Napotkana reklama

O inteligentnej formie przedstawiania produktu i o reklamie quasi-reporterskiej opowiada Maciej Plewiński.

 

Hel copy.jpgfot. Maciej Plewiński

 

Skąd pochodzi to zdjęcie?

Jest częścią projektu wykonanego dla jednego z browarów, choć to zdjęcie nie do końca reklamowe, jednak użyte w reklamie. Idea była taka, aby w różnych miejscach Polski złapać ludzi pijących piwo. Od Helu po Wałbrzych i Świdnicę.

 

To autorski projekt czy takie było zlecenie?

Zaproponowałem wykonanie serii fotografii, których zwieńczeniem byłby kalendarz.

 

Sytuacja na tym zdjęciu jest napotkana, czy wymyślona przez pana?

Właściwie całość zlecenia była improwizacją. To zdjęcie jest specyficzne, bo moim zdaniem spełnia wymogi zdjęcia reklamowego, ale nie jest udawane. Nie pokazuje nam świata lepszego od tego, w którym żyjemy. Nie fałszuje rzeczywistości. No może odrobinę, bo kartonu z piwem klienta w kutrze pierwotnie nie było. Jest dodany na życzenie zleceniodawcy. Puszka, którą trzyma w ręce rybak, w ocenie klienta była za mało widoczna.

 

Znika w natłoku elementów, lin, kolorów…

Klient chce mieć produkt wyraźnie widoczny, wyłożoną kawę na ławę. Moją ideą było dyskretne pokazanie, że jest, żeby odbiorca trochę się wysilił i poszukał.

 

Nadal trzeba się przyjrzeć, by zobaczyć puszkę.

To jest zdjęcie robione z myślą o kalendarzu reklamującym firmę. Nie nadaje się na billboard.

 

A co ze skrzynką znajdującą się na kutrze? Musiał pan ją wmontować w zdjęcie?

Tak. To jedyny fotomontaż na tym zdjęciu.

 

Czy są jakieś zasady komponowania zdjęć reklamowych? Mam na myśli reklamę bardziej agresywną.

Pomysł na reklamę powstaje w agencji i tam jest dyskutowany z klientem. Zazwyczaj do fotografa przychodzi już konkretne zlecenie. Margines wkładu w produkcję nie jest duży. W przypadku tego projektu pomysł i cała inwencja należały do mnie. To sytuacja rzadka i komfortowa, w ten sposób mogę dać więcej z siebie.

 

Jak można określić to zdjęcie, jeśli nie typowo reklamowe?

To zdjęcie quasi-reporterskie, użyte w celach reklamowych.

 

Mało chyba mamy takich reklam, gdzie trzeba wysilić wzrok, pomyśleć.

To zależy od grupy docelowej. W większości polskich reklam jest ona bardzo szeroka, stąd poziom reklam odpowiednio niski. Myślenie pomiędzy wierszami nie jest już w narodzie popularne. Bardzo rzadko pojawia się inteligentna reklama. Dominuje prosta forma, pokazująca produkt lepiej lub gorzej sfotografowany plus łopatologiczny komentarz czy hasło.

 

To nie pójście na łatwiznę?

Sądzę, że wynika to z badań mentalności klientów i troski zleceniodawców o skuteczność.

 

Jaką funkcję pełni kolor w fotografii reklamowej?

Dla większości firm jest centralną informacją. Dziś rzadko kto, robi reklamę czarno-białą, a szkoda, bo ma ona swój urok. Ostatnio jednak pojawia się też w polskiej reklamie czarno-biała fotografia. Może to świadczy o zmianie na lepsze? Marzy mi się taki jeden projekt, reklam kawy. Ale to na razie tajemnica…

 

***

Maciej Plewiński – Fotograf. Absolwent Wydziału Grafiki ASP w Krakowie. W latach 1985-1986 był asystentem Ryszarda Horowitza w studiu fotograficznym w Nowym Jorku. Od 1987 roku zajmuje się fotografią reklamową i użytkową. Współpracował z: browarem Okocim, PKN Orlen SA., Grupą Żywiec, studiem projektowym MH-art, Studiem OKO. Fotografuje też otaczający świat – cykl „Notatki z podróży w czasie”.

 

 

 

W ogniu rewolucji
Grzegorz Szymanik udaje się do miejsc objętych wojną, konfliktami albo...
Chichot historii – nazista zabity przez Żydów
Po II wojnie światowej wielu działaczy partii hitlerowskiej uniknęło kary....
Hasztag: buwing
Ostatnia nadzieja na naukę czy spotkanie towarzyskie? Przygotowanie do egzaminów...
Samochód w ogniu – zamach na Benazir Bhutto
To miał być jej dzień. Wiwatujące tłumy, plakaty z jej...