Instagram jest aplikacją skierowaną do fanów fotografii, ale nie tej wystawowej, a codziennej. Zdjęcia skupione w serwisie stają się kolejnym portalem społecznościowym. Skąd jego popularność i co sądzą sami użytkownicy?
Fenomen Instagrama
Instagram powstał w 2010 roku i błyskawicznie zyskał na popularności. We wrześniu ogłosił, że ma 150 mln aktywnych użytkowników, w Polsce – ponad 1,5 miliona. Korzystają z niego głównie młodzi ludzie z dużych miast. Polega to na zrobieniu zdjęć telefonem komórkowym, nałożenie jednego z filtrów i udostępnienie w internecie. Wielu użytkowników traktuje to jako zabawę.
Jest to kolejna aplikacja służąca rozrywce, jednak forma jest na tyle ciekawa, że ludzie chętnie tworzą swoje profile, niektórzy by prowadzić autorską opowieść o sobie, niektórzy by publikować swoje prace, niektórzy traktują to jak pamiętnik zamieszczając zdjęcia pewnych momentów ze swojego życia. Instagram to czyjeś życie w pigułce, migawki. Na „insta” nie spędzisz więcej niż 10 minut, to działa jak flash news – cały opis sytuacji zastępujesz jednym obrazkiem – mówi jeden z użytkowników. Dla części osób Instagram służy do obserwowania innych, jest traktowany jak kolejny serwis społecznościowy. Moda na tą aplikację nie ominęła show biznesu, coraz więcej ludzi ze świata muzyki, filmu, czy też celebryci korzystają z tej łatwej formy promocji. I to zarówno w Polsce (np. Kuba Wojewódzki, Doda, Dawid Woliński), czy na świecie (np. Rihanna, Justin Bieber, a nawet Barack Obama!). Zabawne, że gwiazdy oburzają się, gdy zostają opublikowane zdjęcia przedstawiające ich prywatne życie, tymczasem same je publikują na Instagramie.
Potrzeba bycia w sieci
Zaletą, którą docenia większość użytkowników, jest globalność tej aplikacji. Instagram daje możliwość kontaktu z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Odbiorcami nie są już tylko realni znajomi, a wszyscy użytkownicy serwisu, o ile odnajdą dany profil. Wystarczy otagować zdjęcie, by była możliwość odnalezienia go na drugim końcu świata. To staje się motorem działań, każdy chce mieć jak najwięcej „followersów”, stąd liczne tagi, kolejne zdjęcia, maszyna sama się napędza. Ludzie coraz częściej chcą stworzyć sobie internetową społeczność, do której będą należeć. I nie jest ważne, czy jest ona rzeczywista, czy ma jakiekolwiek odwzorowanie w świecie realnym, potrzeba przynależności jest tak silna, że nawet jeśli ta społeczność jest tylko namiastką daje zaspokojenie jej. – Istotą jest integracja grupy, skupianie osób, które mają te same zainteresowania, poruszają się w tych samych przestrzeniach, albo zderzają się z tymi samymi problemami lub też mają podobne spojrzenie na coś i pokazują to w obiektywie swojego smartfona – mówi Tomasz Gackowski, medioznawca. Tworzą oni swoje wspólnoty i mają poczucie silnej przynależności do nich, znajdują swoje miejsce w przestrzeni internetowej. To fundamentalna funkcja, którą człowiek realizuje w społeczeństwie, które stwarza się i jest niezależnie od nas zaś na Instagramie mamy na nie wpływ – dodaje.
To zjawisko staje się coraz bardziej powszechne, ludzie nawet bardziej potrzebują przynależeć do społeczności internetowej niż tej realnej. – Pochłania nas Internet – to, że jak czegoś nie ma w sieci, to nie miało miejsca w realnym świecie. Lubimy dzielić się, swoimi zdjęciami z innymi, pokazywać gdzie byliśmy, co mamy, co robimy. Jak nie istniejesz w sieci to odstajesz, nikt nie wie kim jesteś – mówi jedna z użytkowniczek.
To sprawia, że ludzie czują ciągłą potrzebę udowadniania tego, że kimś są, coś znaczą. Przestają być ważne realne dokonania tych osób, ważne jest by pokazać innym, że jest się wartościowym. Wielu użytkowników robi to dla pokazania znajomym, jakie ciekawe mają życie. – Bardziej aktywne na Instagramie są według mnie osoby o rozbudowanym życiu towarzyskim, osoby otwarte. Ja osobiście lubię dzielić się tym co robię, ze względu na moją próżność. Gdy robię coś fajnego mówię „niech patrzą” – mówi użytkownik Wojtek.
