Mateusz Mach – twórca znanej na całym świecie aplikacji Five App. Aplikacja, umożliwiająca wysyłanie wiadomości graficznych imitujących dowolne ruchy dłoni, pierwotnie przeznaczona była dla młodych fanów rapu. Nieoczekiwanie, zamiast młodych ludzi, aplikacją zainteresowały się osoby głuche. Ponad 70% niesłyszących nie potrafi czytać ani pisać. Aplikacja umożliwia im posługiwanie się językiem migowym w wirtualnym świecie. Współpracę z Mateuszem podjęły ogromne przedsiębiorstwa i organizacje (m.in. ONZ). Mateusz Mach ma 18 lat i firmę wartą ponad milion złotych.
W maju ubiegłego roku stworzyłeś aplikację dla młodzieży Five App. Aktualnie pracujesz nad drugą wersją. Na jakim etapie jesteś?
Dostaliśmy inwestycję, która ma nam pozwolić na stworzenie zupełnie nowej wersji aplikacji, tym razem dla osób głuchych. Robimy to z European Venture Investment Group oraz z Organizacją Narodów Zjednoczonych. Na co dzień mieszkam w Gdyni, a z inwestorami spotykam się w Poznaniu raz na tydzień. Mam wolną rękę, jeśli chodzi o produkt, ale muszę składać raporty ze wszystkich swoich działań. Premierę kolejnej wersji aplikacji, przeznaczonej dla osób niesłyszących, planujemy na lipiec 2016.
Dziwnym trafem stało się tak, że zabawka, którą stworzyłeś dla młodych fanów rapu, niezwykle przyczyniła się do poprawy poziomu komunikowania się osób głuchoniemych…
… głuchych. Oni się nie lubią, gdy mówi się głuchoniemi. Osoby głuche nie zawsze są nieme, kiedy dokonuje się takiego uogólnienia, traktują to jako nieposzanowanie dla swojej kultury.
Rozumiem, że dzięki pracy nad nową wersją aplikacji, miałeś okazję lepiej poznać ich świat?
Na tyle, żeby wiedzieć, że jest to bardzo wymagająca i trudna grupa. Te osoby czują się tak, jakby żyły w zupełnie innym świecie i nie chcą, żeby świat „słyszaków”, bo tak nas określają, mieszał się do ich świata. Dostałem wiele bardzo negatywnych wiadomości od osób głuchych. Oni nie wierzą, że ja, nie mając głuchej osoby w rodzinie ani sam nie będąc głuchym, mogę stworzyć coś dla nich przydatnego.
Mam nadzieję, że jest jakaś część tej społeczności, która Ci kibicuje?
Oczywiście, to jest ta większa część. Dobrowolnie zgłaszają się do nas testerzy, którzy mają ciągły dostęp do wszystkich nowych próbek aplikacji i naprawdę nam pomagają. To bardzo ważne, żeby produkt przeznaczony dla niesłyszących stworzyć we współpracy z nimi.
Po sukcesie Five App powstała firma Five, którą zarządzasz. Powiedz, ilu ludzi zatrudniasz?
Do tej pory osiem osób: dwóch programistów, dwóch grafików, jeden specjalista od języka migowego, tłumacz, marketingowiec i konsultant. Ja wszystkim zarządzam.
Nie każdy uczeń trzeciej klasy liceum ma własną firmę, a już na pewno nie firmę wartą tyle pieniędzy. Jak znajomi reagują na Twój sukces?
Słyszałem plotki „o gościu z naszej szkoły, który nieuczciwie zarobił kupę kasy”. Nie znam tych, którzy o mnie plotkują, natomiast ci, których znam, myślę, że spostrzegają mnie lepiej niż wcześniej. Nie przejmuję się tym.
Co w takim razie jest dla Ciebie najtrudniejsze w związku z powstaniem Five’a?
Myślałem, że kwestie finansowe będą znacznie łatwiejsze. Kiedy powstała pierwsza wersja aplikacji, musiałem przygotować biznesplan dla przedsiębiorstwa, które chciało podpisać z nami kontrakt. Pierwszym pytaniem, jakie padło od inwestora, było pytanie o algorytmy, jakie zostały zastosowane przy szacowaniu przychodów. Zamurowało mnie. Nie stosowałem żadnych algorytmów, po prostu wpisałem przybliżone liczby.
Masz do czynienia z przedsiębiorcami, inwestorami, biznesmenami… Widzisz, jak się zachowują, ubierają. Widzisz ich świat. Chciałbyś za kilka lat być jednym z nich?
Zdecydowanie nie. Nie odnajduję się w tym świecie, to świat bardzo sztywny i szczerze mówiąc nudny – ci ludzie nie mają wpływu na to, jak wygląda produkt, nie tworzą go, jedynie inwestują w niego pieniądze.
Co właściwie znaczy dla Ciebie fakt, że realnie pomogłeś wielu osobom niepełnosprawnym?
Że chciałbym pomóc im bardziej. Mam takie marzenie, żeby uświadamiać młodzież o problemach ludzi niesłyszących. Byłem zszokowany, że osoby głuche nie potrafią czytać SMS-ów! Jako społeczeństwo traktujemy osoby niepełnosprawne gorzej niż innych, a nie zdajemy sobie sprawy, z czym muszą się borykać. Nie uważam się za osobę mocno wrażliwą, ale współpraca z osobami głuchymi wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Jak zamierzasz im pomóc?
