Właściciel „Wprost” domagał się 25 proc. udziałów w moim projekcie – mówi Tomasz Lis. – To spektakl, w którym nie zamierzamy brać udziału– ripostuje Michał M. Lisiecki.
W poniedziałkowym wydaniu dziennika „Polska The Times” ukazał się wywiad z byłym redaktorem naczelnym „Wprost”. Lis stwierdza, że jego zaangażowanie w portal naTemat.pl było tylko pretekstem, a nie powodem zwolnienia. – Właściciel „Wprost” sam powiedział, że konfliktu interesów nie ma. Konflikt powstał w zupełnie innym punkcie. Kiedy właściciel w sposób natarczywy zaczął się domagać 25 proc. udziałów w tym projekcie. Domagał się również przejęcia kontroli nad sprzedażą reklam – tłumaczy. Dziennikarz zaznacza, że posiada na to dowody w postaci maili od wydawcy.
Lis opowiada że miał już w zeszłym roku proponować Lisieckiemu „na spotkaniach i przy świadkach” współpracę finansową w nowym projekcie jednak ten nie był zainteresowany. Postanowiłem zrobić to sam. – przyznaje – Kiedy projekt dojrzewał, okazało się, że udziały są w nim cenniejsze, niż wcześniej można było oszacować, i nagle człowiek wcześniej niezainteresowany zaczął wywierać na mnie presję.
Konflikt dotyczył także opóźnień w wypłacaniu wynagrodzenia dla redaktora. Lis twierdzi, że musiał się o nie upominać, grożąc procesem za pośrednictwem kancelarii prawnej. Dodaje, że zwolnienie go nie zaskoczyło. Stwierdza nawet, że moment zwolnienia go ubawił. Miałem wrażenie, że to się zdarzy w tamtym tygodniu. Obstawiałem środę rano, bo nie sądziłem, że ktoś będzie chciał popełnić PR-owskie sepuku. Przyznaje, że przyjmując posadę we „Wprost” był świadomy iż przepracowanie tam roku jest może nie cudem, ale czymś w tych okolicach.
W odpowiedzi na wywiad prezes PMPG i AWR „Wprost” Michał M. Lisiecki wydał oficjalne oświadczenie. Przyznaje, że chciał kupić udziały w portalu Lisa, ale nie doszło do porozumienia i temat został zamknięty na początku roku. Wydawca złożył byłemu redaktorowi naczelnemu ofertę zakupu udziałów w jego przedsięwzięciu, aby wykluczyć potencjalny konflikt interesów. Pan Tomasz Lis swymi działaniami sprowokował zdarzenia, które uczyniły z niezależnego dziennikarza i redaktora naczelnego »Wprost« – przedsiębiorcę składającego osobiście prywatne oferty handlowe partnerom PMPG i AWR »Wprost« bez wiedzy i zgody wydawcy.
Prezes zaprzecza też rzekomym opóźnieniom w wypłacaniu pensji. Stwierdza, że współpraca z redaktorem naczelnym przebiegała bez zarzutów i nigdy nie wypowiadał on podpisanych umów, co świadczy o ich przestrzeganiu. Pod koniec oświadczenia Lisiecki wyrażą nadzieję, że Lis powstrzyma się od kolejnych prowokacji medialnych godzących w wizerunek wydawcy. Stwierdza, że jego wypowiedź to tylko spektakl, który ma na celu promocje jego osoby oraz portalu.