Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

Bez kategorii

Ocean namiotów

Musieli opuścić swoje państwo, porzucić miasteczka i domy. Całymi rodzinami, nierzadko z małymi dziećmi, uciekać jak najdalej od piekła wojny. Szukać schronienia w obozach dla uchodźców, gdzie pod brezentowymi dachami namiotów niektórzy z nich spędzają już drugi rok życia.

Wojna domowa w Syrii trwa nieprzerwanie od 2011 roku. W ciągłych walkach, bombardowaniach i ostrzałach artyleryjskich życie straciło już ponad 100 tysięcy Syryjczyków. Tylu mieszkańców, ilu liczy Legnica. Nadzieje zachodu, że konflikt uda się zakończyć jak w Libii w ciągu kilku miesięcy okazały się płonne. Syria płonie już drugi rok, a wraz z przedłużającą się wojną wzrastają rzesze uchodźców.

 

Quo Vadis?

Według oficjalnych danych Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców (UNHCR) ich liczba z Syrii przekroczyła ostatnio 2 mln ludzi. Dla porównania to 1/10 wszystkich mieszkańców kraju. To największy kryzys uchodźczy od 1994 roku. Wielu nie chciało wcale opuszczać swojej ojczyzny ale zostało do tego zmuszonych. Ibrahim w wywiadzie dla Guardiana powiedział, że jego rodzina kiedy wybuchła wojna najpierw starała się szukać bezpiecznego schronienia w kraju, ale uciekła, kiedy okazało się, że wszędzie jest tak samo niebezpiecznie.

Gdzie znaleźli „schronienie”? Głównie w krajach sąsiednich, tylko nieliczni mieli możliwość udać się do Europy albo dalej na zachód. Syryjczycy uciekli do Jordanii, Libanu Turcji i Iraku. Niewielka ich liczba znalazła schronienie również w Egipcie. I tak na pustyniach Iraku i Jordanii, w krótkim czasie wyrosły namiotowe miasta – obozy. W Turcji, najbogatszym z islamskich sąsiadów Syrii, uchodźcom postawiono blaszane kontenery z oknami.

Jeden z tysięcy namiotów w obozie Zaatari/źródło: PAP

 

Obozowa rzeczywistość

Na pustynnej ziemi o powierzchni 8 na 5 kilometrów kwadratowych jak okiem sięgnąć rozciąga się namiotowe morze. Na dachach prawie każdy z nich ma napis UNHCR. Wszędzie unosi się wszechobecny kurz i pył. Między namiotami wisi suszące się pranie. Dookoła biegają dzieci, jakaś kobieta czerpię wodę z prowizorycznej termy, w namiocie modlą się ludzie. To obóz dla syryjskich uchodźców Zaatari. Największy taki obóz w Jordanii. Obecnie schronienie w nim znalazło prawie 150 tys. Syryjczyków. Obóz zyskał miano piątego co do wielkości „miasta” w Jordanii. Jakie panują w nim warunki? „To jest codzienna walka o dostęp do szpitali, do opieki zdrowotnej, o dostęp do szkół dla dzieci, które od dwóch lat do żadnej szkoły nie chodziły. To codzienna walka o wszystkie podstawowe potrzeby” tak sytuację syryjskich uchodźców w obozach opisuje Magda Qandil dziennikarka Le Monde Diplomatique, która mieszkała w Syrii w latach 2008–2011. Do problemów z brakiem wody, pożywienia i leków dodać należy również, szerzące się z powodu złych warunków sanitarnych, choroby. Wielu uchodźców skarży się na różnego rodzaju zatrucia. Problem ten dotyka szczególnie najmłodszych i najstarszych mieszkańców obozu. Uchodźców dotykają także problemy natury psychicznej. Wielu z nich wciąż nie może zapomnieć widoku martwych bliskich i zburzonych domów. Najgorzej jest wśród dzieci. Niektóre z nienawiścią w oczach już dziś mówią o zemście za doznane krzywdy. Wielu Syryjczyków jest coraz bardziej sfrustrowanych sytuacja panującą w Zaatari. Ich cierpieniom nie ulży także pogoda. Zimą temperatury spadają do około 3 stopni, a latem sięgają 35–40 stopni Celsjusza.

Zimą namiot nie daje ochrony przed chłodem, latem nagrzewa się wewnątrz jak piekarnik. Taka sytuacja powtarza się także w innych obozach. Wyjątkiem jest Liban, którego władzy pozwoliły uchodźcom osiedlać się na terenie całego kraju.

pap_20130726_0FR.jpgDzieci uchodźcy w obozie Zaatari/źródło: PAP

 

Brak funduszy

Mimo strasznych warunków panujących w obozach, uchodźcy nie są kompletnie pozostawieni swojemu losowi. Kto się nimi opiekuje? „Większość państw Bliskiego Wschodu nie jest stronami konwencji o statucie uchodźców, więc ich obowiązki wobec uchodźców pozostają w niedomówionej szarej strefie. Ta odpowiedzialność jest w praktyce dzielona między rządy państw, a UNHCR. Np. w Jordanii państwo bardzo mocno chciało uczestniczyć i dzielić te obowiązki. Nie do końca mu to wyszło” opowiada Qandil. Poza państwami na terenie których znajdują się obozy, uchodźcom starają się pomóc także UNHCR oraz NGO’s z całego świata.

ONZ zapowiedziało że zamierza zebrać 4 miliardy dolarów na zapewnienie godnego życia syryjskim uchodźcom we wszystkich państwach Bliskiego Wschodu. Do akcji zbierania funduszy na ubrania, pożywienie i leki włączyły się również takie organizacje pozarządowe jak Lekarze Bez Granic, Czerwony Krzyż czy organizacja CARE. Na ich stronach internetowych każdy może zaznaczyć jaką kwotę chce przeznaczyć na pomoc Syryjczykom.

 

Nadzieja umiera ostatnia

Mimo tragicznej sytuacji w jakiej się znaleźli, świadomi wojny, która obraca ich kraj w ruinę część uchodźców nie traci nadziei na powrót do normlanego życia. Wielu z nich stara się zachować w obozach resztki przedwojennej normalności. Byli nauczyciele otwierają prowizoryczne szkoły dla dzieci, a byli trenerzy i nauczyciele wychowania fizycznego organizują treningi i mecze w piłkę nożną. Kto może próbuje znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie. Wielu czuje się niechcianych w obcym kraju. Ibrahim powiedział dla gazety Guardian, że wielu Jordańczyków było do niego nastawionych wrogo. Ludzie w Libanie, Jordanii i Iraku boją się jak rzesze uchodźców i problem z ich utrzymaniem wpłynie m. in. na gospodarki ich krajów. Pozostaje mieć nadzieje, że już niedługo ich obawy się rozwieją, kiedy z pustyń zaczną znikać brezentowe namioty z napisem UNHCR, a Syryjczycy wrócą bez strachu do swojej ojczyzny.