Szumowska da się lubić

Małgorzata Szumowska to jedno z najgorętszych nazwisk w polskim świecie filmowym ostatnich lat. Kontrowersyjne „W imię” z Andrzejem Chyrą w roli homoseksualnego księdza odbiło się szerokim echem nie tylko w kraju, ale i na świecie. Wydany w formie książkowej wywiad-rzeka Krytyki Politycznej to świetna okazja, by o reżyserce więcej się dowiedzieć.

Szumowska mówi o sobie, że nie ma poglądów politycznych. Posiadanie konkretnych poglądów jest dla mnie, jako artystki, przekreślające. Ale zaraz, przyciśnięta, reflektuje się: Nie wiem, co to jest „prawdziwa” sztuka, a poglądy mam pewnie bardzo lewicowe.

Ta niefortunna wypowiedź pokazuje świetnie cechy, jakie Szumowska sama w sobie eksponuje, niezmiennie podpisując się jako „Małgośka”: zadziorność, młodzieńczą werwę, dziecięcą naiwność (trochę zresztą autokreowaną). Chociaż jej filmy z reguły poruszają wątki delikatne w sensie obyczajowym i same w sobie są w pewien sposób awangardowe, ona udaje, że nie zauważa, jaki ma to wpływ na odbiór jej dzieł przez krytykę z prawa i lewa. Zasłania się maską „artystki”, która – jak nieustannie podkreśla – jest na planie filmowym jej prawdziwą twarzą.

a67e5b3a-e1a0-4de8-95ce-a20886383190 (1).jpgŹródło: materiały prasowe

Wywiad przeprowadzony przez Agnieszkę Wiśniewską jest pełen tej beztroskiej formy i pozorowanej niewinności. Szumowska opowiada właściwie o wszystkim – o swoim dzieciństwie, o partnerstwie, o swoim stosunku do Kościoła i do seksu (ten ostatni temat jest dość ważny ze względu na film „Sponsoring”, o którym było głośno w chwili przeprowadzania wywiadu). Czyta się to świetnie – bezpretensjonalny styl, nadekspresyjność, a nawet różnego rodzaju merytoryczne „wpadki” reżyserki raczej narrację ubarwiają, niż budzą niesmak, i nawet jej zamiłowanie do używania słowa „super” (zdarza się po kilka razy w jednym zdaniu) o dziwo nie burzy tego wrażenia. Mówiąc tak normalnie, po ludzku – jak wolałaby to widzieć ona sama  – Szumowska da się lubić.

O feminizmie: Wkurza mnie to, że kobieta jest w Polsce przywiązana jak pies na łańcuchu, a facet nie ma w domu żadnych obowiązków. (…) Reżyseria to nie jest zawód przyjazny kobietom. Trzeba być bezwzględnym, trzeba pić wódkę.

O patriotyzmie: Nie [jestem patriotką] tak, jak się to zwykle rozumie. Mam jakiś rodzaj przywiązania do tego, co się w Polsce działo. Zabrzmi to banalnie, ale to, że wychowałam się w komunie i że ta komuna padła, gdy miałam 16 lat, uważam za superprezent. Strasznie jestem zadowolona.

O sztuce współczesnej: Kiedyś nie rozumiałam, o co chodzi w tej sztuce współczesnej, chyba każdy przechodzi taki okres, że zastanawia się: „co to, k… w ogóle jest?!”

Reżyserka, gdy dopytywana, potrafi jednak zaskoczyć – poglądy ma wcale solidne i potrafi ich bronić, w wielu kwestiach także patrzy na świat bardzo trzeźwo. Obie panie zresztą (Szumowska i Wiśniewska) wspaniale się dogadują w kwestiach światopoglądowych i ma się wrażenie, że jest to raczej rozmowa dwóch dobrych znajomych niż suchy schemat pytań i odpowiedzi. Nierzadko role się odwracają i to Szumowska zadaje pytania redaktorce. 

Meritum wywiadu stanowi jednak opowieść Szumowskiej o sztuce kręcenia filmów i to chyba najciekawsze fragmenty książki. Nie zanudzają, bo przeplatane są innymi, bardziej osobistymi wątkami z życia reżyserki. Ona sama zaś ma w tym temacie najwięcej do powiedzenia i odsłania czytelnikowi kulisy filmowego światka, w którym czas mierzony jest od festiwalu do festiwalu, od planu do planu, od reklamy do reklamy i w którym – mimo pozornie olbrzymiego rynku – wszyscy się tak naprawdę znają.

Szumowska budzi sympatię, jej filmy – nie muszą. Ale znać trzeba, bo to bodaj najważniejsze nazwisko młodego pokolenia filmowców. Wywiad Krytyki Politycznej czyta się jednym tchem, jak dobry kryminał – fenomenalna okazja, by poznać „Małgośkę”.

szumowska_okladka.png„Szumowska: Kino to sztuka przetrwania”

Rozmawia Agnieszka Wiśniewska

wydawnictwo Krytyki Politycznej

liczba stron: 280

„W imię” – minirecenzja

393067_1.1

„W imię” opowiada o księdzu odbywającym służbę w małej parafii na prowincji, którego najważniejszym obowiązkiem jest opieka nad tzw „trudną młodzieżą” z miejscowego ośrodka. Ksiądz świetnie wypełnia swoją rolę, ale zmuszony jest tłumić swój seksualny pociąg do innych mężczyzn oraz zamiłowanie do butelki. Miało być egzystencjonalnie o samotności, wyszło – głównie z powodu fatalnego scenariusza – groteskowo źle. Wszystko, co zostaje z dzieła Szumowskiej po odarciu z niespełnionych ambicji to tania tabloidowa sensacja: ksiądz pijący, ksiądz masturbujący się, ksiądz uprawiający seks. Naszym zdaniem: nie warto tracić czasu na tabloidy.

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Nowy serwis WWW World Press Photo
World Press Photo uruchomiło nową stronę internetową. Jej celem ma...
Granice myślenia
Wspólna granica, jeden język, dwa kraje, podobne akcenty. Francuzów i...
"Proste sprawy", czyli Rosja kombinuje
Aleksei Popogrebsky nakręcił dobrą, zabawną i ostrą satyrę na Rosję....
Silniki spalinowe pozostaną?

Grupa Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim, do której należą...