W klubie Tuwima jakoś ni ma
Historia ulicy Mazowieckiej w Warszawie kryje w sobie wiele ważnych dla Polski wydarzeń i osobistości. Mimo, że dziś ciężko jest dostrzec choćby pozostałości z jej dawnych dziejów, to dzięki przedwojennym zapiskom i zdjęciom można zagłębić się w życie dawnej Mazowieckiej. Co było przed klubami i hałasem?
Noc, neonowe światła, buczący bas stłumiony przez zabytkowe ściany kamienic i potok ludzi. Jakiś desperat znów próbuje swoich sił w uwodzeniu kobiet pod klubem, zaś inny dodaje gazu w swoim samochodzie sportowym. Tak oto mija kolejna niespokojna noc na odcinku 250 metrów ulicy Mazowieckiej w Warszawie. Dziś jest to sztampowa lokacja na imprezowej mapie stolicy. Na Mazowieckiej działa aż 10 klubów nocnych oraz kilka barów, przyciągających wielu ludzi, głównie w późniejszych porach dnia. Jednak ulica zaczęła wyglądać w przedstawiony wyżej sposób dopiero w XXI w. Jak zatem wyglądała ul. Mazowiecka kiedyś, przed wojną?
Ulicę wytyczono prawdopodobnie w połowie XVII w. wzdłuż umocnień ziemnych zwanych Wałami Zygmuntowskimi. Nazwa ulicy pochodzi prawdopodobnie z lat 50. XVII w. kiedy to urząd wojewody mazowieckiego sprawował członek rodziny Rudzińskich, którego pałac znajdował się przy omawianej ulicy. Do początku XIX w. przy ulicy nie znajdowało się zbyt wiele poza wspomnianym pałacem oraz kilkoma murowanymi budynkami. Zmiany przyniosło wytyczenie placu Małachowskiego na części ulicy oraz budowa nowych fabryk i budynków mieszkalnych. Przykładem zabudowy ulicy z tamtego okresu jest kamienica Straklińskiego znajdująca się na rogu Świętokrzyskiej 22. Powstała na części działki pałacu Rudzińskich i była klasycystyczną, dwupiętrową konstrukcją, rozbudowaną następnie o dwie oficyny w XIX w. Jednak ulica zaczęła nabierać nowego, wielkomiejskiego i ekskluzywnego charakteru w drugiej połowie XIX stulecia. Niskie kamienice o prostych klasycystycznych zdobieniach nadbudowano lub wyburzono, a część fasad urozmaicono o zdobienia neorenesansowe. Za przykład ponownie posłuży zmieniona w 1894 r. kamienica Straklińskiego. Budynek rozbudowano o 2 nowe kondygnacje, rzeźby w górnej części budynku oraz mansardowy dach w stylu francuskim. Zmiany dotknęły także pałacu Rudzińskich, który został przebudowany i połączony z kamienicą na zlecenie warszawskich wodociągów w 1876 r. Całość otrzymała neorenesansowy wystrój. Tym sposobem adres Mazowiecka 4 zmienił się w kamienicę Alfonsa i Władysława Grotowskich oraz pałac Rudzińskich. W XX w. kontynuowano wielkomiejską i reprezentacyjną zabudowę ulicy. W 1913 r. Hrabia Gustaw Rawita Ostrowski wykupił działkę przy skrzyżowaniu Mazowieckiej ze Świętokrzyską i nakazał wyburzyć 3 jednopiętrowe kamienice o klasycystycznych elewacjach. Następnie zlecił budowę dwóch kilkukondygnacyjnych budynków przypominających zamek. Kamienica zawierała elementy neogotyckie i neorenesansowe, takie jak zamkowe wieżyczki czy kartusz z herbem Rawicz. Bogate zdobienia wykorzystywały także secesyjne motywy ludowe, a charakterystycznymi elementami elewacji zostały dwie rzeźby sfinksów. Budynki oferowały nowatorskie, jak na tamte czasy, rozwiązania takie jak: centralne ogrzewanie, podłączenie do kanalizacji i elektryczności. Duża przestrzeń parteru pozwoliła na przeznaczenie tej części budynku na sklepy i usługi.
Wzniosłe i okazałe zabudowania ulicy praktycznie przestały istnieć wraz z wybuchem powstania warszawskiego. W okolicy Mazowieckiej powstanie wybuchło jeszcze przed godziną ,,W”. Już we wcześniejszym okresie okupacji zniszczono i rozebrano kilka obiektów na Mazowieckiej, ale po 1944 r. z wielkomiejskiej zabudowy zostały jedynie wypalone i ścięte do parteru zgliszcza. Wypalony ,,zamek” hr. Ostrowskiego, pomimo przetrwania solidnych murów budynku, został wyburzony w 1941 r. Z kolei, frontowa część kamienicy Grotowskich spłonęła podczas powstania, a budynek rozebrano po wojnie. Do dziś zachowała się część oficyn, włączonych w nową zabudowę po 1945 r. Powojenna odbudowa nawiązywała do zabudowy ulicy sprzed zniszczeń, jednak jest ona zaledwie cieniem czasów świetności ulicy. Bogate zdobienia zamieniono na te skromne, klasycyzujące, a skomplikowane bryły niektórych kamienic na znacznie prostsze.
