Kiedy za kręcenie komedii zabiera się najlepiej opłacany aktor we Francji – Dany Boon – sukces jest gwarantowany. „Przychodzi facet do lekarza” to kolejna udana produkcja tego reżysera, scenarzysty i największej gwiazdy filmu w jednym.
Romain Faubert pracuje w jednym z paryskich szpitali, gdzie robi zdjęcia rentgenowskie. Ma również dodatkową motywację, by tę placówkę często odwiedzać – jest hipochondrykiem panicznie bojącym się chorób i zarazków. Ucieka z sylwestrowej imprezy na chwilę przed północą, bo nie chce być przez nikogo całowanym, unika zwierząt i publicznych basenów, a z domu nie rusza się bez płynu antybakteryjnego. Obsesja Romaina jest utrapieniem dla Dimitriego, lekarza, którego traktuje jak przyjaciela, będąc jego najwierniejszym pacjentem. Zbieg okoliczności sprawi, że ten człowiek, którego trudno nazwać twardzielem, zostanie omyłkowo uznany za przywódcę powstania w Czerkistanie, fikcyjnym państwie na Bałkanach. Na horyzoncie pojawi się także atrakcyjna kobieta zainteresowana fałszywym bohaterem.
Wbrew pozorom, po lekturze tego wstępu nadal warto pójść na film, bo intryga jest znacznie bardziej pogmatwana. Aż dziw, że Boonowi udało się wymyślić tak ekstremalnie nieprawdopodobną historię, która jednocześnie zadziwia zwrotami akcji i nie razi głupotą. Jako scenarzysta wyszedł z tej opresji obronną ręką. Teoretycznie „Przychodzi facet do lekarza” to komedia jak wszystkie inne. Są tu niemal wszystkie konieczne schematy, jak walka ze słabościami, miłość i przemiana głównego bohatera, ale dzięki szalonym perypetiom nie przeszkadzają w cieszeniu się seansem.
Nieczęsto w jednej komedii wartka akcja spotyka się z dobrym humorem. Tak jest tym razem. Dany Boon jako główny bohater śmieszy, tumani, przestrasza, ale przede wszystkim wzbudza podziw swoimi umiejętnościami wywoływania salw śmiechu. Najnowszy film Francuza to prawdziwy pojedynek na miny, które jego Romain stroi w coraz bardziej absurdalnych scenach. Partnerują mu w dużej części ludzie współpracujący z nim w jego poprzednich filmach lub znający go z produkcji innych reżyserów. Znany z wcześniejszego filmu Boona – „Jeszcze dalej niż Północ” – Kad Merad znakomicie spisuje się jako ułożony lekarz dręczony znajomością z Romainem. Grająca jego siostrę, Annę, Alice Pol stworzyła prawdziwie komiczną postać naiwnej, lecz szlachetnej, damy z wyższych sfer. Podobać się może również Bruno Lochet (znany z „Nic do oclenia”) w epizodycznej roli niezbyt mądrego policjanta imigracyjnego.
Specjalnością reżysera są żarty ze stereotypów i francuskiej mentalności. Także w tej komedii ich nie brakuje, czego kulminacją jest wspomniany Czerkistan będący symbolem zachodnich wyobrażeń na temat Europy Wschodniej. Jest to bowiem biedne państwo ogarnięte wojną domową, gdzie wciąż pobrzmiewają echa Związku Radzieckiego, a wraz z nimi rosyjska muzyka. Urzekająca jest scena, w której Anna oskarża Dimitriego o hipokryzję i brak społecznej wrażliwości, bo ten nie chce zaopiekować się uchodźcami z tego kraju, z którego sam pochodzi. Snobujący się na bycie wolontariuszem zamożny lekarz odpowiada: „Jestem socjalistą, ale nie praktykującym!”.
Dany Boon wie, co śmieszy Francuzów. Udowodnił to komedią „Jeszcze dalej niż Północ”, która stała się gigantycznym sukcesem komercyjnym – w samej Francji obejrzało ją ponad 20 milionów widzów, co jest obecnym rekordem oglądalności. „Przychodzi facet do lekarza” to typowa dla tego twórcy szalona komedia, z pogmatwaną intrygą i sympatycznymi bohaterami i sporą dawką ironii. Warto ją obejrzeć, bo stanowi rzadkie połączenie przyciągającej akcji i autentycznie śmiesznych gagów.
„Przychodzi facet do lekarza „
reżyseria: Dany Boon
premiera: 11 lipca 2014 (Polska), 26 lutego 2014 (świat)
Francja, 107 min.