"Parada" w kolorach tęczy
Parady organizowane przez homoseksualistów, na całym świecie budzą emocje i sprzeciw wielu środowisk. Jednak konflikt nie wszędzie jest tak dramatyczny jak w Belgradzie, gdzie podczas ostatniego marszu w 2010 roku zostało rannych ponad 300 osób. Srdjan Dragojevic poprzez komedię „Parada” wyśmiewa pokutujące w społeczeństwie stereotypy na temat gejów i lesbijek i w lekkiej formie domaga się tolerancji.
Mirko i Radmilo są parą gejów. Starają się być dyskretni i nie podpadać otoczeniu, ale mimo to codziennie doświadczają agresji i niechęci ze strony sąsiadów. Mirko nie może się pogodzić z takim stanem rzeczy. Postanawia zorganizować pierwsza udaną paradę równości w Belgradzie. Mimo, że ostatnia próba w 2001 roku skończyła się fatalnie, a uczestnicy marszu zostali zmiażdżeni przez chuliganów i neonazistów, Mirko się nie poddaje. Zrządzeniem losu para gejów poznaje Limuna – imponujących rozmiarów serbskiego nacjonalistę i prawosławnego fanatyka. Wydaje się, że ta egzotyczna znajomość nie ma przyszłości, jednak kolejny przypadek skłania obie strony do współpracy.
„Parada” przede wszystkim jest komedią. Rysy psychologiczne bohaterów nie są pogłębione, a wręcz przedstawione schematycznie. Wpisuje się to w ideę reżysera, który wprowadza widza w grę stereotypów i uogólnień. Każdy z bohaterów uosabia typowego przedstawiciela swojej grupy: Serba, Bośniaka, Chorwata, geja, policjanta, czy chuligana.
Tygiel kulturalno-narodowościowy Bałkanów, w którym aż kipi od odmienności wyjątkowo ułatwia twórcom stworzenie takiego obrazu. W naturalny sposób bohaterowie, całkowicie od siebie różni wchodzą w sytuacje konfliktowe. Kłótnie, bójki, zabawne utarczki słowne, nieporozumienia wynikające różnych zwyczajów seksualnych są esencją filmu. Żart trudno nazwać wyszukanym, jednak nie da się ukryć, że śmieszy.
Klimat „Parady” przypomina polskie komedie lat dziewięćdziesiątych – podobny typ humoru, naśmiewanie się z własnych wad i stereotypów dotyczących poszczególnych grup społecznych czy zgrabne ukazanie półświatka chuligańsko-przestępczego. Dlatego kolejne sceny wywoływały salwy śmiechu wśród warszawskiej publiczności.
Dla Polaków film pozostanie pewnie tylko komedią, jednak nie należy zapominać, że Dragojevic postanowił poruszyć temat tabu w społeczeństwie serbskim. Mieszkańcy Bałkanów ciągle świetnie pamiętają tragedię wojny domowej. Rana jest wciąż niezaleczona, a niechęć między Serbami, Chorwatami, Bośniakami jest faktem. Debata na temat okrucieństw wojny w byłej Jugosławii rozpoczęła się, a takie filmy jak „The wounds” czy „Pretty village” zgromadziły ponad 1,5 miliona publiczności. To dopiero początek drogi i do pełnego pojednania jest bardzo daleko, jednak pierwsze kroki zostały postawione.
Serbski reżyser w podobny sposób poprzez film komediowy chce rozpocząć dyskusję o mniejszościach seksualnych. Dyskusję nie o prawie do zawierania małżeństw lub adopcji dzieci przez homoseksualne, ale o prawie do egzystencji tych ludzi i zapewnieniu im godnych bezpiecznych warunków do życia. Może to właśnie forma komedii jest najodpowiedniejsza, by trafić do jak najszerszego grona odbiorców i zacząć kruszyć uprzedzenia.
Niezależnie od wymowy ideologicznej polski widz ma okazje przede wszystkim dobrze się bawić. Dzięki lekkiej formie reżyser uniknął banalnych uogólnień i nachalnego moralizowania. „Parada” ma szybkie tempo, nie pozwoli się nudzić, a słuchanie celnych i ciętych dialogów wywołuje uśmiech.
„Parada”
Chorwacja, Niemcy, Węgry, Słowenia, Serbia (2011)
reż. Srdan Dragojevic, 125 min.
polska premiera: 14 czerwca 2013
nasza ocena: 7/10