Takim opis architektoniczno-historyczny nie oddaje jednak tego, co działo się na omawianej ulicy. W jaki sposób toczyło się życie na Mazowieckiej? Przez większość XIX w. Mazowiecka była spokojną ulicą przy której swoje konsulaty ulokowały m.in.: Włochy, Belgia czy Persja. Stanisław Moniuszko, twórca polskiej opery, spędził ostatnie lata swojego życia w spokojnej kamienicy pod adresem Mazowiecka 3. Kompozytor zmarł w 1872 r., a 36 lat później odsłonięto w tamtym miejscu tablicę upamiętniającą zmarłego Moniuszkę. Z czasem jednak charakter ulicy zmienił w nieco bardziej rozrywkowy.
Na początku XX w. przy ulicy zaczęły otwierać się nowe kawiarnie, restauracje czy sklepy. Rozwojowi biznesów mogło pomóc wyasfaltowanie ulicy w 1894 r. jako pierwszej w mieście. Restauracja ,,U Wróbla” przy adresie Mazowiecka 14 zaczęła swoją działalność jako tzw. handelek, czyli sklep rzemieślniczy z niewielką restauracją na zapleczu. Nie zatrudniano kelnerów, a ich rolę wypełniali sklepowi subiekci i właściciele – Jan i Eugenia Wachowiczowie. Wielu rzemieślników spotykało się na obiad właśnie w tamtym miejscu ze względu na niskie ceny i atrakcyjne, choć skromne menu. ,,U Wróbla” gotowano ,,coś z niczego” czyli, najprościej mówiąc, potrawy z prostych i tanich składników. Stąd z menu można było wybrać m.in.: flaki, cynaderki czy pyzy. Oczywiście w karcie dań znajdowały się także pozycje znacznie droższe takie jak choćby cała pieczona kaczka. Z czasem, ściśnięta między wyższymi kamienicami restauracja, zaczęła przyciągać poetów, inteligencję, polityków i artystów. W zasadzie niewielki i mało elegancki przybytek ,,U Wróbla” stał się w latach 20. i 30. na tyle ważnym i sławnym miejscem, że w warszawskiej książce adresowej z 1930 r. określono go mianem ,,restauracji pierwszorzędnej”. Warto wspomnieć, że w tej kategorii znalazło się zaledwie około 35 restauracji z kilkuset działających w Warszawie. Stałymi bywalcami restauracji byli m.in. Skamandryci(Słonimski,Tuwim,Wierzyński etc.), Boy-Żeleński, filozof Franciszek Fiszer oraz wiele innych zacnych osobistości okresu międzywojennego. Nagromadzenie warszawskiej bohemy w restauracji doprowadzało momentami do sytuacji w której, to biedny artysta chciał płacić swoimi obrazami, bądź innymi dziełami za posiłek.
Jednym z kluczowych dla historii Warszawy i bohemy okresu międzywojennego miejsc, była działająca pod adresem Mazowiecka 12, kawiarnia ,,Mała Ziemiańska”. Poeci zajmowali tam przeznaczony dla nich stolik na półpiętrze, tzw. ,,górkę”. Omawiali swoje dzieła, sprawy wydawnicze oraz po prostu spędzali wspólnie czas. Zaproszenie do stolika poetów było traktowane jako nadzwyczajny zaszczyt. Swoje własne miejsce w kawiarni mieli także malarze. Artysta Tadeusz Gronowski zaznaczył szczególny stolik na dole, zamieszczając nad nim malowidło filiżanki z prawdziwą łyżeczką i napisem ,,stolik zarezerwowany”. Wspomniany wcześniej Franciszek Fiszer był także bywalcem ,,Ziemiańskiej”, w której rozsławił się jego nietuzinkowy dowcip i zamiłowanie do biesiadowania. Wierząc opisom stałych klientów kawiarni, było to miejsce w którym wszystko stało na najwyższym poziomie. Poza świetną kawą przybytek oferował m.in. sławne na całe miasto ciastka ,,w papilotkach”, pączki, znakomite torty czy tzw. ,,słodkie śledzie”, czyli biszkopty z kremem, marcepanem i karmelem w kształcie śledzia. Kawiarnia serwowała swoje wypieki nawet w czasie ograniczeń związanych z okupacją niemiecką. Często występowali tam piosenkarze, zespoły baletowe czy chór. Miejsce nazywano ,,siedzibą polskiego Parnasu” i było to miano w pełni zasłużone.
