Rock jest kobietą!

Kto powiedział, że rock jest dla mężczyzn, że wątłe dziewczę nie może porwać tłumu na koncertach? Kto śmie twierdzić, że smukłe rączki nie wyczarują elektryzujących solówek na gitarze? Z okazji 8 marca i święta płci pięknej udowadniamy, że dziewczyny potrafią wrzasnąć i szarpnąć w struny. I to bardzo przekonywająco


karenobydavidbelisle.jpg

 

KOBIETA KAMELEON – KAREN O.

Tak naprawdę nazywa się Karen Orzołek i jest po połowie: Polką i Koreanką. Jej zespół Yeah Yeah Yeahs to światowa czołówka alternatywnego rocka. Wszystkie trzy płyty były chwalone pod niebiosa, dwa ostatnie „Show Your Bones” i „It’z blitz!” nominowano do Grammy. O sukcesie grupy decyduje nie tylko chwytliwa muzyka łącząca w sobie punk, elektronikę i glamrock. Pierwszoplanową postacią jest Karen. Na scenie wygląda jak żeńska wersja Davida Bowie. Jako absolwentka akademii sztuk pięknych, Orzołek dba, by jej stroje i oprawa sceniczna były zawsze oryginalne. Surrealistyczny image, nietypowa barwa głosu i niewiarygodnie żywiołowe zachowanie na koncertach to jej znaki rozpoznawcze. Fani często nazywają Karen „bardziej elegancką wersją Lady Gagi”. Nie brakuje pochwał ze strony innych artystów i mediów. Wokalistkę docenił ostatnio m.in. Trent Reznor. Zaprosił ją do współpracy przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej do popularnego filmu „Dziewczyna z tatuażem”. Orzołek nie próżnuje. Niedawno skomponowała i wyprodukowała rock-operę, którą przyjęto z wielkim entuzjazmem. Krążą plotki o nowej płycie YYY i trasie koncertowej. Ojczyzna czeka.

 

 

254071_216988721667839_100000701399108_690506_4336282_n

KOBIETA OPĘTANA – ALISON MOSSHART

Gdy Mosshart wchodzi na scenę można odnieść wrażenie, jakby opanowały ją złe moce. Miota się, wije, czasem spada ze sceny. I wszystko to robi w bardzo kobiecy i stylowy sposób. Dla brytyjskich nastolatek jest równie kultowa jak Kate Moss. Nic dziwnego, wraz z mężem modelki, Jamie Hince’em, tworzy duet The Kills. Nazywa się ich ikonami indie rocka. Utwory duetu są minimalistyczne, pozbawione technologicznych sztuczek i patosu. Alison hipnotyzuje widzów swoim wokalem. Nie ma wielkiej skali, ale nie można przejść obok niej obojętnie. Choć pochodzi z Florydy, jej styl uważa się za kwintesencję „brytyjskości”. Urokowi wokalistki uległ sam Jack White, angażując ją do swojego najmroczniejszego zespołu – The Dead Weather. Razem nagrali dwie płyty, obie wysoko cenione. White wydobył z Alison jej ciemną stronę. W połączeniu z bluesowo-garażowymi melodiami i psychodelicznymi tekstami wokal Mosshart stawał się brudny, chropowaty, nie do okiełznania. Ich występy na żywo przypominały egzorcyzmy. Tak skutecznie, że Alison będzie otwierała paryski koncert Metalliki. Jak widać, nawet królowie ciężkich brzmień nie mogą się oprzeć temu demonowi.

