Odbiorca oczekuje, nadawca dostarcza

Tegoroczna edycja World Press Photo to jeszcze jeden dowód na to, że kultura popularna zaczyna odciskać piętno także na sposobach opowiadania o rzeczywistości znacznie bardziej skomplikowanej niż kolejna przygoda serialowego aktora czy piłkarza.

 

wpp1.jpgZdjęcie Roku 2008 Anthony Suau, USA, Time. Kryzys ekonomiczny w USA: eksmisja, detektyw Robert Kole musi przekonać się, że mieszkańcy opuścili swój dom, Cleveland, Ohio.

Rozesłany do mediów komunikat tego najgłośniejszego konkursu fotografii prasowej zawierał ledwie 21 zdjęć. Dysponując tym zestawem, nie da się w pełni ocenić tegorocznej edycji konkursu. Dopiero poznanie całości nagrodzonych prac, a jest ich 383, pozwala ustosunkować się do tego, co zdaniem szacownego jury jest najbardziej wartościowe we współczesnej fotografii prasowej.

Estetyka jak z komórki
W każdej kategorii pojawia się choć jeden zaskakujący materiał, budzący pytanie o to, co dziś jest fotoreportażem i który z nich jest naprawdę dobrze zrobiony. Już w pierwszej z nich, analizującej najważniejsze nagłe wydarzenia, zdumiewa wyróżnienie przyznane Sebastianowi D’Souza za 11 zdjęć dokumentujących atak terrorystyczny na dworzec kolejowy w Mumbai. To całkowicie amatorska robota o przypadkowych kadrach, choć da się to jakoś wytłumaczyć, bo wkoło latały kule, ale po co taka ilość zdjęć ułożonych bez składu i ładu? Ani chronologii, ani logiki, a estetyka jak z kiepskiego telefonu komórkowego.
W następnej kategorii, też poświęconej wydarzeniom, pierwsza nagroda przypadła Davidowi Monteleone za cykl zdjęć zrobionych w Abchazji, krótko po wojnie gruzińsko-rosyjskiej o południową Osetię (Abchazja to drugi, obok Osetii Południowej, teren sporny między Gruzją a Rosją, podczas gdy większość rdzennej ludności abchaskiej dawno wyemigrowała do Turcji). Zbiór 12 zdjęć o estetyce współczesnego, nieco niestarannego dokumentu, sprawia wrażenie dość przypadkowo zebranych kadrów bez jakiegokolwiek klucza, poza tym, że zrobione były w Abchazji. Dowiadujemy się, że tutejsi mieszkańcy bywają na kamienistej czarnomorskiej plaży, pojawiają się na imprezach masowych i prywatnych, miewają groźne oblicza, niektórzy noszą mundury, w kraju jest trochę powojennych ruin, są góry i lasy, a także krowy. Bardzo podobnie wygląda trzecia nagroda w kategorii „ludzie w wydarzeniach”, za cykl zdjęć o powstańcach tuareskich w Mali. Ich estetyka żywcem przypomina wakacyjne obrazki robione przez tysiące turystów wędrujących po świecie.

 

wpp2.jpgI miejsce w kategorii Sport – prezentacje (reportaż): Zhao Qing/China Youth Daily.

Reportaż o ludziach z plastiku
Im głębsze zanurzenie w zbiorze nagrodzonych zdjęć, tym więcej zaskoczeń. W obu kategoriach sportowych wyróżniono konceptualne ćwiczenia. W pierwszej najwyższą nagrodę przyznano Vincentowi Laforet za zdjęcia zrobione z jednego punktu nad wieżą lub trampoliną olimpijską. Aparat rejestrował figury i miny zawodników skaczących do wody. Skoczkowie figury mają identyczne a miny arcypodobne – zdumiewające odkrycie, że w identycznych sytuacjach ludzie zachowują się identycznie. Howard Schatz z kolei rejestrował twarze bokserów przed walką i po niej, w stylistyce zdjęć portretowych do kart identyfikacyjnych dla dowolnej korporacji. Banalna realizacja żywcem przypomina typowe ćwiczenia szkolne zadawane słuchaczom szkół fotograficznych. Ale najbardziej szokująca jest nagroda w kategorii portret, którą otrzymał Li Jiejun za 12 zdjęć z plastikowymi ludzikami w rolach głównych. Owe ludziki zostały poustawiane w kadrze przez autora według znanych fotografii wojennych. Znajdziemy wśród nich słynne zdjęcie Roberta Capy z wojny domowej w Hiszpanii „Śmierć żołnierza republikańskiego”, kadr Joe Rosenthala „Zatknięcie flagi na Iwo Jimie” czy „Pocałunek” Alfreda Eisenstaedta, zrobiony na ulicy nowojorskiej w dniu zakończenia II wojny światowej. Czy to naprawdę jest fotoreportaż?