W tym samym budynku co ,,Ziemiańska” funkcjonowała także księgarnia Jakuba Mortkowicza. Było to miejsce szczególnie ważne dla rozwoju pisarsko-poetyckiej strony ul. Mazowieckiej. Do księgarni ustawiały się kolejki na ulicy, ponieważ jako jedyna w mieście mogła poszczycić się tak imponującą ofertą księgarską. Dwa duże okna księgarni nazywano ,,oknami na świat”, ze względu na zamieszczone tam reprodukcje najsławniejszych dzieł klasycznego malarstwa i najnowsze wydania zagraniczne. W drugim oknie znajdowała się imponująca kopia płaskorzeźby ,,Tronu Dioklecjana”. Księgarnia była pierwszym miejscem, które odwiedził Julian Tuwim po zapisaniu się na Uniwersytet Warszawski w 1916 r. Ulica była dla Tuwima miejscem odpoczynku, pracy i spotkań dlatego zdecydował się zamieszkać naprzeciwko księgarni pod numerem 7 w 1934 r. Poza Tuwimem w sklepie można było spotkać Stefana Żeromskiego, Leopolda Staffa czy Janusza Korczaka. Ten ostatni, ściśle współpracował z właścicielem biznesu przy Mazowieckiej 12. Mortkowicz był także właścicielem drukarni na Starym Mieście, która wydawała większość książek Janusza Korczaka. Właściciel księgarni nie był jednak tylko sprzedawcą książek, a działaczem społecznym, popularyzującym czytelnictwo. Organizował również, wystawy prezentujące rodzime dzieła za granicami kraju.
Cały artystyczny porządek Mazowieckiej zaburzyła wojna. Podczas kampanii wrześniowej Janusz Korczak uspokajał mieszkańców z prowizorycznego domu Polskiego Radia przy Mazowieckiej 5. Korczak udzielał swojego głosu pod pseudonimem ,,Stary Doktor”. Z kolei Tuwim spakował do walizki swoje rękopisy i zlecił zakopanie ich na działce przy ul. Złotej 8, gdzie mieszkał Korczak. Jednak po wojnie, wykopana przez Ewę Drozdowską walizka, okazała się być pełna prochów i przemoczonych papierów. W okresie powstania, część księgozbioru Tuwima posłużyła do budowy barykad na ul. Świętokrzyskiej. Pozostałość zbiorów poety trafiła do aktora Zbigniewa Sawana. Kończąc część wojenną opisu należy wspomnieć o mieszkającym pod numerem 10, Igo Symie. Przed wojną był wybitnym aktorem grającym w polskich, niemieckich i austriackich produkcjach. W czasie okupacji jednak, okazał się być niemieckim kolaborantem i konfidentem. Niemcy wynagrodzili Syma za jego współpracę, mianując go dyrektorem Theater der Stadt Warschau. W teatrze zmuszał polskich aktorów do grania w spektaklach sławiących III Rzeszę. Jego działalnością zainteresował się kontrwywiad ZWZ, który zaplanował spektakularną i pokazową egzekucję zdrajcy. 7 marca 1941 r., chwilę przed wyjazdem do Wiednia, do drzwi mieszkania aktora zapukali Roman Rozmiłowski, ps. ,,Zawada”i Wiktor Klimaszewski, ps. „Mały”. Po chwili Igo Sym został zastrzelony, stojąc w drzwiach własnego mieszkania przy Mazowieckiej 10.
Historia ulicy Mazowieckiej w Warszawie jest z pewnością jedną z tych o których, trzeba wspomnieć mówiąc o historii stolicy. Żyli tu wspaniali poeci, artyści, malarze, filozofowie, arystokraci… i niechlubni zdrajcy. Jednak przechadzając się ulicą dzisiaj, nie doświadczymy choćby namiastki rzeczywistości wymienionych postaci. Wraz z wojną umarła kilkusetletnia ulica Mazowiecka z prestiżowymi kamienicami, pałacem i licznymi biznesami. Od odbudowy ulicy pod koniec lat 40. do teraz tworzy się nowa historia, tej ważnej w dziejach Warszawy ulicy. Może to właśnie kluby, bary i życie nocne Mazowieckiej będzie wspominane za te 100 lat, a może sztuka i poezja znów rozkwitnie w lokalach przy ulicy. Jaka jest przyszłość Mazowieckiej? To już czas pokaże, ale na teraz spróbujmy dostrzec to, co kiedyś tam było, bawiąc się podczas kolejnej imprezy na ,,Mazo”.