Zrobił masę znakomitych zdjęć. Gdy przyszłam do niego, by przeprowadzić swoją pierwszą dziennikarską rozmowę, nie znałam się kompletnie na fotografii. Poprosiłam, by przyniósł trochę zdjęć. Wiele ich było, na pewno wszystkie świetne. Gdy jednak zauważyłam to jedno, doznałam szczególnego poruszenia. Zahipnotyzowało mnie. Nie wiem dlaczego. Do dziś ta kobieta, jej oczy, ta fotografa przeszywa mnie do głębi. Chciałam, by o niej opowiedział.
Fotoreporter ma często kontakt ze śmiercią w różnych dramatycznych sytuacjach. Staje tym samym przed problemem znalezienia środka – jak o tym opowiadać i czy w ogóle o tym opowiadać. Czy opowiedzieć symbolem, czy wprost? Piotr Bernaś woli nie dopowiedzieć, bo niedopowiedzenie jest mocniejsze.
Kobieta siedziała przed szpitalem. Gdy na nią spojrzałem, dostrzegłem porażającą pustkę, nicość i beznadzieję w oczach. Pomyślałem, że ten obraz dużo mocniej mówi o ogromie tragedii, która tam
się wydarzyła, niż dziesiątki tysięcy trupów. Po trzęsieniu ziemi w Iranie do szpitali polowych w Bam, zorganizowanych przez międzynarodową pomoc, przybywali potrzebujący opieki lekarskiej mieszkańcy miasta. Ta kobieta czeka przed jednym z nich. Miałem problem. Wyczuwałem jej stan i nie chciałem gwałcić prywatności. Wziąłem długi obiektyw, stanąłem dalej, przykucnąłem. Poczekałem, żeby wiedziała, że tam jestem, żeby w pewnym sensie mnie zaakceptowała. Gdyby wtedy się odwróciła, nie przeszedłbym na drugą stronę, by widzieć jej twarz. Byłby to znak, że ona nie chce. Miałem aparat w rękach i po prostu siedziałem. Delikatnie zacząłem robić zdjęcia. Jej oczy bardzo się zmieniały, była w nich wielka intensywność.
W Iranie było wielu fotografów lokalnych, którzy podążali szlakiem fotografów tzw. przyjezdnych. Podpatrywali ich i robili dokładnie to samo. Jeden z nich zauważył tę sytuację, mnie i kobietę. Domyślił się, dlaczego robię te zdjęcia. Tylko, że ja miałem długi obiektyw, a on krótki. Podszedł do niej na odległość 30 cm, tuż przed jej twarz i robił zdjęcia. Obserwowałem to ze zgrozą. Kobieta zaczęła zasłaniać się, odwracać, a on jeszcze bezczelniej wciskał jej aparat.
Jadąc do Bam, wiedziałem, gdzie i po co jadę. I najważniejsze – jakich zdjęć nie chcę robić. Był to z jednej strony bardzo łatwy temat, bo malowniczy, szokujący, dramatyczny – trzęsienie ziemi, ale i bardzo trudny, bo nie chciałem tym epatować. (W grudniu 2003 roku zginęło w tym mieście, ponad 35 tys. ludzi, zniszczonych zostało ponad 80% budynków – red.). Widziałem później bardzo dużo zdjęć z tamtego rejonu – kawałków ciał, zwłok. W jednym z konkursów fotograficznych wygrało zdjęcie przedstawiające człowieka niosącego dwóch martwych synów na ramionach. Myślę, że czasami zdjęcie nie jest tak ważne, jak to, co się dzieje i być może nawet lepiej, żeby ono nie zostało zrobione.
Piotr Bernaś, fotoreporter. Ukończył szkołę reportażu Collegium Civitas. Zaczynał jako freelancer w agencji Forum i Reporter. Szybko zaczął odnosić sukcesy: 2002r. – Grand Prix 1 edycji konkursu na fotoreportaż roku (Newsreportaż 2002) organizowanym przez tygodnik „Newsweek” za cykl „Siostrzyczki”, angaż w „Gazecie Wyborczej”; 2003r. – II Nagroda w kategorii Wydarzenia w Konkursie Polskiej Fotografii Prasowej za fotoreportaż „Ożarów”, Nagroda Specjalna Fujii Polska oraz III Nagroda w konkursie Newsreportaż 2003; 2004r. – 1 miejsce w kategorii Wydarzenia w konkursie Newsreportaż za fotoreportaż „Śmierć Miasta”; 2005 r. – II i III Nagroda konkursu BZ WBK, II Nagroda w Konkursie Polskiej Fotografii Prasowej oraz III Nagroda za Newsreportaż; 2006r. – II Nagroda w konkursie KFP oraz autorska prezentacja zdjęć na Targach Fotograficznych Perpignan; od maja 2006 angaż w „Dzienniku”; od marca 2007 związany z Grupą Wydawniczą Polskapresse, zastępca kierownika Działu Foto, tworzy ogólnopolski dział foto w nowym projekcie wydawnictwa.