Nauka języków w kieszeni spodni

Są tanie, skuteczne i zawsze pod ręką. Aplikacje mobilne do nauki języków rzuciły wyzwanie tradycyjnym sposobom nauki i są w stanie temu wyzwaniu sprostać. W PDF-ie przyglądamy się trzem najpopularniejszym na polskim rynku produktom, by przekonać się, który program nauki daje największe efekty.

Telefon czy tablet mamy zawsze przy sobie, a zeszyt z notatkami już niekoniecznie – to pierwsza i naczelna przewaga aplikacji mobilnych nad tradycyjnymi sposobami nauczania. Aplikacja sama wysyła powiadomienia o potrzebie systematycznej nauki, monitoruje także postępy użytkownika. Jeżeli zaś to nie przekona do siebie sceptyków, może zrobi to argument ceny – często jest to kilkakrotne przebicie w skali roku na korzyść urządzeń mobilnych, nie mówiąc już o tym, że istnieją aplikacje całkowicie darmowe.

Wszystkie jednak – płatne i bezpłatne – działają opierając się o ten sam schemat. Nauka polega więc na słuchaniu dialogów, tłumaczeniu zdań, łączeniu nowo poznanych słów z obrazkiem i okazjonalnie mówieniu do mikrofonu. Inne są tylko proporcje i to, na co dany program nauki kładzie nacisk. 

Duolingo – ucz się bez opłat

Pierwszą testowaną przez nas aplikacją jest Duolingo, które w krótkim czasie po swoim debiucie na Androida w maju 2013 roku opanowało sklep Google’a z ponad milionem pobrań w ciągu pierwszych trzech tygodni. Sukces firmy jest niewątpliwy, a to dlatego, że zarówno ich strona, jak i aplikacje są całkowicie… darmowe – nie ma żadnych ukrytych opłat, mikropłatności, abonamentów. Co więcej, nie ma także irytujących reklam. Twórcy aplikacji finansują swoją działalność poprzez tłumaczenia zleceń od podmiotów zewnętrznych, przy czym tłumaczącymi są sami użytkownicy aplikacji. To znaczy, że posiadając konto na Duolingo, można wziąć udział w tłumaczeniu przesłanego dokumentu w ramach ćwiczeń językowych, a twórcy Duolingo dostaną za to pieniądze, za które następnie ulepszają swój produkt.

unnamed.png

 

Duolingo w tej chwili jest dostępne na Androida i IOS i oferuje sześć języków do nauki: angielski, francuski, niemiecki, włoski, hiszpański i portugalski, przy czym tylko języka angielskiego można się uczyć po polsku. W pozostałych przypadkach niezbędna jest co najmniej dobra znajomość angielskiego. Uwaga! W sklepie Google Play aplikacja jest dostępna pod mylnym tytułem „Ucz się angielskiego z Duolingo” – z poziomu tak zatytułowanej aplikacji można uczyć się wszystkich tych wymienionych języków.

Duolingo wymaga stałego dostępu do internetu, by weryfikować udzielane przez użytkownika odpowiedzi. Program nauki jest rozpisany w formie drzewka z poszczególnymi modułami tematycznymi zaplanowanymi w taki sposób, że aby rozpocząć jeden, należy zakończyć poprzedni. Moduły te to np. „ubrania” czy „zawody”, ale są też takie typowo gramatyczne, zajmujące się np. czasami lub zaimkami.

unnamed (3).png

Aby poprawnie zaliczyć daną lekcję należy wykonać określoną liczbę zadań – z reguły jest ich około 20, przy czym pomylić się można tylko trzy razy (co symbolizowane jest przez serduszka u góry ekranu). Za czwartym razem trzeba zaczynać lekcję od nowa. Istnieje też możliwość przeskoczenia całego modułu tematycznego lub nawet kilku z nich za jednym zamachem poprzez wykonanie testu, który wygląda dokładnie w ten sam sposób, co zwykła lekcja, tyle że nie można sięgnąć po tłumaczenie pojawiających się słów.