 

The+Distillers+414678375_1fb97c603a.jpgKOBIETA DOŚWIADCZONA PRZEZ LOS – BRODY DALLE

W wywiadach mówi, że przeszła już przez takie traumy, że ma o czym pisać do końca życia. Złe wspomnienia z dzieciństwa i problemy z ojcem pewnie miały wpływ na to, że Brody zamiast słodkiej dziewczynki dosrastała jako punkowa buntowniczka. Od sukienek wolała irokez, tony piercingu. Jej figura była daleka od modelki. Przygodę z muzyką zaczynała jak wielu – w garażach. Ale obok jej głosu nie dało się przejść obojętnie. Niebywale silny, zachrypnięty był odzwierciedleniem trudów jej życia. W porównaniu do ekspresyjnej Dalle, Courtney Love ledwie skrzeczy. Brody Dalle stała się ikoną punkowych scen, a jej zespół The Distillers zyskiwał rzesze fanów. Szczyt popularności przypadł na czasy trzeciej i ostatniej w karierze grupy płyty – „Coral Fang” (2003). Distillers grało na największych festiwalach świata. Obsypany nagrodami zespół niespodziewanie się rozpadł. W międzyczasie Dalle znów miała problemy osobiste, rozwiodła się i zapoznała z guru amerykańskiego rocka – Joshem Homme z Queens Of The Stone Age. Dziś stanowią najbardziej rockową parę świata. Dalle spełnia się jako szczęśliwa matka dwójki dzieci. W 2009 roku założyła nowy zespół – Spinnerette. Porzuciła punkowy image, jej płyta była przebojowa, energetyczna, lecz nie pozbawiona rockowego pazura. Docenił to m.in. magazyn „The Independent”, uznając krążek „Spinnerette” rockowym albumem roku. Obecnie Dalle milczy na temat nowych nagrań, jednak w sieci krążą pogloski o drugim albumie Spinnerette.

 

piotr_bekas_screaming_females_front_row_heroes.jpg

KOBIETA NIEPOZORNA – MARISSA PATERNOSTER

Ma ok. 1,50 m wzrostu. Z wyglądu przypomina Noodle’a z kreskówek Gorillaz i nosi głównie sukienki pensjonarki. Pozory jednak mylą. W filigranowym ciałku kryje się wulkan energii i zapierający dech w piersiach głos. Mało kto potrafi tak wrzeszczeć. Dodajmy do tego świetną grę na gitarze (solówki godne gitarowych „wymiataczy”) i mamy już skrócony obraz Marissy. Jej zespół Screaming Females kultywuje najlepsze tradycje starego garażowego punku. Doceniło to m.in. Third Man Records, nawiązując współpracę z zespołem. Jesienią rockowy power wokalistki można było podziwiać na dwóch koncertach w Polsce, zresztą obu udanych. Wkrótce światło dzienne ujrzy najnowszy longplay „Ugly”. Marissa pewnie znów będzie zachwycać „brudnym” wokalem i świetnymi partiami gitarowymi. Charyzmy jej nie brakuje, a energią zasiliłaby sporą elektrownię.

 

 

 

37290007.jpg

KOBIETA SUBTELNA – SHARIN FOO

Wygląda jakby była otulona poranną mgłą. Zimna, delikatna, nieprzystępna. Sharin Foo stanowi piękniejszą część duńskiego duetu The Raveonetts. Jej głos przywodzi na myśl chłodne fale morza i lód. Utwory zespołu przypisuje się do modnego indie rocka. Jest to raczej alternatywa w wydaniu skandynawskim, chłodna, mająca w sobie jakąś elficką magię. Sama Sharin mogłaby stać się bohaterką nordyckiej sagi. Emanuje opanowaniem. Tworząc muzykę, powstrzymuje się od patosu, przesady. Bardzo często gra ciszą. Ceni minimalizm. Ostatnio Sharin i jej kolega z zespołu – Sun Rose Wagner  – zapędzają się w coraz mroczniejsze rewiry. Ich najnowsza płyta „Raven in the grave” (2011) ma oniryczny, subtelny klimat. Da się jednak odczuć, że ze snu, w jaki nas wprowadzają, jest całkiem niedaleko do koszmarów, a Sharin jest ich doskonałą narratorką.

