Współpraca Buki (Mateusza Danieckiego) i Rahima (Sebastiana Salberta) zaowocowała wydaniem albumu „Optymistycznie”, którego brzmienie nieco wykracza poza ścisłe ramy hip-hopu. Krążek jest pozytywnym i energetycznym motywatorem skierowanym przede wszystkim do tych, którzy cenią w życiu aktywne działania. Z chłopakami spotykam się w barze Lemon w samym centrum Warszawy. To ich drugi wywiad tego dnia. Zaraz po rozmowie ze mną jadą na kolejny, mimo że premiera ich płyty odbyła się pod koniec października.
MF: Mateuszu, powiedziałeś niedawno, co utkwiło w mojej pamięci, że każdy człowiek ma wpływ na to, jak wygląda świat, a artyści mają ten wpływ spotęgowany, co niesie za sobą wielką odpowiedzialność. W którym momencie poczuliście się odpowiedzialni za swojego słuchacza?
Buka: Uświadomiłem to sobie, kiedy wydałem drugi legalny album, „Wspaniały widok na nic interesującego”. Ludzie przychodzili do mnie po koncertach, żeby dzielić się swoimi opiniami. Czasem nawet robili to ze łzami w oczach. Każda informacja zwrotna uświadamiała mi, że to, co robię ma dla nich znaczenie.
Rahim: Jest taki moment, kiedy odpowiedzialność przychodzi sama. Słuchacze mówią: „Ten utwór bardzo na mnie wpłynął”, a nawet: „Twoja płyta pomogła mi w życiu”. Wtedy uświadamiasz sobie, że musisz ważyć słowa.
MF: Pamiętacie momenty, w których swoją muzyką zrobiliście więcej złego niż dobrego?
Rahim: Chociaż nie pamiętam konkretnych destrukcyjnych numerów, to zauważam dużą przemianę w swoim myśleniu i w sposobie przekazywania treści. Dzisiaj zupełnie inaczej napisałbym utwory, które stworzyłem naście lat temu. Na pewno miałyby one odmienny wydźwięk.
Buka: Ja bardzo dobrze pamiętam takie numery. Kiedy się było młodym, robiło się wiele głupich rzeczy, abstrahując już od muzyki. Człowiek nie jest nieomylny i nie cofnie przeszłości. Może za to wpłynąć na przyszłość. Zmieniłem się i mam zamiar udowadniać to swoją pozytywną postawą.
MF: Zauważyłam, że polscy raperzy mają coraz większą tendencję do pozytywnego myślenia. Waszym zdaniem hip-hop w Polsce zmienia kierunek rozwoju?
Buka: Bardzo nie lubię uogólniania, kategoryzowania i wrzucania wszystkiego do jednego worka, więc wolę mówić za siebie niż za „scenę hip-hopową”. Każdy człowiek jest inny, ma inne podejście. Jeśli już koniecznie miałbym to uogólnić, to moim zdaniem polski hip-hop zbyt mocno przejmuje amerykańskie wzorce, które niekoniecznie są pozytywne.
Rahim: W muzyce szukamy poparcia dla naszych przekonań. Ktoś, kto dziś się buntuje, za pół roku może zacząć słuchać naszej płyty, bo np. poczuje szczęście. Muzyka ma na nas ogromny wpływ. Dla tych, którzy poprawiają coś w swoim życiu, uprawiają sport albo zmieniają nawyki na lepsze nasz album może stanowić motywację.
MF: „Optymistycznie” jest według mnie „kopem” energii, który dajecie słuchaczowi. Skąd sami ją czerpiecie?
Buka: To jest jak koło, które samo się napędza. Dajemy z siebie energię na koncertach, ale też dostajemy jej mnóstwo od naszych słuchaczy.
Rahim: Ja najwięcej energii czerpię z natury. I nie mówię tu o paleniu marihuany! Mam na myśli czerpanie ze środowiska naturalnego. Mieszkam w centrum, gdzie pełno jest spalin i smogu. Kiedy wyjeżdżamy na koncerty w malownicze miejsca, staram się kontemplować przyrodę, czerpać z niej tyle, ile tylko mogę.
