Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

Bez kategorii

Ten moment, to zdjęcie

Fotografia pełna jest przykładów wielkich karier, które nabierały rozpędu w stylu „american dream” –  czyli w tym przypadku „od pucybuta do fotografa”.  Wystarczyło jedno zdjęcie.

 

Jedno z takich zdjęć zostało wykonane przez Roberta Capę podczas wojny domowej w Hiszpanii w 1936 roku. Wokół obrazu przedstawiającego padającego żołnierza narosło wiele legend podsycanych przez miłośników spiskowych teorii dziejów.

   

robert-capaŚmierć żołnierza 1936. / fot. Robert Capa

 

Niektórzy zarzucali Capie totalną mistyfikację, polegającą na zmuszeniu republikańskiego wojaka do udawania  ofiary śmiertelnego postrzału. Inni głosili, że fotograf osobiście zachęcał bohatera zdjęcia, aby ten ryzykownie się wychylał i (w zamyśle autora), został postrzelony. Nie brakowało także zwolenników tezy, że to sam Robert Capa zastrzelił uwiecznionego na zdjęciu republikanina. Jak było? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że zdjęcie to obiegło świat, nadając pęd karierze jednej z najważniejszych i najbarwniejszych postaci w historii fotografii, której życie od początku przypominało materiał na kasowy scenariusz filmowy.

 

Innym przykładem tego, że jedna „sytuacja fotograficzna” jest w stanie odwrócić do góry nogami życie autora zdjęcia, jest kariera Hearsta. Do historii sztuki fotograficznej przeszedł jako „ten, który redaktorom się nie kłaniał”. Właśnie owo „niekłanianie się” sprawiło, że wiosną 1947 roku, zamiast pokornie wykonywać nudne zlecenie naczelnego mało znaczącej gazety, Hearst, pchnięty rządzą dokumentowania otaczającej go rzeczywistości, wybrał się na pobliski dworzec kolejowy, w celu uwiecznienia wracających z łagrów niemieckich żołnierzy. Pracę oczywiście stracił, za to jego materiał przypadł do gustu twórcom agencji Magnum, której w niedługim czasie stał się członkiem.

 

 Kolejna postać, która swoim dorobkiem artystycznym potwierdza tezę, że fotografując oryginalnie, nie poddając się narzuconym konwencjom i standardom można odnieść sukces, jest Jan Saudek. Czeski fotograf swoją sztuką potrafił przebić się przez skostniałe struktury czechosłowackiego systemu na Zachód. Saudek udowodnił również, że żadna władza, choćby najbardziej represywna wobec sztuki, nie jest w stanie jej stłamsić

  

tv lovers.jpgTV lovers / fot. Jan Saudek

 

„Wybijanie się” dzięki fotografiom kontrowersyjnym jest zjawiskiem spotykanym także i teraz. Co więcej, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to właśnie dzisiejszy, uzależniony od wizualnego przekazu świat jak nigdy dotąd sprzyja tego typu promocji fotograficznej działalności, albo (a może i przede wszystkim) zarobieniu przy pomocy aparatu fortuny. Tezę tą potwierdza studio fotograficzne Smartfotos z Tczewa, które za nic sobie mając kulturalne ograniczenia, postanowiło przy pomocy roznegliżowanych modelek promować zakład pogrzebowy, a dokładnie… trumny. Trudno ocenić, jak seksowne modelki wpłynęły na sprzedaż „towaru”, jednak z całą pewnością pozwoliły zaistnieć firmie Smartfotos na rynku fotograficznym. W tej branży chodzi przecież o kreatywność i niekonwencjonalność.

b_augustKalendarz Linder 2010, sierpień / fot. Smartfotos

 

 

 

b_aprilKalendarz Linder 2010, kwiecień / fot. Smartfotos

 

b_decemberKalendarz Linder 2010, grudzień / fot. Smartfotos

 

 Również fotografia gwiazd może być przykładem, tego jak zrobić karierę za pomocą jednego bądź kilku trafnych kadrów. O ile tzw. paparazzi nie koniecznie mają szansę zapisać się swoją działalnością w kanonie wielkich fotografów, o tyle uprawiając swój zawód, mogą być sowicie opłacani. Na przykład, za pierwsze zdjęcie Romana Polańskiego w areszcie domowym agencje z całego świata były w stanie zapłacić okrągły milion dolarów.

 

 

Wart odnotowania jest też przykład Wojtka Grzędzińskiego, którego zdjęcie ze zbombardowanego przez Rosjan gruzińskiego miasta Gori obiegło cały świat i wzbudziło spore kontrowersji.

wojciech_grzedzinski3_600.jpgZrozpaczony mężczyzna tuli zwłoki swojego brata, zabitego podczas nalotu rosyjskiego lotnictwa na miasto Gori w Gruzji, 2008 r. / fot. Wojciech Grzędziński

 

Grzędziński, poza zdobyciem wielu prestiżowych nagród i umocnieniu swojego nazwiska na liście najlepszych reporterów wojennych, został oskarżony przez rosyjski MSZ o manipulację i zaangażowanie do swoich zdjęć aktorów.

Publikacja zdjęć ze względu na charakter serwisu, jak i wydawcę ma charakter edukacyjny.