Ani lewicowy, ani prawicowy, za to uczciwy i rzetelny wobec czytelników. A także ciekawy, zaskakujący i kontrowersyjny – taki według zapowiedzi Michała Koboski ma być nowy „Wprost”.
We wstępniaku otwierającym najnowszy numer, nowy redaktor naczelny rysuje wizję kraju idealnego, w którym m.in. szef rządu tak dobiera sobie ministrów, by mu odejmowali, miast dokładać problemów, a sędziowie sprawnie osądzają winnych i nie rozwlekają miesiącami sporów między przedsiębiorcami. Wymienia jeszcze wiele cech tego państwa, a na końcu stwierdza, iż nie ma go właściwie nigdzie, ale u nas jakby jeszcze bardziej. I właśnie dlatego, zdaniem Koboski – „Wprost” miał, ma i będzie miał pełne ręce roboty.
Tygodnik obchodzi w tym roku 30. rocznicę powstania i, według redaktora, jest jednym z kluczowych graczy na rynku opinii. Kobosko zapewnia, że jego pozycją nie zachwieje odejście sporej części dziennikarzy, gdyż takie zmiany personalne są naturalne przy zmianie redaktora naczelnego. W ostatnich akapitach dziękuje Tomaszowi Lisowi oraz tym z felietonistów, którzy kończą pisanie dla „Wprost”.
Dziękuje im także wydawca Michał Lisiecki, choć jednocześnie zapowiada, że już wkrótce pojawią się nowe osoby w redakcji. Szczegółów jednak nie podaje. Na razie wiadomo tylko, że Magdalena Środa, Marcin Król, Piotr Najsztub, Jakub Żulczyk, Krzysztof Skiba i Magda Gessler nadal będą pisać do tygodnika. W aktualnym numerze pojawiły się pożegnalne teksty Zbigniewa Hołdysa, Marcina Mellera i Krzysztofa Materny.
Wielkich zmian we „Wprost”, póki co, nie widać. Może oprócz braku wywiadu politycznego, ale to tylko pojedynczy przypadek wywołany odejściem Tomasza Machały i osobistymi problemami Piotra Najszuba. Poważniejsze zmiany będą zapewne następować stopniowo, wraz z ostatecznym odejściem części zespołu. Kobosko chce też wprowadzić nowe tematy m.in. naukę, medycynę i technologie. „Wprost” nie zamierza odejść od wprowadzonych przez Lisa sylwetek: będzie, tak jak dotąd, liderem w pokazywaniu scenariuszy i bohaterów zdarzeń. – pisze nowy naczelny.