Dramat arcyniemiecki – „Książę Homburg” na Spotkaniu Teatrów Narodowych

Sztuka Heinricha von Kleista z 1810 roku, długo zakazana, a potem zapomniana, obecnie święci triumfy jako jedno z klasycznych dzieł niemieckiego romantyzmu i teatru w ogóle. „Książę Homburg” to tragedia iście szekspirowska, rozgrywana jednak z typowym dla Niemców przywiązaniem do idei praworządności i posłuszeństwa.

Skutki tego przywiązania odczuwa tytułowy książę Homburg, kiedy za złamanie rozkazu trzymania szyku podczas bitwy zostaje skazany na karę śmierci – mimo tego, że bitwa była wygrana. Nieugięty elektor brandenburski Fryderyk, nie zważa na namowy doradców i trwa przy swoim zamiarze pozbawienia życia młodego Homburga, wierząc, że każde nieposłuszeństwo musi zostać ukarane. Łaskę dla księcia może jeszcze wybłagać bratanica elektora, Natalia. Od czasu, kiedy książę-lunatyk przebudził się z dziwnego snu z jej rękawiczką w dłoni, jest w niej szaleńczo zakochany.

 

 

Skojarzenia z szekspiryzmem na pewno budzi odczuwalny i przepełniony symboliką oniryzm i inspirujące grand finale, które doprowadza tragedię Homburga do końca. Porównanie z wielkim dramaturgiem jest oczywiście największą pochwałą, jaką mógłby usłyszeć twórca sztuki – Heinrich von Kleist. „Arcyniemieckość” von Kleista odbija się jednak na uniwersalności: przeprowadzając krytykę arystokracji i stosunków społecznych tamtych czasów stracił nieco w oczach współczesnego widza. Jego dzieło wciąż jednak ogląda się z przyjemnością godną sztuki romantyzmu. Jest tu i romans, i bitwa, i klasyczny motyw przemiany głównego bohatera – w pełni rekompensuje to czasem nieco za długie dialogi, w których widoczny podtekst nie zawsze jest rozpoznawalny w dzisiejszych czasach.

 

 

Wiedeński Burgtheater, który wystąpił na deskach Teatru Narodowego, zaskakuje z początku przede wszystkim fenomenalną scenografią, głęboką i mroczną, idealnie współgrającą z oniryzmem pierwszej sceny – snem księcia Homburga. Później tę scenerię zastępuje prosta gra białych przesuwanych paneli, a niemiecki matecznik pojawia się ponownie tylko w kilku kolejnych scenach – równie romantycznych i mistycznych, jak ta pierwsza. Oczywista gra konwencją, balansowanie między realizmem a mistycyzmem, niewątpliwie zasługuje na uznanie, podkreślając klimat w scenach, w których należało go podkreślić. Reżyserka Andrea Breth, wielka dama niemieckiego teatru, doskonale uwypukliła romantyzm sztuki von Kleista.

 

Na uwagę zasługuje wyrazista obsada. Sam książę Homburg – August Diehl, to postać niezwykle żywa i utalentowana; aktor o ciekawej aparycji i już międzynarodowej sławie (za rolę esesmana u Tarantino w „Bękartach wojny” – Diehl nie tylko nie boi się wielkiego ekranu, ale udowadnia, że z powodzeniem umie zagrać role z gruntu odmienne). Zapada w pamięć występ Petera Simonischeka jako księcia elektora Fryderyka; Simonischek jest wysoki, potężnie zbudowany i doskonale umiejący się wykazać arystokratyczną prezencją. Role kobiece, odpowiednio wyeksponowane w scenariuszu, również są świetnie dobrane – Elisabeth Orth jako hrabina i Pauline Knof jako jej wychowanka Natalia zazwyczaj występują na scenie równocześnie, rywalizując o miano lepszej aktorki. 

63978_629054790454542_2020534448_n.jpg

 

Burgtheater gościł w Warszawie tylko na chwilę (3 i 4 czerwca na Spotkaniu Teatrów Narodowych) i wrócił do Wiednia, gdzie wciąż można się wybrać, by obejrzeć „Księcia Homburga”. Mniej zdeterminowanym, by obejrzeć tę sztukę, pozostaje polecić polską adaptację z 1992 roku z Markiem Bukowskim i Gustawem Holoubkiem, która bywa puszczana w ramach Teatru Telewizji Polskiej. „Arcyniemieckie” dzieło Heinricha von Kleista sprzed 200 lat mimo wszystko do dzisiaj pozostaje atrakcyjne, co znakomicie udowodniła wiedeńska ekipa. 

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Kontrowersyjny film: Podróż do nowego życia
Tendencja w niemieckim i światowym kinie do łagodzenia roli Niemców...
Człowiek orkiestra – mistrz fotogramu
Wojny nie przynoszą nic dobrego. Pierwsza wielka tragedia Europy XX...
Teatr w teatrze
"Szpicbródka" to przydomek najsłynniejszego kasiarza przedwojennej Warszawy. Choć w rzeczywistości...
Muzyka w obrazach
Balansując na granicy fotografii komercyjnej i artystycznej, reportaży z wielkich...