Szekspir w wersji komediowej

Król Lear to niedoścignione marzenie o wielkiej karierze, nostalgia za młodością, która odeszła bezpowrotnie, a także w pewnym stopniu alter ego głównego bohatera najnowszego spektaklu wystawianego na deskach Teatru Żydowskiego. Król Lear to także pytanie o miejsce starszego pokolenia we współczesnych realiach, a raczej gorzka prawda o niemożności odnalezienia się w świecie zdominowanym przez młodych i żądnych sukcesu, z których każdy posługuje się dziwną nowomową sprzedaży. Z tej cierpkiej refleksji okraszonej komediową otoczką wywodzi się zapewne tytuł przedstawienia – ,,Żona króla Leara. Czarna komedia”


król learNa pierwszym planie Izabella Olejnik, fot. P. Gamdzyk

Prosta fabuła koncentruje się wokół postaci zapomnianego aktora starszego pokolenia, który lata świetności dawno ma za sobą. Największym marzeniem bohatera  jest zagrać po raz ostatni rolę swojego życia – Króla Leara z tragedii Szekspira. Na wieść o tym żona mężczyzny wpada na szalony pomysł – to ona powinna wcielić się w główną męską postać. Stanowiłoby to pewną odmianę i byłoby szansą na zwrócenie uwagi pośród wszechobecnego medialnego szumu. W tym jednak miejscu wątek zamiany ról niestety się urywa, pozostawiając widza z poczuciem niedosytu i wrażenia zmarnowanego potencjału.

 

Sam pomysł na sztukę jest bowiem bardzo interesujący. Zabieg przeplatania dialogów należących do planu właściwej akcji z szekspirowskimi sentencjami dawał nadzieję na zaskakujące efekty. Wybrane fragmenty z Króla Leara zdają się jednak momentami w ogóle nie pasować do kontekstu, w jakim zostały umieszczone, przez co całość sprawia wrażenie niedopracowanego chaosu. Także ten, kto planował w ciemno zaufać talentowi Jerzego Gruzy do robienia dobrych komedii, opuści przedstawienie zawiedziony. Nic nie jest bowiem w stanie uratować kiepskiego tekstu, bazującego na konwencji oczywistego aż do bólu żartu, który przestaje bawić już po kilkunastu minutach, a zaczyna uwierać swym brakiem subtelności i wiary w inteligencję widza. Toporne dialogi, przerysowane czarno–białe postacie, wyraźnie zaznaczona przez twórców linia podziału na świat młodych i starych oraz zawiedzione nadzieje – z tym wszystkim zostaje widz na koniec spektaklu. Zero refleksji, która zagubiła się gdzieś w wirze mało zabawnych żartów i szekspirowskich wstawek.

 

,,Żona Króla Leara. Czarna komedia”

Teatr Żydowski

Scenariusz: Paweł Binke

Reżyseria: Jerzy Gruza

Występują: Wojciech Wiliński/Szymon Szurmiej, Izabella Olejnik/Barbara Dziekan, Piotr Chomik, Izabella Rzeszowska/Jadwiga Gryn

Data premiery: 03.03.2012

 

 

Videograph – nowy wymiar fotografii czy sezonowa technika?
Videograph to młoda technika polegająca na przedstawieniu obrazu w niecodzienny...
Po drugiej stronie kamery
Na liście najniebezpieczniejszych zawodów świata z pewnością powinien znaleźć się...
Nie musisz nas wspierać, ale nie obrażaj

“Czuję zażenowanie, gdy słucham o nas nieprawdziwych historii pokroju oni...

Pulsująca kraina non camery
„Prosimy nie regulować odbiorników - wszelkie zniekształcenia obrazu i dźwięku...