Buka: Takie momenty dają nam inspirację do tworzenia. Można powiedzieć, że jesteśmy motywowani przez to, czym się inspirujemy.
MF: Jurek Owsiak wydał niedawno płytę GrubSona z nagraniami z Woodstocku. Podobno koncert GrubSona był wielkim sukcesem – okazało się, że przy jego muzyce mogą się bawić nie tylko fani rapu. Mam wrażenie, że podobnie jest w przypadku Waszego albumu.
Buka: Wiele razy grałem na festiwalach, które nie były stricte rapowe, ale Woodstock to przy nich Everest. Szacunek dla GrubSona za to, że mu się udało!
Rahim: GrubSon jest artystą, który już jakiś czas temu wyszedł poza ramy hip-hopowe. Otworzył się na innego słuchacza, zaczął grać z „żywym” bandem i jego energiczne koncerty osiągnęły zupełnie nowy poziom. Parę lat temu w ramach wspólnego projektu z L.U.C-em grałem z triem skrzypcowcym, trębaczem czy nawet mimem. Dzięki temu wystąpiliśmy m.in. na Chrześcijańskim Festiwalu Slot Art w Lubiążu czy na Festiwalu Filmowym w Kazimierzu Dolnym. Band zawsze otwiera kolejne „furtki” dla artysty.
Buka: Odwiedzanie takich miejsc jest kolejnym etapem rozwoju. Im bardziej rapową płytę nagrasz, tym mniejsza szansa na tego typu festiwale. Wychodzenie poza ramy samego rapu jest jednocześnie wychodzeniem naprzeciw nowego słuchacza.
MF: W opisie Waszego albumu można przeczytać, że prezentujecie dwa różne style, dwa różne pokolenia i dwie różne osobowości. Jesteście swoimi przeciwieństwami?
Rahim: Na pewno nie jesteśmy tak różni jak ja i Fokus. Gramy razem z Fokusem od wielu lat, choć jesteśmy skrajnie inni i w sumie potwierdzamy, że przeciwieństwa się przyciągają. Z Buką tak nie jest – mamy wiele wspólnych przemyśleń i zbliżone podejście do życia.
Buka: Myślę, że dużo bardziej niż filozofią życia różnimy się charakterami. Sebastian jest spokojny i myśli racjonalnie, a ja chodzę z głową w chmurach.
MF: Jak określilibyście Waszą relację?
Buka: Nasza relacja ma kilka płaszczyzn. Po pierwsze biznesową, bo Rahim jest moim wydawcą.
Rahim: Przed chwilą jedliśmy razem obiad i to była płaszczyzna koleżeńska. Jest jeszcze twórcza. To, jak dobrze dogadujemy się na tej ostatniej płaszczyźnie, mogą ocenić tylko słuchacze.
MF: Czy ktoś powiedział Wam, ze jesteście złym duetem?
Buka: Oj, ludzie mówią mnóstwo rzeczy…
Rahim: Od bliskich nam osób nigdy nie dostaliśmy takiej informacji. Moi fani twierdzą natomiast, że moje utwory są lepsze, a fani Buki – że jego. To normalne. Liczyliśmy, że dzięki tej płycie moi słuchacze poznają i polubią Bukę, i odwrotnie.
MF: Mateuszu, Twój utwór pt. „Huśtawka na końcu świata” jest chyba odbiciem Twojej refleksyjnej osobowości. Zawiera bardzo dużo przemyśleń, metafor… Co jest dla Ciebie najważniejsze w tym numerze?
Buka: Bardzo trudno nazwać mi jednym zdaniem, co chciałem przekazać. Obrazy emocji powstające w mojej głowie często inspirują mnie do różnych przemyśleń. „Huśtawka na końcu świata” to jeden z tych utworów, który stanowi ich odbicie. Opisuję emocje poezją, staram się je ubierać w metafory.