 

tumblr_m07xyrHLct1r1xmheo1_500.jpg

KOBIETA DZIECINNA – LINDSEY WAY

Mimo trzydziestki na karku wygląda jak zwariowana licealistka. Dwa kucyki, punkowa wersja szkolnego mundurka i liczne tatuaże to jej znaki rozpoznawcze. Na co dzień Way gra na basie w elektropunkowej grupie Mindless Self Indulgence (MSI). Psychodeliczny zespół sam określa się „najgorszym bandem świata” i fakt, przeciętne ucho ich nie zniesie. Poza perkusistką Kitty, reszta członków ma średnie pojęcie o teorii muzyki. Ale nie to jest najważniejsze. Punkowcy z MSI oszałamiają wigorem. Wokalista Jimmy Urine i LynZ (pseudonim sceniczny Way) na scenie zaprzeczają prawom fizyki i ortopedii. Ku uciesze fanów wrzeszczą, skaczą i uprawiają gimnastykę artystyczną w trakcie koncertów. Niedociągnięcia warsztatowe nadrabiają niespożytymi pokładami energii. Doceniła to m.in. grupa Linkin Park zapraszając MSI do swojego corocznego tournée. LynZ jednak jeszcze mało. Poza rolą szalonej basistki jest również uznaną plastyczką. Nic dziwnego, kształciła się w Instytucie Pratta. Jej instalacje wprowadzają obserwatorów w świat iluzji rodem z „Alicji w Krainie Czarów”. Nie brak odwołań do pop artu, street artu i mangi. Słodkie wycinanki łączy z groteskowymi kartonowymi trumienkami. Nowojorskie galerie sztuki wystawiają jej prace tuż obok dzieł samego Warhola. Way wraca jednak na scenę i w marcu zobaczymy ją podczas nowej trasy koncertowej zwariowanego MSI.

 

 KOBIETA, O KTÓREJ ZAPOMNIANO – POLY STYRENE

Bez Poly Stryene brytyjski punk rock byłby bledszy. Bez niej jego kobieca wersja nie wybiłaby się ponad zatęchłe garaże. Zespół X-Ray Spex, któremu przewodziła, inspirował się m.in. Sex Pistols, ale stworzył własny, niepowtarzalny styl. Było głośno, radośnie, czasem dziecinnie, czasem groteskowo. Takie piosenki jak „Oh Bondage! Up Yours!” w niczym nie ustępowały hitom Ramones czy The Clash. Niewielka wokalistka emanowała niespożytymi pokładami energii. Stała się inspiracją dla młodszych drapieżnych dziewczynek, po latach także dla Courtney Love czy opisywanej tu Brody Dalle. Jednak świat o niej zapomniał. O Joan Jett powstawały kolejne filmy, zasług Poly nikt nie przywoływał. Styrene zaczęła zgłębiać tajniki hinduizmu. Po latach próbowała wrócić na scenę. Powstało kilka solowych wydawnictw, ostatnie w 2011 roku. Całkiem udany album przeszedł bez echa poza rodzimą Wielką Brytanią. Niestety, u Poly zdiagnozowano nowotwór. Przegrała walkę z chorobą, zmarła ledwie kilka tygodni po premierze ostatniego krążka „Generation Indigo”. Odeszła w zapomnieniu, choć punk rock zawdzięczał jej tak wiele.

http://www.youtube.com/watch?v=ogypBUCb7DA 

 

Zdjęcia: A.Mosshart – grafika by Madeleine Fedorowicz. Karen Orzołek – fot. Nick Zinner/YYY! MySpace, Lindsey Way – tumblr; Marissa Paternoster – fot. Piotr Bekas; materiały prasowe The Raveonettes. We do not own any copyrights of those pictures

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Co nas wkurza, co nas śmieszy

Wydarzenie Hulaj gości: Piotr VaGla Waglowski, łączyło w sobie dwa...

Nowe oblicze polskiego aktu
Akt w nowej postaci, kontrowersyjne ujęcia i szokujący styl autorów...
W poszukiwaniu studenckiego smaku
Gdzie można dobrze zjeść w okolicach Kampusu Głównego? – pytamy...
Podsłuchane w moskiewskiej restauracji
A gdyby nasze prywatne rozmowy w knajpie zostały podsłuchane przez...