Zdrada to coś niezwykle ludzkiego, przyziemnego, a mimo to jest czymś co nas całkowicie odczłowiecza. Spotyka każdego z nas, w różnych etapach życia. Nie dotyczy tylko relacji romantycznych, jednak to te bolą najbardziej. I prowadzą bardzo często do katastroficznych skutków. Odzierają nas z wzajemnej bliskości i zaufania, miłości i namiętności. To jak ogromny mur, który samoistnie wyrasta i rozdziela dwojga kochanków. To trauma, która bardzo często prowadzi nie tylko do destrukcji nas samych, ale i naszego otoczenia, naszych bliskich. O tym właśnie opowiada spektakl Teatru Powszechnego ,,Opowieść Zimowa”, który został stworzony przez Pamelę Leończyk i Darię Sobik na podstawie fragmentów dramatu Szekspirowskiego. Ukazuje, co zdrada robi z ludźmi, do czego ich posuwa, jak wpływa na wszystko dookoła. Odwołuje się również do każdemu dziś znanej ,,kultury terapii” i to właśnie rodzinna psychoterapia jest samym centrum przedstawienia. Bohaterowie zanurzają się w trakcie niej w głąb samych siebie, swoich wspomnień, traum, czy pragnień. Powiedzieć, że całe widowisko mocno trafia do widza, to jak nie powiedzieć nic. Gra aktorska, odpowiednio dobrana muzyka, scenografia – to wszystko sprawiło, że już od pierwszych minut zostałam wciągnięta do samego środka wydarzeń. Odczuwałam żal królowej Hermiony, niekochanej i niespełnionej. Współczułam Królowi Leontesowi, którego zazdrość doprowadziła do chorej obsesji. Płakałam, widząc jak zdrada rodziców wpłynęła negatywnie na całe życie ich córki. Jak sprawiła, że zapomnieli o niej. Porzucili ją. A przecież była owocem ich miłości. Szczególnie doceniam elementy żartu wplecione w cały przebieg terapii, co pozwalało na chwilowe rozładowanie atmosfery.
Podsumowując, mimo iż to trudna i wymagająca emocjonalnie pozycja, to szczerze polecam wybrać się każdemu, kto ma możliwość do Teatru Powszechnego na ,,Opowieść Zimową”.