Polak – wieczny nieudacznik, niewierzący we własne siły i osiągnięcia, krytykujący rodaków, którym się powiodło. A może Polak – skromny, dowcipny, z dużym dystansem do siebie i swoich przywar Europejczyk? Który z tych obrazów ma przed oczami obcokrajowiec śledzący kampanię „Poland. Come and complain”. A który jej twórcy chcieliby żeby miał?
Galeria sylwetek
W spocie teaserowym występuje taksówkarz, który czeka na żonę pod centrum handlowym. Zostaje on zapytany, w czym Polacy są najlepsi. Odpowiada: „W niczym. No może w narzekaniu”. Po czym narzeka na samo narzekanie. Aż na końcu stwierdza: „Cholera. Nie dość, że prawie pada, to jeszcze słońce wychodzi”.
http://www.youtube.com/watch?v=I6Kzh6iGhfQ
Pozostałe spoty przedstawione są w podobnej konwencji. Kulturoznawca monotonnym głosem opowiada, że polska kultura nie liczy się w ogóle w świecie, a angielski lektor próbuje go przekonać, że przecież obcokrajowcy znają Lema, a Andrzej Wajda dostał Oskara. „Ale to było dawno i na dodatek za całokształt”- odpowiada bohater.
Podobnie na brak osiągnięć w dziadzinie nauki narzeka komputerowy geek, w dziedzinie biznesu – bizneswoman, a w dziedzinie sportu – zakopiański miś.
Ostatni spot pokazuje kelnerkę opowiadającą o stereotypowej skłonności Polaków do picia alkoholu. Stwierdza ona jednak, że nawet w tej dziedzinie Polacy są przeciętni, bo więcej alkoholu od nich spożywają chociażby Francuzi, Niemcy czy Anglicy.
I tak kończy się kampania, która miała w niestandardowy sposób promować Polskę za granicą.
Medioznawca i specjalista w dziedzinie komunikacji, prof. Wiesław Godzic, przyjmuje kampanię z mieszanymi uczuciami: „Ten autoironiczny humor w stylu Monty Pythona, przewrotny, złośliwy i inteligentny, jest tym, co lubimy i w czym sami jesteśmy mocni. Ale pamiętajmy, że to jest kod, który nie wszędzie na świecie zostanie dobrze odczytany”.
Podobne odczucia ma Anna Watza, PR director w Planet PR: „Obawiam się, że dla obcokrajowców ten humor nie jest specjalnie zrozumiały. Chciałabym wierzyć, że odbiorcy założą, że ci narzekacze z Polski, to tylko pewien wycinek i przejaskrawienie określonych zachowań, ale sądzę, że potraktują to raczej jako niegroźną, ale jednak męczącą wadę, która nie sprzyja wypoczynkowi. I dojdą do wniosku, że wolą naszych bardziej pogodnych sąsiadów.
Tło akcji
Są przedstawicielami różnych środowisk i grup wiekowych. Łączy ich jedno – wszyscy są Polakami i wszyscy narzekają. Kampanię, która rozpoczęła się w lipcu poprzedniego roku, zapoczątkowały trzy filmy przedstawiające krótkie wywiady z taksówkarzem, kulturoznawcą i komputerowym geekiem. Druga odsłona akcji miała miejsce w lutym tego roku. W spotach wystąpił miś z zakopiańskich Krupówek oraz bizneswoman. Ostatni materiał wideo pojawił się 17 marca i pokazywał kelnerkę.
Zleceniodawcą kampanii jest Instytut Adama Mickiewicz – narodowa instytucja, której zadaniem jest promocja polskiej kultury na świecie. Autorem pomysłu jest agencja Blacklama. Reżyserem spotów są Natalia Jakubowska i Łukasz Gronowski. Ich produkcją zajęło się studio Papaya Films. Za komunikację w social mediach odpowiada agencja Bird & Co.
Wywołująca burzliwe dyskusje akcja uzyskała ponad 32 tys. fanów na swoim profilu na facebooku i ponad 1,5 tys. subskrypcji na youtube. Doczekała się także pozytywnych międzynarodowych opinii od dziennikarzy „The Telegraph”, „Financial Times” i portalu PR Daily.
