Grupka mężczyzn w mundurach polskich z kampanii napoleońskich biegnie w stronę okopów pruskich z okrzykami „Do Ataku!!!”, „Hurra!!!!”. Padają strzały. Któryś z biegnących pada na ziemię. Całe zajście ogląda duża grupa ludzi. Czy to zdjęcia do nowego filmu wojennego? Nie, to pokaz jednej z licznych grup rekonstrukcyjnych, które w taki niebanalny sposób starają się przybliżyć nam naszą historię. Czy nauka historii musi sprowadzać się tylko do oglądania zakurzonych eksponatów? I czy musi nudzić i zasypywać nas setkami dat?
Dla każdego coś innego
Grupy rekonstrukcji historycznej, bo tak brzmi pełna nazwa tych stowarzyszeń, działają na terenie całej Polski. Mają na celu w przystępny i ciekawy sposób przedstawić ważne historyczne wydarzenia, tak aby historią zaciekawić większe rzesze ludzi. Mnogość epok, jakie odtwarzają grupy jest ogromna i każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego. „Na przykład nasza grupa zajmuje się rekonstrukcją historyczną 4 pułku piechoty Xsięstwa Warszawskiego” – mówi 23-letni Antek Święcki, student SGGW. Inne odtwarzają chociażby życie powstańców warszawskich czy rzymskich legionistów. Jeśli natomiast nie interesuje nas życie szarego piechura, zawsze możemy dołączyć do dzielnych ułanów ks. Poniatowskiego.
Nie tylko dla wybranych
www.wrzesien39.pl grupy zajmującej się odtwarzaniem walk kampanii wrześniowej, ceny ekwipunku wahają się między 1500–2000 zł. „Ceny nie są niskie, ale nikt nie musi płacić takiej kwoty od razu. W naszej grupie początkowe wyposażenie kosztuje około 1000 zł. Resztę dokupujesz sukcesywnie, kiedy masz na to pieniądze. Jesteśmy grupą kumpli i nikt nie czepia się nas, że nie mamy od razu całego ekwipunku” – mówi uspokajająco Antek.
Członkowie grup rekonstrukcyjnych skupiają się na odtwarzaniu ważnych w historii bitew i wojen. Wiadomo, że wojna i wojsko to nie zabawa, dlatego kandydatom stawiane są różne wymagania. Jednym z nich jest na przykład wiek. W wielu grupach wymagane jest posiadanie szesnastu lat i zgody rodziców na wzięcie udziału w rekonstrukcji. Jednak nie zawsze ilość lat stoi na przeszkodzie, by dołączyć do grupy. „W naszej grupie wiek nie gra żadnej roli i nie jest kryterium decydującym o przyjęciu do grupy. Nawet najmłodsi znajdą u nas zajęcie, na przykład jako dobosze oddziału” – mówi Antek. Drugim kryterium stawianym kandydatom jest kryterium mundurowe. Początkujący rekonstruktor powinien zebrać podstawowe umundurowanie niezbędne do wzięcia udziału w pierwszych bitwach. Jak możemy przeczytać na stroniePasja zrzesza
Członkami grup rekonstrukcji historycznej nie są tylko nauczyciele historii i historycy. „Mamy tu wszystkich: studentów, strażaków, policjantów, muzyków. Ludzi kompletnie niezwiązanych z historią, których połączyło wspólne zamiłowanie i hobby” – opowiada Antek. Na pytanie jak on związał się z rekonstrukcją odpowiada: „Wiesz jak to jest, oglądasz bitwę w filmie, czytasz o niej w książce i masz ochotę sam w niej uczestniczyć. Chcesz poczuć ten dreszcz emocji. Ze mną tak było. W mojej grupie jestem od sześciu lat i powiem Ci, że jak już się w to wkręcisz, to jest to twoja pasja. Niech świadczy o tym fakt, że mamy w grupie 72-letniego pana Józefa, który wciąż jeździ z nami na rekonstrukcje”.
Jak w teatrze
Ci, którzy myślą jednak, że rekonstrukcja to zabawa i postrzelanie do siebie nie jest niczym trudnym, są w błędzie. Przygotowania do odegrania bitwy wyglądają jak próba przed spektaklem w teatrze. „Przed bitwą musimy zadbać o sprzęt, czyścimy broń i dbamy o to, żeby wszystko wyglądało jak należy” – mówi Antek. „Zanim zacznie się rekonstrukcja, ćwiczymy musztrę. Każdy rekonstruktor musi być wyszkolony, żeby wszystko na „polu bitwy” wyglądało jak w epoce. Wszyscy ćwiczymy bitwę, zanim zagramy przed publicznością.” -mówi Antek. Dodatkowo „oddziały zgrywają się, a dowódcy muszą wiedzieć, co kiedy mają zrobić. Wszystko musi być zgodne ze scenariuszem” – dodaje po chwili.
Nauka przez zabawę
Od początku istnienia grup rekonstrukcyjnych ich występom towarzyszą rzesze ludzi, z zapartym tchem oglądających walczących żołnierzy i towarzyszące im efekty pirotechniczne. Czy zatem ten rodzaj przedstawiania historii staje się coraz bardziej popularny wśród Polaków? Na pytanie o ilość ludzi oglądających rekonstrukcje i ich zainteresowanie Antek odpowiada: „Z tego, co można dostrzec przychodzą ogromne tłumy ludzi. Jest duże zainteresowanie. Wszystko zależy od rozreklamowania. Jeśli jest zrobione dobrze, ludzie zjeżdżają się nawet z miejscowości oddalonych o 50 kilometrów.” Pozostaje pytanie, czy ludzie oglądający rekonstrukcję po powrocie do domu zapamiętają tylko efekty wizualne czy może utkwi im w pamięci jakaś data czy nazwisko i czy obejrzane widowisko spowoduje, że postanowią dogłębniej poznać np. historię prezentowanej epoki. Zapytany o to Antek odpowiada twierdząco i za przykład podaje wizytę jego oddziału w szkole w Skierniewicach. „Na chłopcach, których chcieliśmy rekrutować, nasze mundury zrobiły ogromne wrażenie. Mimo że nie wszyscy interesowali się historią, po spotkaniu o Napoleonie wiedzieli już wszystko” – wspomina.
Zamiast muzeum?
Historia od zawsze kojarzy się z datami, setkami nazwisk i eksponatami w muzeum z karteczką „nie dotykać”. Takie skojarzenia nie pomagają w jej reklamowani wśród ludzi, a szczególnie wśród młodzieży. Szansę na zmianę wizerunku historii i jej „odnudzenie” daje działalność grup rekonstrukcyjnych. Potrafią w sposób ciekawy i dynamiczny pokazać nam ważne dla historii Polski czy świata wydarzenia. Dzięki rekonstrukcjom nie tylko widzimy jakiś mundur na manekinie, ale także widzimy ten sam mundur na żywej, poruszającej się osobie. Dzięki działalności grup rekonstrukcyjnych, możemy ożywić czasy, które bezpowrotnie minęły. W związku z tym, czyż nie prawdziwe wydaje się stwierdzenie Antka: „W szkole masz teorię, w muzeum eksponat, a na rekonstrukcji wszystko jest żywe. To jak oglądać film 3D. Rekonstrukcja jest najżywszą formą przekazu historii.”
Marcin Łuniewski