tokyo-4436914_1920

Magia rutyny – recenzja filmu Perfect Days

Jaki jest Twój idealny dzień?

Większość ludzi zmaga się z rutyną życia codziennego. Każdego ranka wstają o tej samej godzinie, pokonują zawsze taką samą drogę do pracy, wykonują w niej ciągle te same czynności, po czym wracają do domu, gdzie czekają kolejne nudne obowiązki, i każdego wieczora tak samo zmęczeni kończą dzień. Dlatego też z łatwością można utożsamić się z głównym bohaterem filmu  Wima Wendersa „Perfect Days” z ubiegłego roku, który prezentowany był podczas festiwalu w Cannes. Ale czym różni się w takim razie życie bohatera tego filmu od życia innych ludzi? Główna postać, Hirayama, grana przez Kōji Yakusho, każdy dzień pokonuje z wdzięcznością, uśmiechem na twarzy, poszukując wyjątkowych, małych momentów w tej ogólnej powtarzalności.

I udaje mu się je znaleźć. Czy to przygody wywołane przez niesfornego współpracownika, czy to rozgrywka w kółko i krzyżyk z tajemniczym przeciwnikiem albo niespodziewana wizyta siostrzenicy, Niko, dla której to właśnie jego życie, choć mogłoby się zdawać monotonne, jest wyjątkowe i niesamowite, ponieważ ona sama funkcjonuje w zupełnie innej bańce, którą tworzy dla niej jej matka, siostra Hirayamy.

Przenikanie światów

Na każdym etapie filmu poznajemy inną osobę, która wkracza w świat głównego bohatera, wprowadzając odrobinę zamieszania i różnorodności, dzięki czemu śledzimy te krótkie przedstawienia relacji międzyludzkich z zainteresowaniem. Są to postacie o wyraźnych i zupełnie przeciwnych osobowościach niż głównego bohatera – czy to zwariowany współpracownik Takashi, nowopoznana przez niego dziewczyna zakochująca się w starych kasetach Hirayamy, kobieta o pięknym głosie pracująca w jego ulubionej restauracji, lub jej były mąż, z którym Hirayama, krztusząc się papierosowym dymem, odnajduje wspólny język nad puszką piwa. Jednocześnie jednak nie wchodzimy w światy tych osób, widzimy tylko tyle, ile widzi w danym momencie Hirayama. Jak wygląda życie Niko i dlaczego uciekła z domu, dlaczego płakała niedoszła dziewczyna Takashi, z kim Hirayama stoczył rozgrywkę w kółko i krzyżyk? Tego już nigdy się nie dowiemy.

Bohater nie tylko zaakceptował codzienną rutynę, ale także zdaje się do wszystkich i wszystkiego odnosić z równym szacunkiem – z niezwykłą starannością oddaje się czyszczeniu toalet, które jest jego pracą, a każdą napotkaną osobę pozdrawia uśmiechem i skinieniem głowy, nawet jeśli gesty nie są odwzajemnione. Bohater w ciągu dnia musi zrealizować stałe punkty – zjeść drugie śniadanie w parku, gdzie zawsze robi zdjęcie zaprzyjaźnionego drzewa starym aparatem kompaktowym, wyszorować się w łaźni publicznej, czy udać się na posiłek do jednego ze znanych mu, zaprzyjaźnionych miejsc. I takie właśnie miejsca Hirayama zdaje się lubić najbardziej, sam nigdy celowo nie dąży do tego, aby znaleźć się w nowej przestrzeni – dzieje się to tylko pod wpływem osób, które zna. To pokazuje, że każdy z nas żyje w swojej bańce, która stanowi naszą strefę komfortu i z której ciężko jest się nam wydostać. Zazwyczaj dzieje się to właśnie na skutek przenikania się naszej bańki z bańkami innych ludzi.

Bez pośpiechu

Odtwórca głównej roli, Koji Yakusho, który w ciągu całego filmu mówi w zasadzie tyle, co nic, mimo wszystko ma w sobie ogromną głębię, przez którą nie sposób oderwać od niego wzroku. Yakusho gra Hirayamę całym sobą, mogłoby się zdawać, że z takim samym oddaniem, z jakim główna postać czyści toalety. Sam film natomiast pełen jest pięknych, powolnych ujęć, pokazujących nam życie w Japonii. Nawet tokijskie toalety publiczne, w których bohater spędza większość swojego dnia, są miłe dla oka i bardzo różnorodne – w porównaniu z europejskimi szaletami mogą stanowić małe arcydzieła architektury miejskiej. Gdyby nie wewnętrzna walka głównej postaci pomiędzy tym, co było kiedyś, a tym, co jest teraz, sceny te mogłyby się wydawać aż nazbyt idylliczne. Nie można też zapominać o tym, co w dużej mierze również buduje ten film, czyli o soundtracku. Przywołuje on u odbiorcy nostalgię, a fani brzmień dawnych zespołów na pewno wyjdą z tego filmu zadowoleni. Nic dziwnego, że koleżanka Takashiego była zafascynowana kasetami Hirayamy.

W poszukiwaniu sensu

W miejscu głównego bohatera moglibyśmy postawić jakąkolwiek inną osobę, każdy bowiem pod płaszczem zwykłej codzienności skrywa własne problemy i potyczki. To sprawia, że film może jednych znudzić, a innych skłonić do refleksji i wyrażenia wdzięczności. Nie da się ukryć, że podczas oglądania, bardziej niż nagłych zwrotów akcji, należy spodziewać się długich ujęć, ciszy towarzyszącej głównemu bohaterowi i rutyny zwyczajnego, poukładanego życia. Jest ono jednak rozświetlane przez małe, mogłoby się zdawać nic nie wnoszące, przebłyski. To one mają tutaj największe znaczenie i sprawiają, że życie zarówno głównego bohatera filmu jak i nasze, staje się wartościowe, o ile tylko pozwolimy tym drobnym, niezwykle ulotnym momentom rozbłysnąć.

Patrycja Biernat

fot.pixabay

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Jedz, módl się, pytaj

Noc Świątyń to okazja, by poznać i zapytać o wszystko...

Dowiedz się, jak dokonać transformacji cyfrowej swojej firmy!

Gorąco zachęcamy do udziału w projekcie „Digital Biznes”. Projekt będzie realizowany wspólnie z Ministerstwem...

Wenezuelski majdan
Symbolem tragicznej sytuacji gospodarczej Wenezueli stał się papier toaletowy, a...
Akustycznie jak z Bajki
Funkcjonują poza mainstreamem, nigdy nie dbali o show-biznesową otoczkę. Mimo...