Redaktor naczelny Super Expressu wykroczył poza granice swobody wypowiedzi, jaką gwarantuje dziennikarzom konstytucyjna zasada wolności słowa – oświadczyła Rada Etyki Mediów. Na bulwarówkę poskarżyli się policjanci
Chodzi o dwa teksty, które ukazały się w Super Expressie 22 marca. Odnoszą się one do sprawy nieudanej operacji śląskich antyterrorystów, którzy dwukrotnie pomylili się, gwałtownie wchodząc do mieszkań zwykłych ludzi. Zarówno artykuł „Skatowali nas policjanci” i komentarz redaktora naczelnego Sławomira Jastrzębskiego poddaje stróży prawa ostrej krytyce. „Ludzie mogą być głupi, bardzo głupi i mogą być policyjnymi antyterrorystami z Katowic. […] Tak szukali (złodzieja), że wtargnęli do mieszkania Bogu ducha winnych ludzi, skopali niewinną kobietę, tłukli jej głową o podłogę sześć razy i wybili jej pół zęba. Męża kobiety nasi najgłupsi z najgłupszych policjantów potraktowali równie brutalnie” – napisał redaktor Jastrzębski.
Sformułowania użyte przez naczelnego „SE” nie pozostały bez reakcji policji. Komendant Wojewódzki Policji w Katowicach, nadinsp. Dariusz Działo, skierował do Rady Etyki Mediów skargę, w której pisze: wolność wypowiedzi prasowej kończy się tam, gdzie znieważa konkretną osobę, grupę osób, lub instytucję. Zdaniem nadinspektora „godzi w dobre imię policji, podważa zaufanie, jakim obdarzana jest wśród społeczeństwa”.
Rada Etyki Mediów przyznała, że redaktor naczelny nie miarkował swego ciętego języka. Użyte przez niego wyrażenia mogą być obraźliwe i zbytnio generalizują wszystkich policjantów. Jednocześnie REM nie znalazła uzasadnienia dla opinii, iż kwestionowany komentarz godzi w dobre imię policji, ponieważ akcja w Katowicach sama dobremu imieniu tejże instytucji bardzo zaszkodziła.