Wśród nas są mądralińscy z pozoru i ukryci depresanci. Ci pierwsi chodzą wyprostowani i czekają, aż życie im plecy przygarbi, bo przecież tylko na własnych błędach człowiek się uczy. Drudzy natomiast, pogrążeni w beznadziei, chowają przed światem swoje poradniki, bo to taki wstyd, że się człowiek idealny nie urodził.
Największym wrogiem ludzi jest strach. Pożera, pomniejsza, tworzy karykatury. Obawa przed wstydem i krytyką zabija potencjał. Niewiele osób, mających problem z poczuciem własnej wartości, przyznaje się do tego komuś więcej niż sobie. Tak jest bezpieczniej, na zewnątrz przecież wszystko może wyglądać normalnie.
Wstydem dla niektórych jest również korzystanie z pomocy. Bo przecież psycholog to od razu musi być psychiatra, a te wszystkie poradniki są stertą bzdur. Fakt, najwygodniej jest siedzieć i narzekać, a przy okazji pośmiać się z tych, co biegają na szkolenia… Gdzie dziwnie uśmiechnięty facet ma mówić, w jaki sposób żyć i osiągnąć sukces? Przecież to jakaś patologia!
Czasem najlepiej więc stoczyć się na dno. Ciemno i nic nie wiadomo. Wtedy człowiek nie boi się pytać, bo przecież gorzej już nie będzie. Na szczęście dno ma ten plus, że można się od niego odbić. Każde słowo nadziei uzależnia i wtedy chłonie się poradnik po poradniku, szuka się motywacji, trenerów… Spadając na dno można się nieźle potłuc, potem trzeba leczyć rany i zaczyna się szukanie sposobu.
Głupich pytań nie ma, ale zdarzają się głupie odpowiedzi. Warto więc czasem poznać osobę, która nam ich udziela. Obecnie kierujemy się radami wujka Google’a, który nie zawsze robi dobry research. To taka loteria, co wyskoczy na pierwszej stronie, to na to bęc. I potem jest bęc i płacz kolejny, i powrót na dno, już to prawdziwe, pod którym drugiego nie ma. Niepewni siebie, zdołowani ludzie przyjmą każdą obietnicę i często nie widzą granicy między coachem a guru.
A w szkołach nikt nie mówi o poczuciu własnej wartości, stawianiu sobie celów, organizacji czasu czy walce ze zniechęceniem i brakiem pewności siebie. Godziny wychowawcze lepiej zostawić bez komentarza razem z piątkami i paskiem na świadectwie. W większości prac szefowie jeśli motywują, to tylko na początku. Potem to już docinki, przycinki, krytyka i rozkazy, aż w końcu człowiek zaczyna wierzyć, że nic nie potrafi.
Życie kształtuje podświadomość, od niej zależy każdy wybór, którego dokona dana osoba. Ma to swoje źródło w doświadczeniach zarówno dobrych, jak i złych. Nasze poglądy są ich wynikiem. To taka mądrość z tych głupich poradników, z tytułami o sukcesie i śmiesznymi okładkami. Mądrość ta, stanowi wzory, do których po podstawieniu pewnej wiedzy o sobie, powinniśmy otrzymać oczekiwany wynik. Ludzie są jednak nadal uprzedzeni do ich stosowania i wolą popełniać wciąż te same błędy. A może tak by wyprzedzić te uprzedzenia i być zwycięzcą, gdy dobrniemy do mety?