Fotografowanych ludzi nie pytał o zgodę. Zdjęcia wykonywał przez dziurę w płaszczu albo aparatem zawiniętym w chusteczkę, udając, że wyciera twarz. Pierwszy paparazzi? Raczej ktoś, kto za wszelką cenę chciał uchwycić ginący świat, a wraz z nim jego mieszkańców. Nie był pewien, czy ich ocali. Mawiał: Czy udało mi się uczynić tych ludzi żyjącymi? Przyszłość pokaże.
Roman Vishniac (Wiszniak, Wiśniak) urodził się w Pawłowsku niedaleko Sankt-Petersburga 19 sierpnia 1897 roku w czasach, kiedy carska Rosja chyliła się ku upadkowi, a ruch rewolucyjny zaczynał po cichu rosnąć w siłę. Pochodził z rodziny o tradycjach żydowskich. Jego ojciec Solomon był właścicielem największej w Rosji fabryki produkującej parasole. Matka – Mania – była córką handlarza diamentami. Młody Roman na swoje siódme urodziny dostał w prezencie od babci mikroskop – tak zaczęła się jego przygoda z mikrobiologią, a następnie z fotografią.
Od szczegółu do ogółu
Co wspólnego z mikroskopem ma fotografia? Vishniac zaczął fotografować swoje mikroskopijne eksponaty (wykonał ponad 100 ujęć badanej pod mikroskopem nogi karalucha), którymi były owady i pyłki roślin. Do 10. roku życia uczył się w domu, później został wysłany do prywatnej szkoły, gdzie za wybitne wyniki otrzymał złoty medal. Babciny podarunek stał się pasją życia Vishniaca – w 1914 roku dostał się do prestiżowego Instytutu Szaniawskiego (dziś Uniwersytet) w Moskwie. Studiował biologię i medycynę. Służył w armii carskiej, później w sowieckiej. Po studiach współpracował ze znanym biologiem Mikołajem Koltzoffem (badali rozwój płazów wodnych), co zaowocowało wkrótce asystenturą u profesora.
Kierunek: Zachód
Jego dalsza kariera zawodowa stanęła pod znakiem zapytania, kiedy w 1918 roku wybuchła kolejna rewolucja, a wraz z nią fala antysemityzmu, która ogarnęła Rosję. Rodzina Vishniaców przeniosła się do Berlina, gdzie Roman studiował sztukę azjatycką, a później poślubił Lutę Bagg (miał z nią dwoje dzieci – Marę i Wolfa). Imał się różnych prac, w wolnym czasie nadal studiował na Uniwersytecie Berlińskim oraz fotografował życie ulicy. Po wyborach w 1930 roku, kiedy partia NSDAP zdobyła drugie miejsce w Reichstagu, antysemickie nastroje powoli przybierały na sile. Późniejsze dojście Hitlera do władzy w 1933 roku, a następnie ustawy norymberskie (1935) spowodowały, że życie rodziny Vishniaców, tak jak życie innych rodzin żydowskich, stało się udręką. Niektóre źródła podają, że podobno w czasie „kryształowej nocy” (noc z 9 na 10 listopada 1938 roku) przebrał się w mundur hitlerowca i po kryjomu robił zdjęcia dokumentujące prześladowania Żydów: wybite szyby, palone synagogi, plądrowane cmentarze żydowskie.
Sztetlowe życie w zaniku
Gdy jego rodzina mieszkała w Niemczech, Vishniac jeździł po Europie. W latach 1935-1939 z przerwami na krótkie wizyty w domu podróżował po wschodniej jej części i fotografował życie codzienne mieszkańców. Wykonał około szesnastu tysięcy zdjęć, które po wojnie przyniosły mu sławę. Skupił się na fotografowaniu żydowskich dzielnic w miastach i miasteczkach zwanych sztetlami. W przebraniuwędrownego sklepikarza podróżował do dzielnic żydowskich w Rosji, Polsce, Rumunii, na Litwie. Znał jidysz, co ułatwiało mu znacznie kontakt z ludźmi. Żeby „zdobyć” obraz społecznośći żydowskiej, jej obyczaje, życie codzienne, Vishniac musiał się uciekać do podstępu i fotografować z ukrycia. Dlaczego? Z dwóch powodów: po pierwsze, żaden ortodoksyjny Żyd nie dałby się sfotografować (do dziś w izraelskiej ortodoksyjnej dzielnicy Mea Szearim turysta, który się tam zabłąka razem z aparatem, raczej nie jest mile widziany). Po drugie, aparat był jeszcze wciąż w owych czasach czymś, podejrzanym i wywołującym niepokój. Zwłaszcza w odległych wsiach czy miasteczkach. Vishniac fotografował więc przez chustkę do nosa, w której ukryty był aparat, czy przez dziurę w płaszczu. Czasem fotografował też we wnętrzach, ukrywając aparat w mroku. Udało mu się uchwycić niemożliwe do zarejestrowania w owych czasach sytuacje: w czasie wędrówki po pewnym sztetlu z ukrycia sfotografował chłopców studiujących Torę w jesziwie. Żeby fotografować Żydów warszawskich, przez miesiąc pracował jako tragarz, a w efekcie całej swojej podróży jedenaście razy lądował w więzieniu podejrzewany o szpiegostwo.