Z aplikacji korzysta się bardzo przyjemnie – jest ładna (choć „rysunkowy”, nieco szkolny motyw przewodni może drażnić), przejrzysta, a także stabilna. Co do programu nauki i jego efektów można mieć jednak zastrzeżenia. Znaczna część każdej lekcji opiera się na tłumaczeniu lub spisywaniu ze słuchu zdań, które są powtarzalne, z reguły powielające jeden lub dwa schematy wypowiedzi.

unnamed (4).png

Przede wszystkim główną bolączką Duolingo jest fakt, że nie stawia on w ogóle na język żywy – brak tu dialogów, które pomagają wyczuć specyfikę języka i wskazują na poprawne użycie nowo poznanych słów. Siłą rzeczy, używając aplikacji ciężko będzie się także z językiem osłuchać z językiem, tym bardziej że w wielu oferowanych kursach ciągle tekst czyta nie native speaker, a translator mowy. Aplikacja jest jednak ciągle rozbudowywana i z pewnością będzie można w tej akurat kwestii oczekiwać zmian.

Na plus natomiast zasługuje tutaj kwestia interakcji z użytkownikiem – Duolingo oprócz standardowego wysyłania notyfikacji z zachętami do ciągłej nauki prowadzi m.in. statystyki użytkowania aplikacji w danym tygodniu, a także sprawdza, które słowa sprawiają najwięcej kłopotów (i na tej podstawie tworzy spersonalizowane lekcje – bardzo przyjemna opcja!). Zaliczając kolejne teksty zdobywamy punkty i poziomy, w których możemy rywalizować z zaproszonymi znajomymi, a także lingoty – duolingową walutę, za którą można kupić np. ulepszoną szatę graficzną, dodatkową szansę przy rozwiązywaniu testów czy specjalne, dodatkowe moduły lekcyjne.

 

Kursy123 – od Polaków dla Polaków

Następny produkt to oferta rodzimej firmy Funmedia z Wrocławia, która w Polsce przoduje w dziedzinie e-learningu. Na tyle, że jako pierwsza i jak dotąd jedyna otrzymała akceptację Ministerstwa Edukacji Narodowej na wydanie podręcznika internetowego do nauki języka angielskiego. Działa od 2009 roku, a we wrześniu 2013 wypuściła swoją pierwszą aplikację mobilną – Kursy123, która natychmiast wywindowała się na szczyt listy w sklepie Google Play w kategorii edukacja i jest tam do dzisiaj.

courses123-language-learning-328222-h900.jpg

Aplikacja jest dostępna w tej chwili wyłącznie na systemy Android i podobnie jak Duolingo jest bezpłatna, z tymże część materiałów dostępna jest jedynie w płatnej wersji kursu na stronie www. Także za wyższe poziomy zaawansowania przyjdzie zapłacić, bo aplikacja mobilna oferuje z reguły naukę tylko na poziomie A1 i A2 (wyjątkiem jest język angielski, którego można się uczyć nawet na poziomie B2). W sumie za darmo można wziąć w udział w średnio 80 lekcjach dla danego języka, co jest już i tak bardzo zadowalające.

Dzięki Kursom123 można uczyć się języka angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego i francuskiego, czyli w sumie pięciu– i wszystkich w języku polskim, co jest wielkim plusem (to największa tego typu polskojęzyczna oferta na rynku). Aplikacja wymaga też stałego dostępu do internetu.

unnamed (5).png

Każda lekcja jest podzielona na dialog (czasami w formie filmu) oraz naukę słownictwa, przy czym jedno nie jest powiązane z drugim – słowa wybrane do ćwiczeń wydają się być przypadkowe, nie występują w dialogu. Nauka gramatyki natomiast jest dostępna jedynie z poziomu płatnego kursu na stronie www. Tworzy to już od początku kontaktu z aplikacją wrażenie, że dostaliśmy produkt niepełny, zrobiony na pół gwizdka i bez przemyślanego programu nauki. Niestety, wrażenie to w miarę użytkowania tylko się powiększa.

