Zahukana sąsiadka, nieprzygotowana do roli matki kobieta oraz agresywny syn. W „Mamie” Xavier Dolan udowadnia, że nie dwa, lecz trzy minusy dają plus. Cudowne dziecko kina jest w świetnej formie.
Rok 2015, fikcyjna Kanada, w której rodzice mogą bez sądowych orzeczeń wysłać swoje problematyczne dzieci do zamkniętych zakładów. Diane Després (Anne Dorval) jest wdową, która od trzech lat pozostała sama ze swoim największym problemem – nastoletnim agresywnym, nadpobudliwym synem (Antoine-Olivier Pilon). Właśnie odebrała go z ośrodka wychowawczego, z którego Steve został wyrzucony za podpalenie stołówki. Między matką a synem szybko wywiązuje się bójka. Nagle, jak spod ziemi, pojawia się niepozorna sąsiadka, przy której Steve się uspokaja. Kyla (Suzanne Clément) staje się dla chłopca drugą matką. Razem z Diane podejmują walkę starając się go wychować, chroniąc przed nim siebie, innych i jego samego.
Głównym wątkiem są zmagania Steve’a z matką oraz sąsiadką i to trio spisało się znakomicie. Największą niespodzianką jest porywający występ wcielającego się w rolę chłopca Antoine’a-Oliviera Pilon. Siedemnastolatek zagrał już u Dolana epizod w „Na zawsze Laurence”, ale w „Mamie” zaprezentował poziom nieosiągalny dla wielu dojrzalszych aktorów. Jego Steve bawi, żenuje, niepokoi, przeraża, ale przede wszystkim budzi współczucie, co w przypadku tej postaci na pewno nie było łatwym zadaniem. Młodziutki aktor jest jednym z najjaśniejszych punktów filmu, nie tylko z powodu anielskich blond włosów.
Przez dużą część filmu oglądamy bohaterów z wyjątkowej perspektywy – obraz nie jest panoramiczny, lecz niemal kwadratowy. Reżyser, w jednym z wywiadów, tłumaczył, że uznał tę formę – kojarzącą się z portretami – za doskonałą do ukazywania postaci. Pierwszy kontakt z tą nowinką może dezorientować, ale z czasem przestaje się ją zauważać i cała uwaga skupia się na pięknych zdjęciach. Warstwa wizualna, jak zwykle u Dolana, zachwyca. Wybór jesieni na czas akcji dostarcza paletę intensywnych barw, na czele z uruchamiającym marzenia złotem. Jednocześnie wiadomo, że kończy się pewien przyjemny okres, po którym nastąpi ochłodzenie.
Natomiast dźwiękowo dominuje lato w pełni. Zaskakuje brak specyficznej, wzbudzającej niepokój w poprzednich produkcjach tego twórcy, muzyki. Sporo za to „znanych i lubianych” brzmień, od Oasis po Lanę del Rey, dobrze pasujących do prostej, klasycznej jak na tego reżysera, opowieści. Po oszczędnym audiofonicznie „Tomie” powraca Dolan, u którego muzyka pełni niezwykle ważną rolę. Z pewnością docenią to ci, którym podobały się „Wyśnione miłości” Kanadyjczyka.
Nie od dziś wiadomo, że Dolan ma swoich ulubionych aktorów, których obsadza wszędzie, gdzie tylko może. Tym, co uatrakcyjnia jego wybory, są interesujące transformacje postaci przez nich odgrywanych. Dla przykładu – ochroniarz z „Mamy” (Pierre-Yves Cardinal) był brutalem Francisem w „Tomie”. Jednak prawdziwą niespodzianką jest powierzenie roli nieśmiałej, jąkającej się Kyli Suzanne Clément, wcześniej wcielającej się w ekscentryczną żonę zmieniającego płeć mężczyzny w „Na zawsze Laurence”. Z kolei w pierwszym filmie Dolana, „Zabiłem moją matkę”, Clément odegrała nauczycielkę głównego bohatera, kobietę niezwykle wrażliwą, przypominającą pod pewnymi względami Kylę. Innym „oczkiem” puszczonym do widzów jest Anne Dorval, tytułowa mama, której postać w oczywisty sposób nawiązuje do matki protagonisty pierwszej produkcji młodego reżysera. Tam, grana przez tę samą aktorkę postać, była kobietą z wielkimi kompleksami, zupełnie nieradzącą sobie z wychowywaniem syna. Nowa postać Dorval – Diane – zmaga się z jeszcze większymi problemami, ale nadrabia młodzieńczą energią, wdziękiem i urodą.
„Mama” jest udana, ale byłaby jeszcze lepsza, gdyby Dolan – reżyser, producent i scenarzysta – konsekwentnie trzymał się tempa ustalonego na samym początku. Niestety, dobre wrażenie (jak on się rozwinął!) zostaje pogorszone przez histeryczny finał, przywodzący na myśl pierwsze filmy młodego twórcy.
Nie należy jednak zapominać, że artysta tak wysoki poziom osiągnął mając 25 lat. Przy takim tempie rozwoju można spokojnie założyć, że ulubieniec europejskich festiwali przejdzie do historii kina. „Mama” to jeszcze nie arcydzieło, ale optymistyczny zwiastun tego, na co stać utalentowanego Kanadyjczyka. W dodatku to pierwszy film Dolana, który nie powinien obrazić zatwardziałych homofobów, więc jego szanse na entuzjastyczny odbiór tylko wzrosną.
„Mama”
reżyseria: Xavier Dolan
premiera: 17 października 2014 (Polska), 22 maja 2014 (świat)
Kanada, 134 min.