We wtorek około 16:00 prowadzona przez Tomasza Terlikowskiego strona Fronda.pl została tymczasowo zamknięta. Jak do tego doszło? Wszystko zaczęło się od okładki „Newsweeka”.
Zamieszczenie zdjęcia homoseksualnej rodziny Justyny, Iwony i Jasia na pierwszej stronie jednego z najpopularniejszych tygodników opinii to ważne wydarzenie. Jest to pierwsza w polskich mediach fotografia homoseksualnej pary z dzieckiem i kolejna – po wyborze transseksualistki i geja do sejmu – oznaka, że w stosunku do ludzi LGBT następują w Polsce pozytywne zmiany.
Przełomowa okładka nie wszystkim przypadła do gustu. Tomasz Terlikowski na stronie Fronda.pl mocno ją skrytykował i dokonał personalnego ataku na redaktora naczelnego – Tomasza Lisa. Katolicki publicysta stwierdził, że decydując się na taką fotografię, Lis pokazuje swój rzeczowy stosunek do dzieci i „wykorzystuje je jako narzędzie do prowadzenia rewolucji obyczajowej”.
Zamieszczony na Frondzie surowy komentarz budził emocje. Z pewnością emocje hakera, który przeredagował tekst dodając własne sformułowania atakujące Lisa w bardzo nieprzyzwoity i naiwny sposób – jako spadkobiercę Holokaustu, chcącego „wrzucić dzieci do komory gazowej”. Wszystko po to, by skompromitować radykalny portal i Terlikowskiego.
Hakerski żart został szybko zauważony i usunięty, jednak cyberprzestępca kontynuował walkę z Frondą kasując zawartość portalu, wobec czego Tomasz Terlikowski zdecydował się prewencyjnie wyłączyć stronę. Teraz żąda, by sprawą zajęła się prokuratura. – Będziemy ścigać tę osobę, która w tak brutalny sposób blokuje nam możliwość prezentowania naszych opinii – stwierdza Terlikowski w rozmowie z Onetem.