoim przykładzie reżyser ukazuje kondycję całego irańskiego kina, cały czas stojącego pod pilnym okiem i twardym batem władzy. Potwierdzeniem jest jedna z telefonicznych rozmów Panahiego z jego prawniczką, która mówi, że wyrok nie ma nic wspólnego z prawem. Jest czysto polityczny, dlatego argumenty prawne nie są w stanie nic wskórać. Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach rozprzestrzeniającego się liberalizmu nie istnieje coś takiego jak cenzura. Tymczasem kraje arabskie z Iranem na czele nie bacząc, co ma w tej kwestii do powiedzenia Zachód, niszczą wielkich twórców urodzonych na ich ziemi. Jafar Panahi jest jednak przykładem, że mimo domowego więzienia i zakazu filmowania dalej potrafi przekazywać ważne dla siebie kwestie. „To nie jest film” opiera się na chęci przeczytania, a właściwie opowiedzenia do kamery scenariusza filmu, który przyniósł mu kłopoty i nigdy nie został zrealizowany. To działanie szybko zamienia się w pełen goryczy manifest uwięzionego reżysera, który zdaje się walczyć z wiatrakami. Bo otóż właśnie – „po co objaśniać film, skoro jeszcze nawet się go nie nakręciło?”
„To nie jest film”
reżyseria: Mojtaba Mirtahmasb, Jafar Panahi
premiera: 20 maja 2011 (świat)
produkcja: Iran
Film pokazywany był w ramach Warszawskiego Festiwal Filmowego, w dniu 50. rocznicy Amnesty International.