Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

O LUDZIACH, KTÓRZY ZABIJALI I PRAGNĄ ODKUPIENIA

Autorką książki „Belfast. 99 ścian pokoju” jest Aleksandra Łojek – socjolog, iranistka i tłumaczka. Mieszka w Belfaście i pracuje w organizacji, zajmującej się pomocą ofiarom rasizmu i mediacją międzykulturową.

Na początku swojej książki piszesz o Belfaście: Da się w nim przeżyć lata i nie wiedzieć, że istnieje drugie oblicze tej aglomeracji. Naprawdę da się?

Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com
Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

Tak. Widzę to dobrze po reakcjach polskich mieszkańców Belfastu na książkę. Niektórzy z nich piszą na forach internetowych, że to wszystko nieprawda, że w Belfaście wcale nie dzieje się źle. Miasto jest nie tylko podzielone murami, ale te strony wzajemnie nic o sobie nie wiedzą. Kiedy polski imigrant przyjeżdża zarabiać, zamieszkuje w lepszej dzielnicy, gdzie podziały mentalne nie są aż tak widoczne, robi zakupy w dobrych sklepach, nie śledząc przy tym prasy – może tego nie dostrzegać. Nie musi tego widzieć.

Co się dokładnie dzieje, gdy do Belfastu przyjeżdża królowa?

Królowa nie przyjeżdża tu często, choć ma pod Belfastem swoją rezydencję. Jej wizyta w 2012 roku natychmiast wywołała zamieszki w zachodnim Belfaście. Ale już w 2014 roku było stosunkowo spokojnie. Zostałam zaproszona na obiad z królową w urzędzie miasta. Irlandia Północna jest podzielona (z grubsza) na dwie grupy: protestantów, raczej stojących za królową, oraz republikanów, którzy chcą, by Irlandia Północna była częścią Republiki Irlandzkiej, a nie Zjednoczonego Królestwa. Republikanie nie podchodzą entuzjastycznie do monarchii z przyczyn oczywistych. Zamieszki wywołane przez wizytę Królowej skoncentrowały się w jednej dzielnicy – jedynie kilka ulic zostało zamkniętych, a życie Belfastu toczyło się dalej, wspaniałym wielkomiejskim trybem.

Napisałaś: to nie konflikt ludzi w garniturach, choć jest przez nich monitorowany. Czy ktoś na nim zarabia?

Jestem przekonana, choć są to tylko moje spekulacje. Tutaj nawet funkcjonuje takie powiedzenie: upper class płaci middle class, by middle class nienawidziła working class. Ci ludzie z najniższej klasy naprawdę nie różnią się dużo od ludzi będących wyżej. Mają jedynie dużo mniejsze szanse, dlatego że byli zaangażowani w The Troubles. The Troubles dotyczyły głównie klasy robotniczej, i to właśnie ci ludzie płacą za przeszłość najwyższą cenę.

W swojej książce mocno podkreślasz znaczenie słowa underprivileged, które sugeruje, że bieda nie jest postrzegana jako zawiniona.
Bo to nie jest wina dziecka, że urodziło się w rodzinie, w której rodzice wyszli z więzienia i oboje piją. W rodzinie, w której nie jest ważna edukacja, tylko to, by odurzonym i znieczulonym przeżyć do następnego dnia. Być może zapić ból. Oczywiście, świetnie by było, gdyby tacy rodzice nagle się otrząsnęli, ale nie zawsze jest to możliwe. Polacy chętnie określają takie rodziny jako patologiczne. Kiedyś sama też używałam takiego określenia, ale teraz interesują mnie przyczyny tego stanu. Nie chcę jednoznacznie skreślać tych ludzi, używając języka, z którym się nie zgadzam. Dziś widzę, że ci ludzie psychicznie nie dają sobie rady. Potrzebują pomocy.

Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com
Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

Napisałaś o ośmioletnim chłopcu, który powiedział do Ciebie: Napisz, że nazywam się Jimmy McCornik i że idę rzucać kamieniami w policję, a potem w te śmiecie pieprzonych protestantów. Jeśli ta nienawiść została przekazana kolejnemu pokoleniu, to czy kiedyś Belfast wyleczy się ze swojego rozdwojenia jaźni, a ściany pokoju runą?