Marcin Firmanty, online community manager w agencji PR Synertime stwierdza: „Twórcy kampanii wpisali się w jeden z filarów tworzenia kampanii social mediowych – bazują na emocjach. Tak skonstruowany przekaz na pewno dotrze do niejednego odbiorcy, który się z nim zidentyfikuje (…). Oparcie strategii na jednym z tych filarów zawsze się sprawdza i przynosi dobre efekty”
Natalia Hatalska, założycielka popularnego blogahatalska.com wyraża jednak swoje obawy: „Operowanie śmiechem w reklamie jest ryzykowne. Żart trafia tylko do określonej grupy odbiorców. Niektórzy mogą tego nie zrozumieć, zwłaszcza obcokrajowcy. Zresztą – czy naprawdę zachęciłaby was do odwiedzenia Niemiec kampania oparta na przekazie, że Niemcy są brzydcy albo Rumunii – oparta na tym, że Rumuni są brudni?”
Badania mówią same za siebie
Psycholog, Janusz Czapiński, który zajmuje się badaniem jakości życia Polaków, już 21 lat temu pokazał, że aż 51 proc. Polaków lubi narzekać, a 23 proc. badanych uważa, że w Polsce nie wypada mówić o swoim szczęściu. Interesujących obserwacji dokonał także psycholog – prof. Doliński, wykładowca we wrocławskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, który swoje badania przeprowadził w połowie lat dziewięćdziesiątych. Przez 65 dni pytano amerykańskich studentów, jak się danego dnia czują – lepiej, gorzej, czy tak jak zazwyczaj. Doliński pytał swoich studentów w Polsce o to samo przez 100 dni. Okazało się, że Amerykanie zazwyczaj czują się lepiej niż poprzednio, a Polacy zazwyczaj gorzej. Wynika z tego, że Amerykanie generalnie myślą pozytywnie, Polacy – narzekają.
Kultura narzekania
Narzekają wszyscy, nie tylko Polacy. To cecha ludzi każdej kultury. Zwierzenie się innym ze stresujących i negatywnych przeżyć poprawia nastrój. W ten sposób tworzy się bliskie relacje z innymi ludźmi, „towarzyszami niedoli”. Narzeka się też, aby nie zapeszyć. Fundamentem takiego myślenia jest wiara w to, ze lepiej nie nastawiać się na dobre rozwiązanie, aby nie przeżyć bolesnego rozczarowania. W ten sposób człowiek usprawiedliwia się też przed sobą i przed innymi, że nie poszło po jego myśli, ponieważ sytuacja była zbyt trudna i stawiania się w lepszym świetle. Częsta jest też sytuacja, kiedy narzeka się na stare przyzwyczajenia drugiej osoby, bo bardzo by się chciało, aby te nawyki uległy zmianie. Narzekanie przynosi ulgę, jednak ciągłe przeżywanie negatywnych emocji może doprowadzić do zgorzknienia. A przebywanie z ciągle narzekającymi, zgorzkniałymi osobami nie jest przyjemne. Jak we wszystkim, należy zachować umiar.
Efekty akcji
Kampania nie została przyjęta tak, jak tego oczekiwano, wywołała zamieszanie i pojawiło się wokół niej wiele kontrowersji, a jej humor nie dla każdego był przekonujący. Bardzo dobrze wpisała się jednak w przesłanie mediów społecznościowych. W szczególności odniosła sukces w komunikacji na Facebooku. W opinii Firmantego „wykorzystując w kontakcie z fanami profilu memy, spowodowali, że komunikacja stała się mniej formalna i dzięki temu rozrywkowa. Przeciętny użytkownik takich portali jak Facebook, szuka na nich rozrywki lub ciekawych, a nawet fachowych informacji na tematy, które go interesują. W tym przypadku konkluzja jest jasna: niezależnie od tego, jak zostanie oceniona kampania pod kątem jej przekazu, to pod kątem trafności prowadzonych działań w social mediach”.