W czasie wakacji, 19 sierpnia, niemal niezauważenie minęła 170. rocznica przekazania światu wynalazku fotografii. Co najważniejsze ‑ bo zupełnie nietypowe w komercjalizującym się już wtedy świecie – do wykorzystania za darmo przez każdego mieszkańca kuli ziemskiej.
Wprowadzenie fotografii było rewolucją w sposobie pokazywania otoczenia człowieka – na zdjęciach wszystko było jak żywe. Stała się ona impulsem do powstania dziesiątek następnych wynalazków, opartych na precyzyjnym i trwałym zapisie świata rzeczywistego. Wcześniej tylko nieliczni byli w stanie oddać swoją wizję świata na rysunkach, grafikach czy obrazach, gdyż wymagało to opanowania skomplikowanego i pracochłonnego warsztatu, bo sam dar postrzegania tego, co dookoła, nie wystarczał. Dzieła mistrzów malarstwa czy grafiki nie były jednak dokładną kopią rzeczywistości. Fotografia, szczególnie ta z pierwszych dziesięcioleci jej istnienia, też wymagała biegłości warsztatowej, ale o innym charakterze i na pewno była łatwiejsza do opanowania niż wcześniejsze techniki malarskie i graficzne.
Pojawienie się fotografii wyzwoliło nową energię u wielu wynalazców. Zniknęło przekonanie, że rzeczywistość w całym swoim bogactwie jest dziełem Stwórcy, doskonałym i niepowtarzalnym. Nagle okazało się, że człowiek potrafi wiernie ją odtworzyć. Co prawda obraz był czarno-biały, a więc jeszcze nieidealnie oddający rzeczywistość, ale poza tym to, co zostało zapisane na zdjęciu, było identyczne z tym, co widziało oko. Żadnemu malarzowi taka sztuka się nie udała. To była rewolucja nie tylko w sposobie ukazywania świata, ale i w myśleniu o tym, co może człowiek. Gdy dało się zapisać identyczne z naturalnym piękno i brzydotę świata, znane i nieznane miejsca, ludzi takich samych jak my i całkiem odmiennych, można było pójść dalej. Chwilę po narodzinach fotografii pokuszono się o stworzenie urządzeń do zapisu ruchu i naturalnych dźwięków, a także do przesyłania, powielania i upowszechniania obrazów i dźwięków. Nowe wynalazki szybko stawały się ogólnodostępne, trafiały pod strzechy i wpływały na kształtowanie nowych stosunków społecznych, zaproponowane przez rewolucję francuską, która powoływała się na wolność i równość.
Rzecz jasna, to nie fotografia była zaczynem rewolucyjnych przemian w życiu społecznym, ale jej wspomagająca rola w demokratyzacji codzienności była i nadal jest niebagatelna. Z jednej strony przez łatwość opisywania świata i upowszechniania informacji o nim owe informacje traktowane były jako najbardziej wiarygodne, bo wiernie oddające rzeczywistość. Z drugiej dość szybko aparat fotograficzny stał się dostępny dla wielu ludzi i każdy mógł ukazywać świat po swojemu, dzieląc się tymi wizjami z innymi. Po trzecie czytanie fotografii nie wymagało opanowywania obcego języka, wszyscy widzieli to samo, choć interpretować mogli różnie.
Szybkie upowszechnienie się fotografii, w dużej mierze za sprawą całej gromady pasjonatów, spowodowało, że nie trzeba było być artystą, by robić zdjęcia. Co ciekawe, wiele wybitnych dzieł fotograficznych nie mieści się w obszernym zbiorze zwanym sztuką. Poczynając od zdjęć o charakterze naukowym, przez fotoreportaż, po zdjęcia reklamowe. Bywają pracami ważnymi i doskonałymi, choć trudno uznać je za realizacje artystyczne. Fotografia, będąca dyscypliną rozpiętą między sztuką i niesztuką, miała także wpływ na wielu artystów chcących wyjść poza tradycyjną formułę tworzenia. Pomogła w sięgnięciu po niestandardowe formy, przedmioty i sposoby realizowania dzieł. Demokratyzacyjna rola fotografii jest wyraźnie widoczna także na polu sztuki.
Jubileusz 170-lecia fotografii warto świętować z jeszcze jednego powodu. Gdy wynalazcy zaprezentowali swoje dzieło, władze Francji, namówione przez członków Akademii Nauk, podjęły decyzję o nieodpłatnym udostępnieniu całemu światu dzieła Ludwika Daguerre’a i Nikifora Niepce’a. Fakt zdumiewający i piękny. Dzięki takiej postawie władz, fotografia, nieograniczana żadnymi prawami patentowymi, rozwijała się w szybkim tempie, stając się ważnym elementem życia społecznego.