To nie jest książka o wszystkich, podaję w niej te bulwersujące przykłady. W Belfaście jest wiele inicjatyw oddolnych (organizowanych przez ludzi należących do klasy robotniczej). Chodzi o to, by dzieci, które się nienawidzą, spotykały się ze sobą, na przykład na wyjazdach integracyjnych. Sama biorę udział w takich akcjach jako osoba, która opowiada o polskiej kulturze. Oczywiście są rodzice, którzy przytakują tym inicjatywom oraz tacy, którzy nie chcą zapomnieć o przeszłości. Boję się jednak wniosku, że nienawiść jest przekazywana z pokolenia na pokolenia – nienawiść BYWA przekazywana. Nie zawsze. Nie jest to reguła. Jednak, żeby sytuacja w całym Belfaście się unormowała, potrzeba dwóch lub trzech pokoleń i ciężkiej pracy.
W swojej książce opisujesz potężnego mężczyznę, który należał niegdyś do organizacji paramilitarnej. Dziś jest swojego rodzaju mediatorem między młodymi republikanami a władzą. Pewnego razu odwiedziłaś go, żeby porozmawiać, ale szybko wyszłaś. Czego się przestraszyłaś?
Nie nazwałabym tego lękiem, ale niepokojem. Ten mężczyzna jednym gestem zatrzymał zamieszki, związane z przyjazdem królowej. Musiał mieć ogromny szacunek obu stron – policji i młodych republikanów. Podczas zamieszek był bardzo otwarty, chciał ze mną porozmawiać, zaprosił mnie do siebie.

Więc odwiedziłaś go w domu.

W domu, który był całkowicie pusty. Jedyne, co się w nim znajdowało, to masywny egzemplarz Biblii, leżący na bardzo czystym blacie. Brendon, bo tak się nazywał, wyglądał przerażająco, ale w Belfaście twarz wielu ludzi naznaczona jest przeszłością. Powiedział mi, że to Bóg sprawił, że do niego przyszłam, że chcę z nim rozmawiać. I nagle nasza relacja się zachwiała. Między nami pojawiła się tylko religia. Brendon uzasadnił moje przyjście ingerencją sił boskich. Nie umiałam się do tego ustosunkować, nie chcąc go zranić, ani rozczarować. Wszystkie drzwi na osiedlu były otwarte. Ludzie wyglądali z okien. Paramilitarni. Poczułam się nieswojo. Niechciana. Ale przede wszystkim poczułam, że to on nie chce już ze mną rozmawiać.

Był moment, w którym naprawdę bałaś się o swoje bezpieczeństwo?

Miałam sytuację, o której wolałabym dokładnie nie opowiadać. Spotkałam się z, nieżyjącym już dziś, dowódcą jednej z organizacji paramilitarnych. Byliśmy skonfliktowani. Nie bałam się o swoje bezpieczeństwo, ale czułam, że ten mężczyzna jest nieobliczalny. Zginął na ulicy, na której wcześniej mieszkałam. Został czterokrotnie postrzelony w głowę. Osoba, która go zamordowała zginęła w tamtym tygodniu. To też jest Belfast.

To przerażające.

Być może. Czasem mam wrażenie, że nie zdaję sobie sprawy z tego, w co wchodzę. Staram się wykazywać empatią i rozmawiać ze wszystkimi ludźmi – nie interesuje mnie, czy są dobrzy, czy źli. Tym bardziej, że nie wiem, jaka jest definicja dobra i zła. Bywa, że dobro powoli zamienia się w zło. Albo jest motywowane złem. Albo, zło staje się nagle dobrem. Chcę wiedzieć, co ci ludzie myślą, choć czasami są uważani za niebezpiecznych.
Poruszyła mnie opowieść o Jenny, kobiecie, która była oficerem w IRA (republikańska organizacja paramilitarna). Lojaliści zabili jej trzech synów. Jenny o swojej tragedii opowiedziała Ci w pubie, przy kieliszku. Mam wrażenie, że to nie jedyna sytuacja, w której ktoś, zupełnie niespodziewanie, dzielił się z Tobą swoimi osobistymi dramatami.
Takich sytuacji miałam zaskakująco dużo. To pokazuje, że ci ludzie bardzo chcą być wysłuchani. Mają potrzebę zwierzenia się, wyrzucenia z siebie strasznych doświadczeń z przeszłości. Poznałam pewnego republikanina. Pokazał mi zdjęcie przedstawiające wieloletniego przyjaciela rodziny. Okazało się, że ten bliski przyjaciel był szpiegiem dla rządu brytyjskiego. Przez 20 lat przekazywał wywiadowi wszystko, co działo się w tej republikańskiej rodzinie. Wszystko.