Dialogi, czyli to, czego w Duolingo zabrakło, tutaj nagrywane są przez native speakerów (czasem zdarzy się nawet prezentacja filmu z napisami). To bardzo pozytywny aspekt aplikacji, chociaż objawia się tu mankament w postaci strasznego spóźnienia aktorów – czasami nagrywający odzywali się dopiero 3,4 sekundy po włączeniu mikrofonu, co w warunkach aplikacji mobilnej jest strasznie denerwujące. W dialogach uczestniczyć musi sam użytkownik, to znaczy aby ukończyć dialog należy nagrać do mikrofonu kwestie jednej ze stron rozmowy. Chociaż aplikacja jest bardzo tolerancyjna w kwestii akcentu i wymawiania słów i prawie zawsze zadanie zalicza, to jednak ten element jest trochę problemowy, bo nie zawsze mamy ochotę mówić do mikrofonu znajdując się poza domem. Poza tym to zadanie musimy wykonać już w pierwszym zadaniu pierwszej lekcji, bez wstępu w postaci wskazówek co do wymowy, więc projektanci kursu nie wzięli pod uwagę że ktoś może dopiero zaczynać przygodę z językiem i nie mieć żadnej wiedzy na ten temat.

e0e6eee0-50f8-b055-44d6-55a56c3de9c6.jpg


 Aplikacja jest dość ładna, z przejrzystością bywa różnie, natomiast występują zdecydowane problemy ze stabilnością – Kursom123 zdarza się zawiesić, czasem nie chcą dopuścić do lekcji lub w ogóle nie reagują na wciśnięcie danego przycisku. Ma również zdecydowanie za duże wymagania wobec użytkownika – na facebooku chce publikować posty w jego imieniu, a na wstępie prosi go o numer telefonu. Ten drugi wymóg może pociągnąć za sobą niechciane konsekwencje pieniężne, bo aplikacja wysyła smsa płatnego w odbiorze za udział w kursie na stronie www, którego można nawet nie zobaczyć na oczy. Wina leży częściowo po stronie sieci Play, która „wrabia” nowych użytkowników aplikacji w uczestnictwo w kursie na stronie www za niecałe 5 zł tygodniowo. Wszystko to jednak z powodu agresywnej promocji drugiego, płatnego produktu firmy. Niestety, to w połączeniu z wyżej wymienionymi mankamentami w programie nauki dyskwalifikuje rodzimy produkt, choć nadal jest to najszersza oferta na rynku dla osób chcących uczyć się obcych języków po polsku.

 

Babbel – wieża e-learningu

Nawiązująca nazwą do biblijnej wieży, na której narodziły się języki świata, Babbel to niemiecka firma e-learningowa trafiająca obecnie do 20 mln użytkowników w 190 krajach, co stawia ją najwyżej w rankingu wielkości pośród prezentowanych tutaj. Już na pierwszy rzut oka zauważyć można, że za wielkością idzie jakość – aplikacja mobilna Babbel jest największa, najbardziej rozbudowana i najbardziej przemyślana ze wszystkich trzech.

 

img201404280102180554_info1638X1024.png

Oczywiście nic dobrego nie jest za darmo, i aby w pełni wykorzystać możliwości tego produktu będzie trzeba zapłacić – w zależności od preferencji 40 zł za miesiąc lub 250 za rok. Twórcy stworzyli jednak bardzo przyjemny system – samo pobranie aplikacji jest bezpłatne, a za darmo możemy ściągnąć pierwszą lekcję z każdego modułu lekcyjnego.

Babbel jest dostępna na Androida i IOSa (na Windows Phone na razie dostępne są aplikacje trenujące same słownictwo) i oferuje aż 13 języków do wyboru. Oprócz podstawowych, jak niemiecki, francuski, hiszpański czy włoski, uczyć się też można szwedzkiego, tureckiego, holenderskiego, a nawet indonezyjskiego. Z pewnością wadą dla niektórych będzie jednak to, że języków nie możemy uczyć się po polsku. Można jednak wybrać wiele innych rozwiązań, a najpopularniejszym z pewnością będzie nauka w języku angielskim. Aplikacja nie potrzebuje nieustannego połączenia z internetem – wystarczy, że interesujące nas kursy ściągniemy sobie w domu korzystając z WiFi.

unnamed (6).png

Nauka odbywa się tutaj wokół kilku dłuższych modułów, składających się z kilkunastu lekcji. Inaczej niż w Kursach123 – tutaj nie są one rozbite osobno na dialog, słownictwo itp., ale kondensują w sobie wszystkie te elementy. Nawet pomimo tego, że w Babbel mamy dostęp do wszystkich modułów lekcyjnych od razu, to aplikacja i tak zachęca do ich wykonywania po kolei. Wyraźnie bowiem prezentują one całościowy program, który prowadzi od nauki najprostszych zwrotów po zaawansowane wypowiedzi z użyciem różnych czasów i konstrukcji gramatycznych. W większości lekcji najpierw następuje prezentacja nowych zwrotów, potem ćwiczenia służące ich utrwaleniu, a wreszcie – dialog wykorzystujący właśnie poznane wyrażenia. Następnie omawiane są kwestie gramatyczne. Trwająca ok. 20 minut lekcja kończy się powtórką materiału.

