Jeden z najpopularniejszych superbohaterów Kinowego Uniwersum Marvela powrócił na srebrny ekran. Gromowładny Thor wdarł się przebojem na szczyt boxoffice’owej listy minionych miesięcy. Nowy film o przygodach skandynawskiego boga zyskał przychylność zarówno fanów, jak i krytyków.
Thor: Ragnarok to widowisko w reżyserii Taiki Waititiego, które swoją premierę miało w październiku tego roku. Jest to kolejny film wchodzący w skład Kinowego Uniwersum Marvela, które święci sukcesy już od czasów swej pierwszej produkcji, czyli Iron Mana z 2008 roku.
Nowa, trzecia już odsłona przygód superbohatera obdarzonego mocą władania piorunów zabiera nas w kosmiczną podróż. Thor (Chris Hemsworth) wraz ze swym podstępnym bratem Lokim (Tom Hiddleston), muszą stawić czoła swej nieznanej dotąd złej siostrze — Heli (Cate Blanchett). W celu powstrzymania szalonej Bogini Śmierci i zapobieżenia nadchodzącemu Ragnarokowi (mitologicznemu końcu świata), muszą połączyć siły z tajemniczą wojowniczką Walkirią (Tessa Thompson) oraz potężnym Hulkiem (Mark Ruffalo).
Thor: Ragnarok to przede wszystkim dynamiczny film przygodowy utrzymany w klimatach science-fiction. Wszechobecne efekty specjalne zostały wykonane dość specyficznie — wszystkie postaci, lokacje i pojazdy mają przywodzić widzom na myśl produkcje z lat 80 ubiegłego wieku (patrz: Flash Gordon).
Sentymentalne wrażenie powrotu do lat minionych potęgować ma muzyka. Ścieżka dźwiękowa jest żywcem wyjęta ze starych gier na automaty czy konsole (patrz: Contra).
Wszystkie te wyżej wymienione zabiegi zdają egzamin. Wrażenie, na którym bazowały dwa inne filmy Marvel Cinematic Universe, czyli Strażnicy Galaktyki oraz Strażnicy Galaktyki vol. 2, w tej produkcji zostało spotęgowane.
Gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Większość pojawiających się na ekranie postaci jest jednak odgrywana przez poszczególnych aktorów już od jakiegoś czasu i poniekąd z nimi utożsamiana. Jak wiadomo, taka kolej rzeczy ułatwia im zadanie. Dlatego na szczególne wyróżnienie zasługuje tu, występujący niejako gościnnie, Jeff Goldblum, po raz pierwszy (oficjalnie) pojawiający się w Kinowym Uniwersum Marvela. Wcielając się w organizatora międzygalaktycznych walk gladiatorów, wpływowego Grandmastera, pokazuje, że potrafi być świetnym komikiem.
A skoro już o humorze mowa, to w Thor: Ragnarok z całą pewnością go nie brakuje. Charakteryzowały się nim już poprzednie produkcje Marvela i kolejny film uniwersum podtrzymuje ten trend. Niekiedy w trakcie seansu można odnieść wrażenie, że ogląda się parodię filmów o superbohaterach.
Nowy film Taiki Waititiego jest świetnym przedstawicielem swojego gatunku. Dynamika i mnogość wątków nie wprowadzają niepożądanego chaosu, a jedynie nie pozwalają się nudzić. Thor: Ragnarok gwarantuje ponad dwie godziny dobrej zabawy dla widza w każdym wieku.