Zwierzanie się nieznajomym bywa, w tamtych stronach, niebezpieczne.

Oczywiście. Kiedy opowiadałam lokalnym, że piszę książkę, mówili, że nie uwierzyliby mi, gdyby nie fakt, że pochodzę z innego kraju. Wywiad zawsze wysyłał artystów, dziennikarzy lub studentów, którzy rzekomo pisali prace naukowe, artykuły, przygotowywali projekty badawcze.

Myślisz, że ludzie tacy jak Jenny żałują swoich czynów?

To zależy. W książce opisałam Alistaira lojalistę, który jako siedemnastolatek na zlecenie zabił katolika. Zwierzył mi się, że chciałby porozmawiać ze sobą sprzed 20 lat. Powiedziałby: Po tej jednej rzeczy nie odzyskasz samego siebie, nie będziesz spał. Ale, jak sam przyznał, młody Alistair nie posłuchałby go. Są też tacy, którzy mówią: To była wojna. Nie mieliśmy wyboru. A są też ludzie zupełnie zrozpaczeni, którzy nie mogą pogodzić się ze swoim życiem. Uważają, ze stracili jedyną szansę.

Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com
Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

Można się zatem zastanawiać, od czego to zależy.

Jeden z moich dobrych znajomych siedział w więzieniu za materiały wybuchowe. Oczywiście chciał kogoś zabić, ale ten atak został udaremniony. Powiedział mi: Wszystko byłoby inaczej, gdybyśmy urodzili się w innym państwie. Ten motyw, związany z determinantą geograficzną, jest bardzo częsty. Inny znajomy, który miał powiązania z organizacją paramilitarną, powiedział: Gdybym urodził się we Włoszech… chociaż nie, wtedy byłbym w mafii. Ci ludzie nie są czarno-biali. Potrafią zdystansować się do przeszłości, a czasem dochodzi do tego makabryczny humor, pewnie mechanizm obronny, by nie zwariować.

Ludzie, z którymi rozmawiałaś, borykali się z wielkimi tragediami. Kiedy skończyłam czytać Twoją książkę, zastanawiałam się, czy doświadczyłaś zwątpienia w dobroć i sprawiedliwość tego świata?

Dziękuję ci za to pytanie. Doświadczyłam i wątpię do dzisiaj. Spotykam ludzi działających on the ground (tak się mówi na działalność społeczną). Widzę, ile jest w nich dobra, ale widzę też, ile jest wokół nich niesprawiedliwości. Ilu ludziom uszły na sucho straszne winy, w związku z Porozumieniem Wielkopiątkowym. Czy pokój, podczas którego musisz zapomnieć, że sąsiad torturował twojego brata, jest sprawiedliwy? Albo inaczej – czy właśnie tak ma wyglądać wybaczenie? By móc dalej żyć? Nie wiem.
Czy to, co powodowało tymi ludźmi, gdy bili, torturowali i mordowali, to zło?

Wojny wyciągają z ludzi nieskończone zło. Niektórzy nie potrafią już nigdy stać się normalni. Zresztą… czym jest norma po wojnie? Siła i przemoc dawała ludziom władzę, którą utracili w warunkach pokojowych. W niektórych z tych ludzi widzę zło jeszcze dzisiaj – mogą mówić o pokoju, ale motywy ich działania są cyniczne, bo tak naprawdę marzą, by znów mieć władzę. Natomiast w innych widzę zmianę i ogromną chęć czynienia dobra. To właśnie ci ludzie niwelują moje nocne strachy. Budzę się rano z nadzieją, że spotkam kolejną osobę, której historia podniesie mnie na duchu.

Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com
Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

Opisujesz historie ludzi, którzy kiedyś mordowali, a dzisiaj spędzają swój czas na pomocy młodym alkoholikom i narkomanom, by nie mieli takiego życia jak oni. Niesamowity kontrast.
To właśnie odróżnia nas od Wielkiej Brytanii. Irlandia Północna to teren postkonfliktowy, a problemy z reguły bardziej łączą, niż dzielą. Oczywiście mam na myśli klasę robotniczą, bo klasa średnia żyje wygodnie, nie ma spoiwa w postaci powojennych problemów. W dobrych dzielnicach ludzie nawet nie zawsze mówią sobie hello, w trudniejszych spotykają się, rozmawiają, narzekają na wspólne problemy. Doświadczyłam tej różnicy, bo przez pewien czas mieszkałam w apartamentowcu. Wszyscy emanowaliśmy życzliwą obojętnością, potem przeniosłam się do bardzo trudnej dzielnicy republikańskiej, dziś mieszkam w hardcorowej dzielnicy protestanckiej.

Cały twój reportaż napisany jest w bardzo obiektywny sposób. Pokazujesz, że lojaliści i republikanie, to podobne osoby, z tymi samymi tragediami i problemami, a dzieli je jedynie wielka nienawiść. Zastanawia mnie, czy osobiście czujesz, że bardziej stoisz po jednej ze stron, wyznaczonych przez ściany pokoju?

Czasem tak. Czasem nie.

Po tej, po której mieszkasz?

Mieszkałam przez dwa lata w ultrarepublikańskiej dzielnicy, gdzie urodził się mój syn, miałam kilku fantastycznych sąsiadów, ale też kilka bardzo nieprzyjemnych incydentów, mimo że sąsiedzi postrzegali nas jak katolików (bo Polak to tutaj katolik). Świadomie wyprowadziliśmy się tutaj, gdzie jest spokojniej.

Zatem, po której stronie stoisz?

Po stronie ofiar The Troubles. Obojętne z której strony.

W takim razie zadam Ci pytanie, które intryguje mnie jeszcze bardziej. Gdy zapytałam Cię w mailu, kiedy wracasz, odpisałaś: Ja nie wracam. Ja tu mieszkam. Przeczytałam Twoją książkę i nie rozumiem – dlaczego chcesz tam mieszkać?

Kocham Belfast i nienawidzę go jednocześnie. Ludzie, których z polskiej perspektywy uważalibyśmy za złych, pokazali mi, w jaki sposób można przekształcić swoją przeszłość w coś dobrego. Mój partner jest fotografem, oboje uwielbiamy takie miejsca. Nasz syn zaczyna mówić z północnoirlandzkim akcentem, ma kilku lokalnych dwuletnich znajomych. Ale nie chcę, żeby wiedział, że istnieją protestanckie i katolickie dzielnice. Naprawdę kocham to miasto, ale jeśli będzie pielęgnowało swoje uprzedzenia, będziemy musieli się wynieść. Nie chcę, żeby mój syn znał podziały. To banalna teza, ale jesteśmy teraz rozdarci tak, jak to miasto.

Piszesz o tym, że republikanie bardzo mocno wierzą. Młodzież tatuuje krzyże na ciele, a są nawet ludzie tacy, jak Brendon, którzy twierdzą, że to Bóg do nich przemawia – tam się chyba wierzy inaczej niż w Polsce?
Konflikt radykalizuje. Znam republikanów, którzy są socjalistami i komunistami, a nie katolikami. Konflikt nadal tli się w pewnych miejscach, religia jest tam zazwyczaj argumentem. Były minister zdrowia był protestantem, wyznawał kreacjonizm. Uznał, że nie wolno pobierać krwi od gejów i Afrykańczyków. Na szczęście nie jest już ministrem. Młodzi republikanie mogą wieczorami rzucać kamieniami, a wychodząc z domu całują krzyż. Tu jest wiele skrajności. Wydaje mi się, że wiara jest drugorzędna, tak naprawdę chodzi o terytorializm.

Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com
Fot: Mariusz Smiejek/www.mariuszsmiejek.com

To znaczy, że religia wykorzystywana jest do tworzenia podziałów?