Nagrywane przez native speakerów linie dialogowe są napisane w sposób prezentujący pełen autentyzm. Wyeliminowany został tu problem znany z Duolingo – nauka języka dzięki Babbel to nauka języka żywego, używanego nie tylko w podstawowej komunikacji, ale też do wyrażania emocji lub poglądów. Autorzy naprawdę spisali się tutaj na medal. Co więcej, co jakiś czas przy wypełnianiu lekcji pojawiają się informacje dotyczące spraw przeróżnych – od niuansów gramatycznych po potrawy specyficzne dla kuchni danego kraju lub wyjątkowe miasta.

unnamed (7).png

Oprócz kursu podstawowego dostępne są także moduły tematyczne, tak jak ma to miejsce w Duolingo – można więc osobno uczyć się słownictwa dotyczącego wyłącznie ubioru czy dyscyplin sportowych, a także gramatyki i wymowy (obie są zawarte w podstawowym kursie – to rozwiązanie jest raczej dla osób znających już trochę język i chcących go sobie przypomnieć). Wszystko to można następnie powtórzyć dzięki służącemu do tego „menadżerowi”.

Babbel wizualnie zachwyca. Jest utrzymany w subtelnej tonacji kolorów białego i pomarańczowego, a tło wypełniają pełnowymiarowe, kolorowe zdjęcia. Do tego jest w pełni stabilny, a interfejs jest bardzo intuicyjny. Jeżeli chodzi o interakcję z użytkownikiem, to aspekt ten nie jest tak mocno rozbudowany, jak w Duolingo – nie ma tutaj zdobywania poziomów ani czegoś w rodzaju lingotów, za które można by było kupić ulepszenia. Podobnie jak Kursy123 aplikacja ogranicza się do wysyłania notyfikacji. Czy to wada, czy zaleta – każdy odpowie sobie sam.

Nowa era Internetu

Z której aplikacji skorzystać zatem, by uzyskać jak najlepsze efekty?

Wszystko zależy od preferencji i już zdobytych umiejętności językowych. Jeżeli chcemy się uczyć tylko języka angielskiego w języku polskim, możemy to robić korzystając z Duolingo. Jeżeli nie znamy żadnego języka obcego, a chcemy się uczyć po polsku – pozostają Kursy123. W innym przypadku najlepszym wyborem będzie Babbel, czyli aplikacja najbardziej profesjonalna. Darmowe Duolingo będzie jednak świetnym uzupełnieniem dla zdobytej tam wiedzy.

Nauka języka poprzez aplikacje mobilne może z powodzeniem konkurować z tradycyjną nauką na kursach językowych, a w niektórych kwestiach będzie nawet skuteczniejsza. Smartfon i tablet co prawda nie mogą zastąpić kontaktu z drugim człowiekiem, ale być może nie ma sensu płacić horrendalnych pieniędzy szkołom językowym wyłącznie za to? W dobie Internetu nie trudno znaleźć sobie w jednej sekundzie internetowego korespondenta nawet po drugiej stronie świata.

 

*Aplikacje testowane na Samsungu Galaxy S2, w systemie Android 4.1.2 Jelly Bean; testowane języki: angielski, francuski, portugalski

 

 

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Naprawdę dzikie historie
„Dzikie historie” zaczynają się jak trzeba, czyli od trzęsienia ziemi:...
PRL-owska rzeczywistość w obiektywie Geralda Howsona.
„Bardzo polska sprawa” – pod takim tytułem odbywa się wystawa...
"Polska? Tak!"
12 minut na ukazanie Polski jako ośrodka kultury, rozwijąjącego się...
O małżeństwie, które nie przetrwało

Niecierpliwie wyczekiwana druga płyta Korteza ujrzała światło dzienne. Jak mówi...