Czajka to nie mewa

Nowa inscenizacja jednego z najciekawszych dramatów Czechowa jest zarazem współczesna i zachowawcza.
Na zamówienie Teatru Narodowego i na życzenie reżyserki Agnieszki Glińskiej, Agnieszka Lubomira Piotrowska (znana chociażby z doskonałego tłumaczenia „Lipca” Iwana Wyrypajewa) dokonała nowego przekładu „Mewy”. Autorzy inscenizacji w Narodowym doszli do wniosku, że „Mewę” należy językowo odświeżyć. Czy jednak to się udało? „Dzisiejsze” tłumaczenie wnosi jedynie kosmetyczne i dość zachowawcze poprawki, niewnoszące wiele innowacji w cały kształt sztuki. Inną rzeczą jest fakt, że język Czechowa starzeje się bardzo powoli.

scena_mewa_fot_Robert_Jaworski (1592 x 1060).jpgfot. Robert Jaworski

Mimo to sam fakt nowego tłumaczenia zapowiadał energiczną i śmielszą konfrontację z „Mewą”. Tymczasem przekład i spektakl są nad wyraz wierne oryginałowi. Nie ma w tym pewnie nic złego, jednak wykazuje to pewien brak odwagi w odkrywczym odczytywaniu dramatu Czechowa.
Agnieszka Glińska (poniekąd zahartowana w bojach ze sztukami rosyjskiego autora – reżyserowała m.in. „Trzy siostry” oraz „Sztukę bez tytułu”) proponuje pochylenie się nad problemami starej (odchodzącej) i nowej (napierającej) sztuki, miłosnych ekscesów między przedstawicielami różnych grup społecznych, skomplikowanych relacji w rodzinie artystów…
Czechow karci wszystkich po równo. W „Mewie” dostaje się zarówno „starym” artystom, jak Irina Arkadina (grana przez Joannę Szczepkowską) czy Boris Trigorin (Krzysztof Stelmaszyk), jak i młodemu Konstantinowi Trieplewowi (Modest Ruciński). Tymczasem Glińska proponuje dość jednoznacznie negatywny obraz kobiet: Arkadiny jako złej matki i skąpej mieszczki i Niny Zariecznej (bardzo dobra Dominika Kluźniak), będącej lichą, pretensjonalną aktorką, nie potrafiącą docenić prawdziwej miłości.
„Mewa” została przygotowana sumiennie. Jest spektaklem skrupulatnie wywlekającym poboczne zagadnienia tekstu, jak koncepcja sztuki modernistycznej, która już wyziera z dramatu Czechowa. Ale my to już wiemy. Z pewnością chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej, bo najnowsza inscenizacja w reżyserii Agnieszki Glińskiej mogłaby się odbyć zarówno teraz, jak i 50 czy 100 lat temu.
„Mewa”, reż. Agnieszka Glińska
Teatr Narodowy w Warszawie
premiera: 18 listopada 2010

Studentka UW uratowała euro
Studentka pierwszego roku stosunków międzynarodowych na UW Anna Czepiel zwyciężyła...
Budynek UW na Bednarskiej w przebudowie!

Gmach UW w którym będzie się mieścił Wydział Dziennikarstwa Informacji...

Okiem fotografa
Michael Freeman to uznana marka na rynku książek fotograficznych. Jego...
WFF 2013: Mocne kino z Kraju Środka
Hitem na Warszawskim Festiwalu Filmowym był jedyny pokaz „Dotyku Grzechu”,...