Fotografia a’la Instagram
Patrząc na szybki rozwój Instagrama nasuwa się pytanie, czy ta aplikacja nie zastąpi kiedyś fotografii albo znacząco jej nie wyprze. Warto przytoczyć tu przykład sytuacji, gdy na okładce The New York Times pojawiło się zdjęcie zrobione telefonem! Przed erą Instagrama fotografia była bardziej elitarna, mimo cyfryzacji konieczna była minimalna wiedza, teraz wystarczy telefon z odpowiednią aplikacją i już możemy być fotografami robiącymi piękne zdjęcia. Nie trzeba już mieć kosztownego sprzętu (co najwyżej kosztowny telefon), wiedzy, czy chociaż ciekawej sytuacji do sfotografowania. Wystarczy Instagram, filtry, które dają wrażenie wyjątkowości danego zdjęcia i każdy może czuć się fotografem.
A fotografować można dosłownie wszystko i wszystko zostanie dobrze przyjęte. – Każdy może robić i udostępniać zdjęcia i ta dostępność jest problemem współczesnej fotografii. Dostęp do tak wielu obrazów spowodował, że ludzie przestali czuć granice estetyki, oglądają wszystko co im się rzuci w oczy, widzą powierzchowność, oceniają obraz tylko w kategorii ładne, nie ładne, podoba mi się albo nie – mówi Krzysiek, korzystający z Instagrama od pół roku. Dodaje Marta, użytkownik aplikacji od roku: Mało kto ogląda profesjonalną fotografię, chodzi na wystawy itp. Ludzie szukają wygody i szybkiego dostępu do fajnych zdjęć, co daje im właśnie Instagram.
Zdecydowanie można uznać, że ta aplikacja jest pewnym zagrożeniem dla fotografii cyfrowej, głównie ze względu na powszechność i łatwość dostępu i na pewno modę. Co na to ludzie zajmujący się fotografią? – Wartościowa fotografia wciąż jest w cenie. Wyławianie tych „perełek” i docieranie do obiecujących fotografów wymaga pracy, ale z drugiej strony dostęp do ich portfolio jest łatwy, jak nigdy przedtem. Fotoblogi, fotograficzne serwisy społecznościowe, Instagramy – tam wszędzie kryje się mnóstwo wartościowej fotografii – stwierdza Krzysztof Pacholak, fotograf i art-coach w Towarzystwie Inicjatyw Twórczych „ę”. – Żyjemy w czasach przepełnionych kulturą wizualną. Nie uciekniemy od tego i nie powinniśmy próbować. Skoro Instagram cieszy się tak dużą popularnością – oznacza to, że odpowiada na bardzo konkretne ludzkie potrzeby: estetyzowania własnego życia, opowiadania o rzeczywistości niewerbalnie – przy pomocy fotografii. Zatem nie należy bać się Instagrama, jednak podchodzić do niego z lekkim dystansem.
Publiczna prywatność
Instagram dał ludziom możliwość publikowania obrazów codzienności. Tutaj trafiają zdjęcia, które nie mogłyby ukazać się na facebooku. Dlaczego? – Bo to mniej publiczna od innych społecznościówek i trafiająca do mniejszej liczby odbiorców forma ekshibicjonizmu, pokazywania każdego wydarzenia ze swojego życia, które tak naprawdę nikogo nie interesuje po to, by zdobyć uznanie od ludzi, których mamy tak naprawdę gdzieś – opowiada Olek, inny użytkownik.
I wszystko wraca do początku, do rozważań o tym, po co w zasadzie mieć konto na Instagramie. Za każdym razem wniosek jest ten sam, potrzebne jest dla innych, by mówić ludziom coś o sobie, nieustannie szukać grupy osób podobnych. Użytkownicy tego właśnie potrzebują, przestrzeni do pokazywania każdej chwili swojego życia bez poczucia skrępowania. Telefon, odpowiednia aplikacja, cokolwiek do sfotografowania i można stać się artystą-fotografem. Codzienność przestaje być męczącą codziennością, nabiera nowych, ciekawszych barw. Choć większość użytkowników lubi fotografować to, co jest dla nich bliskie tj, jedzenie, przyjaciół, fajne chwile, czy samych siebie, nie wszystkim się to podoba. – To strasznie przykre, że gdy chcemy pokazać swoją codzienność ograniczamy się do tak prozaicznych rzeczy, a przecież nasze życie nie kończy się na żarciu i patrzeniu w lustro.