Do Gdańska po drodze

Pobyt nad polskim morzem to niemal obowiązkowy punkt każdych wakacji. Dlaczego by nie urozmaicić kilkugodzinnej podróży przez pół Polski krótką wizytą w Gdańsku?

 

gdańsk.jpgMotława w południe (fot. Alicja Skorupko)

 

Na wybrzeże rzadko kiedy można dostać się bez przesiadki. Jedną z nich można zaplanować właśnie w Gdańsku i jednocześnie wydłużyć podróż o jeden dzień, bo naprawdę warto. Zamiast spać w pociągu albo autobusie można pozwiedzać miasto, które w swoich zaułkach pachnie zamorskimi wyprawami. Chwila wystarczy, by wyobrazić sobie Gdańsk kilka wieków temu, z całym zgiełkiem targów, na których spotykali się kupcy całej Europy.

 

Wszędzie blisko

Do samego Gdańska połączeń jest wiele. Kursują pociągi i autobusy. Jadąc TLK z Warszawy zapłacimy 27 złotych za bilet studencki. Wybierając pociąg Kolei Mazowieckich „Słoneczny” podróż wyniesie nas zaledwie 22 zł. Autobus to propozycja droższa, bo bilet studencki będzie nas kosztować około 40 zł. Jeśli jednak planujemy podróż ze znacznym wyprzedzeniem, możemy kupić bilety w PolskimBusie za symboliczną złotówkę.

Dworzec autobusowy i kolejowy w Gdańsku jest tuż obok Starego Miasta.

Tanich noclegów też nie brakuje w centrum. Wystarczy trochę poszukać w internecie, a za noc spędzoną w hostelu oddalonym kilka minut piechotą od Starego Miasta zapłacimy jedynie 25 złotych.

 

Tradycyjnie Żuraw

Tradycyjne zdjęcie z Żurawiem musi być, jeśli odwiedza się Gdańsk. Można też zajrzeć do środka i spróbować choć trochę liznąć historii tego miejsca. Wykupując karnet za 10 złotych możemy w nieco bardziej konwencjonalny sposób zapoznać się z morską duszą miasta. W cenie mamy zwiedzanie Żurawia od środka, wizytę na statku „Sołdek” oraz wejście do Spichlerzy, gdzie między innymi możemy podziwiać malarstwo morskie. Dodatkowo karnet zapewnia nam rejs promem w obie strony w poprzek Motławy. A więc za nieduże pieniądze możemy urozmaicić nasz krótki pobyt o tradycyjne punkty wycieczek po Gdańsku. Trzy godziny wystarczą, żeby po powrocie chwalić się, czego to się w Gdańsku nie widziało.

 

Obiad niekoniecznie z rybką

naleśnikowoBajkowy stolik w „Naleśnikowie” (fot. Alicja Skorupko)Ryba najlepiej smakuje w małych wioskach rybackich, dlatego lepiej poczekać kilka dni i smażoną flądrę zjeść już w docelowym kurorcie. Gdańsk, jak każde poważne europejskie miasto, proponuje kuchnię z całego świata. Ale wystarczy wejść w mniejszą uliczkę, by znaleźć nieco inny lokal. Na Ogarnej mieści się bajeczne „Naleśnikowo”. Wystrój jak z ilustrowanych książek dla dzieci zachęca do zamówienia obiadu właśnie tu. Pastelowe obrusy i doniczki z ziołami na stołach przenoszą nas z miasta ciężkiego od historii do miejsca fruwającego. Nieco kiczowata restauracyjka miło odcina się od eleganckich albo na siłę żeglarskich lokali. Na tle ciemnoszarych kamienic pastelowa knajpa z naleśnikami cieszy oko. Później cieszy i podniebienie. W menu są naleśniki na słodko i ostro, zapiekane z mozarellą lub makaron naleśnikowy z sosami. Dla spragnionych oprócz soczku, w menu znajduje się i wino, i polecane zimne piwo. Pełny obiad, czyli duża porcja naleśnika z napojem to koszt rzędu 20 złotych.

 

Zdjęcie z bogiem

Największą furorę w Gdańsku robi fontanna Neptuna. Warto się przy niej zatrzymać nie tylko ze względu na walory wizualne, które są niepodważalne, zwłaszcza przy popołudniowym słońcu, ale przede wszystkim ze względu na fakt, że Neptun jest centrum rozrywkowo–kulturalnym Starego Miasta. W ciągu jednej godziny przewija się kilkunastu kramarzy, oferujących między innymi czarodziejskie kule, drewniane pajacyki, bursztyny, pocztówki i tańczące zabawki. Zdjęcia z bogiem morza robią sobie wycieczki z całej Europy, jak i całego świata. Słychać wiele języków i akcentów angielskiego. Tylko jeden Neptun stoi jak stoi i cały czas wygląda nienagannie i świetnie.

neptun.jpgNeptun po południu (fot. Alicja Skorupko)Zwłaszcza około godziny siedemnastej warto ustawić się z aparatem przy fontannie. Promienie słońca rozświetlają tryskającą wodę, a wodna mgiełka wygląda jak złota chmura. Będące często znienawidzonym elementem miasta, gołębie dumnie pozują do zdjęć podczas swoich kąpieli u stóp Neptuna. Bardziej boskiego anturażu nie wyśniłby sobie żaden z bogów.

 

Za ile ten przystanek?

Tak naprawdę krótki pobyt w Gdańsku, jeśli jest faktycznym przystankiem w podróży nad morze, kosztuje nas tyle co nocleg, wyżywienie i dodatkowe koszta muzeów czy innych rozrywek. Transport wynosi nas ciągle tyle samo, ile płacilibyśmy jadąc nad samo morze. Możemy jednak wybrać tańszy pociąg albo autobus i tym samym trochę zaoszczędzić.

Nocleg, zwłaszcza jeśli podróżujemy w kilka osób, nie powinien wynieść nas więcej niż 30 złotych za noc. W sumie na taki dodatkowy element naszych wakacji powinniśmy wziąć ze sobą te 100 złotych więcej, jeśli zdecydujemy się zostać w Gdańsku na dwie noce.

 

 

 

Przydatne strony:

Oficjalna strona miasta: http://www.gdansk.pl/

Informacje z Trójmiasta: http://www.trojmiasto.pl/

Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku: http://cmm.pl/

Naleśnikowo: http://nalesnikowo.com.pl/

Hostel Gdańsk: http://www.hostel-gdansk.net/

 

Czy to koniec już?
Po dwudziestu latach współpracy Artur Rojek rozstał się z zespołem...
Jak zostać poszukiwaczem skarbów
Nie trzeba być karaibskim piratem, żeby szukać ukrytych skrzyń. Wiedzą...
„Żeby zrozumieć świat, należy posługiwać się globusem”*

„Mozaika kamyków, które układamy tak, by wiernie oddawały rzeczywistość. Kamykami...

Gorączka filmowego kwietnia
Na krętej festiwalowej mapie Polski jest tak wiele miejsc do...