Jak wszędzie na świecie. Pewna historia nauczyła mnie, że tak zwani fanatycy mogą być także zwolennikami dialogu. Była to historia księdza, który bardzo przyczynił się do zawiązania Porozumienia Wielkopiątkowego. Nazywał się Alec Reid. Był świadkiem okropnego morderstwa, na jego oczach IRA w sposób bardzo okrutny zamordowała dwójkę żołnierzy brytyjskich, przy aprobacie tłumu. Reid rzucił się w ten tłum, by własnym ciałem bronić swoich „wrogów”, Brytyjczyków. Bojownicy z IRA odciągnęli go od umierających, powiedzieli, że będzie następny, jeśli się nie uspokoi. Później Reid powiedział takie zdanie: Nie jestem ani lojalistą, ani republikaninem. Reprezentuję tego człowieka, który będzie kolejną ofiarą konfliktu.

Zabili go?

Nie, zmarł z niezależnych przyczyn. Swoim życiem udowodnił, że religia nie musi iść tutaj w parze z nienawiścią. Napiszę o nim w swojej drugiej książce.
Czy zgadzasz się ze zdaniem, że Twoja książka jest o ludziach, którzy równie głęboko wierzą, co nienawidzą?

Boję się, że to zdanie pozbawia nadziei. Bo fenomenem tego miejsca jest właśnie ona – nadzieja na lepsze jutro, którą jakoś trzeba pogodzić z ranami i wielką nienawiścią. Mieszkańcy mają nadzieję, że będzie lepiej, ale jak to zrobić, gdy wszystko tak boli? Nienawidzić się dalej, czy schować swoje emocje? Gdzie jest rozwiązanie?

W takim razie nie wszyscy nienawidzą… ale wszyscy wierzą?

Wierzą. Okazuje się, że i niektórzy mordercy, wierzą, że jak będą się bardzo starać, to coś zmienią. My, „normalni” (krzywdzące określenie) powiemy komuś coś niemiłego i przez cały tydzień się samobiczujemy. A ci ludzie zabijali i teraz myślą, że mogą to odkupić. Mamy do czynienia z potężną nadzieją i dobrem, wbrew wszystkiemu, przy jednoczesnej obecności zła.

The Troubles – tak określa się czas najcięższych zamieszek na terenie Irlandii Północnej między lojalistami (osoby wywodzące się z brytyjskiego społeczeństwa, zazwyczaj wyznania protestanckiego), a republikanami (osoby pochodzenia irlandzkiego, zazwyczaj wyznania katolickiego). W 1921 roku powstała Irlandia Północna, uzyskując przy tym status prowincji Wielkiej Brytanii. Był to początek nieustających konfliktów pomiędzy mieszkańcami jednego terytorium, lecz wywodzącymi się z dwóch innych krajów. Zamieszki trwały od 1968 do 1998 roku, zginęło w nich ponad trzy tysiące ludzi. Belfast to miasto splamione krwią, w którym ataki terrorystyczne, strzelaniny i tortury były codziennością. The Troubles zakończyły się Porozumieniem Wielkopiątkowym, na mocy którego wypuszczono z więzień zarówno brytyjskich, jak i irlandzkich bojowników. Darowano im wszelkie zbrodnie, jako umotywowane politycznie. Miasto jest podzielone ścianami pokoju – murami, bramami i barierami, wyznaczającymi granice między dzielnicami republikańskimi, a protestanckimi. Chociaż The Troubles zostały zakończone, zamieszani w nie ludzie wciąż pamiętają, a konflikt cicho tli się w najuboższych dzielnicach Belfastu.

