Ponieważ wycinamy zarówno lasy pierwotne, jak i wtórne, a także stosujemy ogromne ilości pestycydów na rozległych obszarach rolniczych, w przyszłości to właśnie miasta mogą odegrać kluczową rolę jako schronienia dla różnorodności biologicznej – stwierdziła w rozmowie z PAP prof. Marta Szulkin z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka w dziedzinie antropocenu.
Zaznaczyła również, że obecność przyrody w mieście jest jak najbardziej możliwa. „Chyba że patrzymy na miasto wyłącznie jako na betonową pustynię” – dodała.
Miasta oferują dziś zaskakująco dużo zieleni – nie tylko w parkach, ale również wzdłuż ulic, na skwerach, placach, balkonach, a nawet na dachach wiat przystankowych. Ta zieleń tworzy środowisko życia i źródło pożywienia dla wielu gatunków zwierząt. Co więcej, rośnie świadomość społeczna dotycząca jej znaczenia. Dlatego – w obliczu wycinania lasów i intensywnego stosowania pestycydów na terenach wiejskich – to właśnie zieleń miejska może w przyszłości stać się ostatnim bastionem bioróżnorodności na naszej planecie. W tym świetle rola miast nie może być pomijana – podkreśliła prof. Marta Szulkin z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem badaczki, jednym z kluczowych wyzwań w zachowaniu miejskiej różnorodności biologicznej jest umiejętne zarządzanie przestrzenią zieloną oraz takie planowanie i rozwój miast, które nie kolidują z potrzebami natury. – Nie chodzi o to, żeby zamienić miasta w dżunglę – wyjaśnia. – Wystarczy wdrażać proste rozwiązania, jak tworzenie zielonych korytarzy, które łączą ze sobą tereny zielone i umożliwiają zwierzętom swobodne przemieszczanie się.
Kolejnym ważnym aspektem jest przemyślana selekcja gatunków roślin. Warto stawiać na rodzime drzewa i krzewy – nawet jeśli szukamy odmian lepiej znoszących ocieplający się klimat. Gatunki występujące naturalnie w danym regionie są bowiem kluczowe dla lokalnych owadów, a co za tym idzie – również dla ptaków, gryzoni i ich naturalnych drapieżników.
Prof. Szulkin zwróciła też uwagę na wpływ zieleni miejskiej na zdrowie ludzi. – Miasta ciągle się rozrastają, a my czasem zapominamy, że nasze organizmy mają swoje granice – mówi. – Jesteśmy narażeni na ciągły hałas, sztuczne światło, przeciążenie bodźcami. W tym kontekście obecność zieleni jest nie tylko przyjemna, ale wręcz niezbędna do utrzymania równowagi psychofizycznej. Badania pokazują, że nawet niewielka ilość zieleni w otoczeniu miejsca zamieszkania czy pracy może obniżać liczbę dni spędzonych na zwolnieniu lekarskim. Zieleń przynosi więc także bardzo konkretne, wymierne korzyści – podsumowała badaczka.
(za: NaukawPolsce)
(fot. Zach Lisko on Unsplash)