 

wpp3.jpgI miejsce w kategorii Wydarzenia w zbliżeniu – zdjęcie pojedyncze: Chen Qinggang / Hangzhou Dail.t

Żeby odbiorca nie miał kłopotu
Podobnie zaskakujących werdyktów jury jest znacznie więcej. Co z nich wynika?
Jak we wszystkich wcześniejszych edycjach World Press Photo także i tym razem jurorami byli wytrawni, doświadczeni fotografowie i edytorzy z najważniejszych tytułów prasowych i agencji fotograficznych. Ich wybory, choć zaskakujące, mówią jednak o istotnych przemianach w fotografii zwanej prasową. Z werdyktu dowiadujemy się nie tylko o tym, jak wygląda dzisiejsza fotografia publikowana w gazetach i czasopismach, ale także kim jest dzisiejszy odbiorca prasy i prezentowanych w niej zdjęć. Ogromna większość fotoreportaży i zdjęć pojedynczych, wybranych do nagród, to bardzo proste kadry, dość nachalnie i jednoznacznie oznajmiające swą treść. Tak, by nie sprawić kłopotu odbiorcy. Niepotrzebne jest wyrobienie estetyczne ani praca intelektualna, ani żadne inne przygotowanie przy percepcji obrazów. Kawa na ławę, by dotarło do każdego.
Choć nie jestem pewien, czy wszyscy wiedzą, gdzie leży Abchazja, jak skomplikowana jest jej historia, i co obecnie z nią i wokół niej się dzieje. Podobnie nie podejrzewam, by każdy Amerykanin czy Europejczyk wiedział, kim są Tuaregowie, i o co im chodzi w walce z władzami Mali. Może czytelnik zainteresuje się, patrząc na zdjęcie ? Nie, to chyba za duży wysiłek. Popatrzy na zdjęcie w gazecie, uśmiechnie się lub zasmuci losem nieznanych i nierozpoznawalnych postaci z niewiadomego miejsca świata i czym prędzej przejdzie na ostatnią stronę, by sprawdzić, czy Real dokopał Barcelonie lub Arsenal zlał Liverpool. A tam parada ukochanego bramkarza, główka napastnika, przewrotka obrońcy, faul pomocnika. Rozpoznawalne układy, od lat zawsze takie same, żadnych zaskoczeń, wszystko jasne i zrozumiałe.
Kartkując inne strony gazety, zapewne zauważy duże zdjęcie serialowej gwiazdki, festiwalowej piosenkarki lub zwyciężczyni popularnego programu telewizyjnego z kolejnym jegomościem, z którym podobno zaczęła się zadawać, ale teraz to już naprawdę. Z typowymi celebrytami walkę na łamach prasy toczą jedynie najważniejsi politycy, ale i oni ujmowani są w banalnych kadrach. Gdy nie ma nagłych kataklizmów, jak powódź, trzęsienie ziemi, jednodniowa wojna czy strzały szaleńca, to dominującymi tematami stają się miejscowi bohaterowie masowej wyobraźni, wciskani do głów odbiorców wszystkimi możliwymi kanałami, przy użyciu najmniej skomplikowanych ujęć.
By fotografia mówiąca ważne rzeczy o współczesnym świecie i jego zwyklejszych mieszkańcach mogła dotrzeć do ogółu odbiorców, musi być budowana tak, jak te popularne kadry z życia polityków, aktorów i sportowców. W możliwie najprostszy sposób, by dać choć cień szansy na dotarcie do adresata. Gdy gazety stały się zwykłym towarem rynkowym, niczym mydło i powidło, głównym celem wydawców jest sprzedaż i wynikający z niej zysk. A wtedy to nie gazeta kształtuje gust odbiorcy, tylko odbiorca wymusza na wydawcy, by zechciał wpasować się w jego upodobania, bo jeśli nie, to gazeta zysku nie przyniesie. I tak kultura popularna, najczęściej zwykła wręcz do bólu, zaczyna odciskać piętno także na sposobach opowiadania o rzeczywistości, tej znacznie bardziej skomplikowanej, ale też i znacznie ciekawszej niż kolejna erotyczna czy inna przygoda serialowego aktora czy piłkarza.
Tegoroczne rozstrzygnięcia jury World Press Photo potwierdzają te zauważane już wcześniej tendencje estetyczne w wyborze sposobów opowiadania o współczesności. Tematy szczęśliwie dalej pozostają ważne i aktualne. Niezależnie od wielu uwag dotyczących decyzji jurorów, warto analizować to, co jest na zdjęciach, bo ciągle najważniejsze są nasze ludzkie sprawy.