A method To completely shrink a footballing without pressing ItThe Patriots did not really have to vary or flatten the soccer you are able to beat the device and therefore have fun playing the AFC title exercise due to this weres simpler to golf club holder seize.”One problem with pressure storage rentals which we often times operate, Also PSI(Weight according to sq. in.) May be the we are measuring just pressure ahead of the atmospheric pressure,” Schmaltz assumed. „Air at a set volume and i suppose large a little league remains pretty in the same this has a PSI of 13 or else 11 must size the same, And also change up the environment of the particular, The stress the ambani house sports fluctuations within.”Building contemplate, As reported by Schmaltz, Is for the golf tennis baseprojectiles were being being put into action ahead of game. In most cases golf tennis baseprojectiles became suggestions in the house, That the the weather must have been prone about the 50 place out of doors saturday, Then the stress included in the pitch are going to quit as the is really carried in an outdoor environment as well as starts to cool-down.”If that that they higher the paintfootlite flite inside the structure as well as set it into your least amount cost, Soon after which produced the application exterior to inside heat range who were nearly 30 qualifications minimize, Could possibly send any PSI caused by- amid 1 and as well as 2,” Schmaltz said.In Schmaltz, When climate of mid-air the ambani house golf basketsoccer basetennis shot declines on the away from the of, Specific PSI would definitely be adjusted. Schmaltz expected that it’ll consider taking no greater than 30 tracphone tracfone no time regarding high hot and cold hotness of the environment within golf to adapt for the external to of.”Following on from the game, For the golf basketsoccer basetennis shot around the to some commissioner’s dept, an additional cosy house, The included in a very golf basketsoccer basetennis shot without doubt warm-up once once more along with PSI back go,” celebrity fad Schmaltz.Celebration paintfootlite flite possess higher, Amassed, And as well, proven on the other side wearing 50 point climate, There’s not any purpose for the way the PSI could certainly quit use a lot. Schmaltz conjointly debunks Knockoff Oakleys Sale dan Brady’s declare that deceive Gronkowski are able to completely shrink a tennis times spiking things. To be able to Schmaltz, The miles together with the soccer on the web are going to have minor affect oxygen anxiety from the.The consumption of Schmaltz’s know-how as well employing it to weather crisis on friday, We was able to put together in which Patriots might have changed the PSI coming from footballing if we were looking at able to obtain the golf tennis baseprojectiles for examining while not subjecting it to outside air for tremendous long.Whether the Patriots filled, Amassed, And/or tried the golf tennis baseprojectiles through process of gas the theifs to 12.5 PSI to a 70 levels place, The PSI with all the paintfootlite flite will be drop can be 1 as a result of one-half hour exterior to in 50 depth destination, Based on Schmaltz.yet, The american footbal experienced of which 11 throughout the Patriots 12 golf tennis baseprojectiles happen to be”Underinflated can be 2 fat each cheap nfl jerseys individual one.” for a golfing party to subscribe a 10.5 PSI during the 50 stage pure regrettably credit a 12.5 PSI in therapy environs, All of often the very footretrenched it is fair to have been overpriced, Put in, And/or certified in an exceedingly 91 scope the environmental.Schmaltz good of which”Almost 2 pounds” implies that the golf tennis baseprojectiles are already very possible some time with the 1.6 2 PSI lower than widespread span. so, The main golf tennis baseprojectiles have to have been blown up, Put away, And/or examined in a breeding ground that’s a minimum 82 college degree programs.In addition to, This approach all presumes the fact Patriots’ paintfootlite flite subscribed the minimum amount 12.5 PSI when these folks put into play. among the national football league. Furthermore thinks that an football neglects to require the golf tennis baseprojectiles remain out of the house on view air for virtually any half hour to get the proper checking with regards to the PSI on ball at recreation heat level.That is cheap china jerseys not real to trust the Patriots would have to make the company’s footballs in just a memory foam pure to be able to the fatigue test and create facts about footballs much better to give land and. Nonetheless, if payments Belichick is just as diabolical as many testify to the fact he has been, Since Patriots’ relationship is regarded as fully devoted to folding some sort of general take over capable of to find a spirited edge, Then maybe or maybe not.Overlooking the american footbal requirements on your ball, Annoying contained rrnside the signal make your booking telling possibilities local climate the paintfootlite flite require to be analyzed at. Which has one loopholes the national football league should preferably address with recommends Deflategate together with changes for your it later on the years.The latest records now experience declared a new Colts first assumed used to be Patriots while Discount Jordan 6 Sale by underinflated footballs in Week 11, In the event the categories used in the house in indiana. That’s shows, As lots of suppose, Which your Patriots come with become absent because of twisting a lot of such terms well previously.If perhaps they hadn’t, but, Knowing that the AFC shining mission was cheap nfl jerseys in fact an separated accident, Typically all these Patriots would love used principle together with melted nfl installing powerful nutrition.
Pro publico bono
Kilka dni temu, wybiegając jak co dzień z domu w...
Marketing niekonwencjonalny w modzie
25 lutego o godz. 17. w Sali Konferencyjnej Budynku Samorządu...
Śmierć w oku kamery

Na ulicach Marsylii od rana panuje wielkie poruszenie. W mieście...

KRRiT odnowiła koncesję Telewizji Trwam
W drodze uchwały Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedłużyła koncesję...