Fotografia podstepna?
Na niektórych zdjęciach postaci patrzą w obiektyw. Czy Vishniakowi zdarzało się, że był demaskowany? Tego nie wiadomo, ale wiemy, że często fotograf zagadywał napotkanych przechodniów. Nie pracował w zaciszu atelier. Podróżował przez góry ze sprzętem ważącym ponad50 kilogramów, który nosił „na raty”. Kiedy przeniósł jedną część sprzętu, wracał po kolejną. Zdarzało się, że zdjęcia wywoływał nad strumykiem. W czasie swoich wędrówek po żydowskich wsiach poszukiwał miejskiej codzienności. Jedynym sposobem na jej utrwalenie, a tym samym, w kontekście późniejszej tragedii narodu żydowskiego, jej upamiętnienie, było fotografowanie „podstępem”.
Od teraz bezpaństwowiec
W międzyczasie odwiedzał rodzinę i wywoływał swoje negatywy. Na początku 1939 roku żona z dziećmi przeprowadza się do Szwecji, gdzie mieszkali jej rodzice. W 1940 roku Vishniac ląduje w Paryżu i zostaje aresztowany przez policję. Zostaje umieszczony w obozie Camp du Ruchard jako „bezpaństwowiec”. Dopiero, gdy jego żonie udaje się uzyskać dla niego wizę, cała rodzina wyjeżdża do Nowego Jorku. W Stanach nieznający zbyt dobrze języka Vishniac ma problem ze zdobyciem pracy. Zaczyna wykonywać portrety (m.in. Albertowi Einsteinowi).
Chciał coś zrobić
W nadziei na zwrócenie uwagi na problem prześladowań Żydów (nie wiadomo, czy Vishniac wiedział o eksterminacji), w 1943 roku na Teacher’s College, Columbia University otwiera wystawę swoich prac poświęconych żydowskim miasteczkom. Spośród ponad 16 tys. ujęć zachowują się jedynie dwa tysiące. Przemycone przez granicę, przechowane przez rodzinę. 14 tysięcy fotografii przepada na zawsze. Po wojnie rozwodzi się z Lutą i pobiera ze starą przyjaciółką rodziny – Edith Ernst. Kilka lat później porzuca portrety na rzecz mikrofotografii. W 1947 roku ukazuje się album z jego zdjęciami „Zaginiony świat”. W późniejszych latach poświęca się biologii, ale nie przestaje fotografować. W 1961 roku reżyseruje serię filmów Living Biology poświęconych biologii, ewolucji organizmów żywych. W 1971 roku publikuje Building Blocks of Life album poświęcony fotografii witamin, hormonów i białek. W latach 70. zostaje profesorem w Pratt Institute. Resztę życia spędza na Manhattanie – poświęca się nauczaniu fotografii i kolekcjonowaniu: figurek Buddy, chińskich arrasów i zabytkowych mikroskopów. Umiera w roku 1990.
Niektóre źródła podają, że znał treść Mein Kampf. Czy zdawał sobie sprawę, że pod słowami „wyeliminować osoby pochodzenia żydowskiego” krył się plan eksterminacji sześciu milionów ludzi? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że udało mu się zachować to, co bezpowrotnie zginęło. Zachował świat, który do dziś przypomina ludziom to, co bezpowrotnie utracone. Zamordowane, ale nie zapomniane.
Publikacja zdjęć ma charakter edukacyjny