 

wpp4.jpgIII miejsce w kategorii Wydarzenia: Wojciech Grzędziński, Polska, Napo Images dla Dziennika, Konflikt w Gruzji, sierpień 2008 roku

Nasi górą
Na tle wielu oryginalnych i dziwnych nagród bardzo ciekawie zaprezentowali się polscy autorzy, których, jak nigdy dotąd, była aż piątka. To wielki sukces naszych fotoreporterów. Znacznie większy niż ten, który osiągnęli nasi giganci sportów zimowych na ostatnich mistrzostwach świata. Ale prasa krajowa prawie tego nie zauważyła, co też dość wymownie mówi o relacjach między dziennikarzami piszącymi w naszej prasie a dziennikarzami opisującymi rzeczywistość przy użyciu aparatów fotograficznych.
Wojciech Grzędziński otrzymał trzecią nagrodę za opis wojny gruzińsko-rosyjskiej. To spośród wielu nagrodzonych materiałów o Gruzji obraz najpełniejszy i najciekawiej analizujący zwarcie malucha z mocarzem, ukazujący, jakie są skutki tego zwarcia dla zwykłych obywateli, których ambicje polityków nie zajmują w najmniejszym stopniu. Każdy kadr Grzędzińskiego to inna opowieść, dopełniająca historię bezsensownej i tragicznej, jak wszystkie inne, wojny. Justyna Mielnikiewicz także otrzymała nagrodę, i to drugą w kategorii „człowiek w wydarzeniach”, za materiał z Gruzji ogarniętej wojną. Jej podejście do tematu jest zdecydowanie inne, pokazuje napięcie, oczekiwanie, niepewność, strach i rozpacz cywilów, głównie kobiet, które nic nie mogą zrobić – pozostaje im czekać na rozwój wypadków i kolejne wiadomości o najbliższych, z nadzieją, że nie będą złe. W kategorii „sport”, niejako tradycyjnie już, nagrodą uhonorowano Tomasza Gudzowatego za przyciągający oko portret młodego jeźdźca mongolskiego prowadzącego konia. Ten kadr to bardzo szlachetna robota fotograficzna, doskonałe operowanie skalą tonalną, kompozycją i światłem.
Niespokojne i trochę nieprzyjemne zdjęcie Tomasza Wiecha, ukazujące śniadanie w korporacji, otrzymało trzecią nagrodę w kategorii „życie codzienne”. Chłodna, błękitna kolorystyka i radykalne cięcie przez twarz bohatera robią niemiłe wrażenie, ale też dzięki takiemu skadrowaniu widzimy przylepiony do twarzy zawodowy uśmiech, synonim sztuczności współczesnego świata wielkich firm, narzucających swoim pracownikom i współpracownikom znormalizowane standardy zachowań czy strojów. W kategorii poświęconej szeroko rozumianej sztuce i rozrywce drugą nagrodę otrzymał Kacper Kowalski za serię zdjęć wykonanych we Władysławowie w czasie wakacji. Spojrzenie na plażę z ptasiej perspektywy, z dość dużej wysokości, od rana do wieczora, pozwoliło zauważyć rytm, według którego żyją urlopowicze w nadmorskim kurorcie. To analiza o uniwersalnym charakterze. Praca Kowalskiego bardziej wpisuje się w dzisiejsze realizacje dokumentalne o charakterze artystycznym niż w tradycyjny fotoreportaż. Jest to też informacja o nowych tendencjach w fotografii rzeczywistości, bo takie formy wizualnego opowiadania o współczesności pojawiają się w tygodniowych dodatkach do dzienników czy miesięcznikach podróżniczych i kulturalnych.
Tych pięć nagród to jak najbardziej zasłużony sukces naszych reporterów, od dawna dostrzegających najważniejsze wyzwania współczesności i umiejących o nich mówić najczytelniejszym międzynarodowym językiem, jakim jest fotografia.

Zdjęcia wyróżnione w konkursie World Press Photo 2009 można obejrzeć na stronie http://www.worldpressphoto.org/

Ekspozycja. Sekrety doskonałego naświetlania
Ekspozycjo, ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto...
Jawne szpiegowanie
Wywiad źródeł jawnych (ang.open source intelligence - OSINT) lub inaczej...
Okulary jak samochodowe lusterko
W listopadzie miłośnicy nowych technologii będą mogli cieszyć się z...
„Newsweek" kopią „Wprostu"?
Pasja, energia, odwaga – takie mają być główne cechy „Newsweeka”...