MF: Sebastianie, nie chciałabym „wałkować” tego samego tematu po raz kolejny, ale zauważyłam, że w Twoich wypowiedziach coraz częściej powtarza się wątek zakończenia kariery rapera.
Rahim: Taka myśl czasem kołata z tyłu głowy. Mam trochę pomysłów, które na razie są mrzonkami i nie będę o nich głośno mówił. Zastanawiam się, myślę, buduję plan z kategorii „Kim chcę zostać w przyszłości?”. Nie chcę jednak rozstawać się z muzyką i dźwiękiem. Wiem, że dopóki wystarczy mi sił będę wspierał początkujących artystów, bo to moja misja. A póki mam pomysły i siłę, chcę spełniać się artystycznie.
MF: Eldo zapowiedział, że kiedyś napisze książkę. A Ty?
Rahim: Pisanie nie jest moją domeną. Bliższy jest mi coaching. Czuję, że umiem znaleźć posłuch i wykłady motywacyjne byłyby mi dużo bliższe niż beletrystyka czy pisane biografii.
MF: „Optymistycznie” to wyraz Waszej zmiany na lepsze – sport, zdrowe jedzenie, zerwanie ze złymi nawykami. Ale nie zawsze tak było. Nie wątpię, że obaj mieliście takie momenty w życiu, w których muzyka przeplatała się z „ciężkimi” imprezami i tym żyliście. Jak do tych czasów odnosicie się dzisiaj?
Rahim: Czarna dziura!
Buka: NIC nie pamiętam!
Rahim: Teraz zupełnie poważnie: artysta czy nie, każdy przeżywa okres młodzieńczego szaleństwa oraz buntu.
Buka: Negatywne sytuacje można obrócić w pozytywne wspomnienia. I zdecydowanie bardziej wolę to niż traktowanie swojego buntu jako części przeszłości, która mnie zraniła. Rozstałem się z dekadentyzmem.
MF: Rozstałeś się z nim czy on dalej czyha gdzieś na Ciebie? Pytam o Twoją muzykę, nie o Twoje życie.
Buka: Jeśli pytasz o moją muzykę, pytasz też o moje życie. Muzyka wyciąga ze mnie to, co siedzi gdzieś w głębi mojej duszy, a siedzi tam jeszcze wiele ponurych rzeczy. Być może kiedyś powrócę do tego stylu, ale patrząc czysto logicznie: to, co chcę czynić to przekazywanie słuchaczom stricte pozytywnych treści.
MF: „Optymistycznie” motywuje, daje energię. Odnoszę oprócz tego wrażenie, że słuchając Waszej muzyki, można poczuć się wolnym. Czym dla Was jest wolność?
Rahim: Zacznę od tego, czym ona nie jest. Zniewolenie jest w dużej mierze związane z rzeczami, które nas przy sobie trzymają. Możemy być niewolnikami telefonów, tabletów i komputerów. Wolność jest wtedy, kiedy człowiek potrafi od tego wszystkiego odstąpić i dalej być uśmiechnięty. Dzisiaj kolega powiedział do mnie: „Stary, spróbuj gdzieś wyjechać bez telefonu, laptopa, bez niczego”. Uważam, że jeśliby mi się to udało i nie myślałbym cały czas o tym, czy ktoś dzwonił i ile mam nowych „polubień”, i rzeczywiście udałoby mi się być szczęśliwym, to wtedy poczułbym wolność, byłbym naprawdę wolnym człowiekiem.
Buka: Wolność absolutna nie istnieje, nie da się w tym życiu być całkowicie wolnym. Sam proces oddychania lub fakt, że musisz coś jeść jest zniewoleniem. Poza tym wolność jest pojęciem względnym, kreacją naszego umysłu. Każdy z nas ma swoją wolność.
MF: A Twoja wolność wiąże się z muzyką?
Buka: Tak. Bo tworząc muzykę, możemy wszystko.