Wszedłem we współpracę z kilkoma raperami – razem z nimi będę uświadamiał młodych ludzi o problemach, z jakimi muszą zmagać się osoby głuche. To będzie projekt społeczny, ale nie mogę jeszcze zdradzić, z którymi raperami będę współpracował.
Mam dobre przeczucia co do Twojego pomysłu, raperzy naprawdę potrafią wywrzeć wpływ na młodych ludzi. Odniosłam wrażenie, że dla Ciebie hip hop też jest ważnym elementem życia?
Tak, ale nie każdy uważa, że powinien być ważny. Kilka dni temu byłem w Abu Dhabi. Mieści się tam Uniwersytet Nowojorski, do którego staram się dostać. To uniwersytet z najmniejszym procentem przyjęć (2,6%), łatwiej dostać się na Harvard. Zaproszono mnie na rozmowę tylko dzięki mojej aplikacji, bo na pewno nie ze względu na oceny. Rozmowę prowadziła pani profesor od nauk politycznych. Zapytała, kto jest moim autorytetem, a ja odpowiedziałem, że Kanye West. Bardzo się zdenerwowała. „You not supposed to believe in Kanye!” (tłum. Nie powinieneś w niego wierzyć). Twierdziła, że to nie jest żaden poważny autorytet. Odpowiedziałem, że zwracam uwagę tylko na jego muzykę i ciuchy, które projektuje.
Jego muzyka motywuje Cię do działania?
Nie powiedziałbym, że rap w ogóle mnie motywuję. Chyba dlatego, że nie znam świata, o którym śpiewają. Nie wiem nic o gangach ulicznych, nie miałem przygód z narkotykami. Czerpię inspirację z konkretnych sylwetek. W Kanye inspiruje mnie wiara w produkt i poświęcenie wszystkiego dla swojego celu.
Podobno ma ogromne długi…
Dokładnie 53 miliony dolarów i to nie jest powód do wstydu, bo to nie są pieniądze, które przepuścił na narkotyki, czy hazard. Kanye zadłużył się, gdy próbował stworzyć swoją własną kolekcję, więc to raczej powód do dumy.
Słyszałam, że sam trochę rapujesz.
Jestem pseudoraperem. Mamy tylko jeden utwór, wraz z moim zespołem zagraliśmy 11 marca na szkolnym festiwalu. Wygraliśmy. Tworzymy instrumentalny hip-hop, mamy pianino, saksofon, gitarę basową, elektryczną i perkusję. Z polskich raperów najbardziej szanuję Rasmentalism, Hadesa i Ostrego, ale na razie jestem zbyt słaby, żeby starać się o nagranie z którymś z nich.
Czytałam Twój artykuł sprzed dwóch lat, o hip hopie. Napisałeś wtedy, że nie można być człowiekiem wolnym, dostosowując się do jakichkolwiek zasad, opinii i ludzi, czy też kultury, do czegokolwiek. Ty się nie dostosowujesz do żadnych zasad?
Ten artykuł dziś nie jest już aktualny. To, co napisałem, to jakaś utopijna wizja wolności. Prawda jest taka, że zasady są, były i zawsze będą. Wolnością jest dla mnie robienie tego, na co ma się ochotę w określonych granicach.
Ale na spotkania biznesowe i do telewizji chodzisz w bluzie i czapce z daszkiem. Odważnie.
Jednym z moich celów jest udowodnienie sobie i innym, że możemy robić to, co chcemy tak, jak chcemy. Trzymam się tego, chociaż straciłem przez to kontrakt na prawie milion złotych. Przed European Venture Investment Group negocjowaliśmy z innym inwestorem. Zaznaczyli, że na finalne spotkanie trzeba przyjść ubranym elegancko. Zaprosili cały komitet inwestycyjny – kilkanaście osób, które wykładają kasę i decydują o dalszych losach mojej firmy. Kiedy przyjechali, zobaczyli osiemnastolatka w bluzie i czapce. Straciłem kontrakt, ale nie żałowałem. W przeciwieństwie do mojego partnera, który pomaga mi z App Five i który był na mnie naprawdę zdenerwowany.
Jest szansa, że kiedyś zobaczymy Cię w innym niż dotychczas stroju?
Tylko w jednym przypadku – kiedy będzie mnie stać, żeby kupić sobie coś z Yeezy Seazon 3- nowej kolekcji Kanye West’a.
Czy jest ktoś spoza świata hip hopu, kto stanowi dla Ciebie inspirację?
Kolejną osobą, która mnie inspiruje jest Jack Ma założyciel największego na świecie serwisu Alibaba (odpowiednik Allegro). Jack pochodzi z Chin, 10 razy próbował dostać się na Harvard. Nie udało mu się. 24 razy próbował dostać pracę. Nie udało mu się. Nawet wtedy, gdy w jego mieście otworzyli KFC – na 25 aplikujących osób przyjęli 24. Wszystkich oprócz Ma. Dzisiaj Jack ma 22. biznes ma świecie pod względem przychodów.
Podobno jest najbogatszym człowiekiem w Azji, nie wiem, czy życzyć Ci żebyś był najbogatszym człowiekiem w Europie. Takie pieniądze potrafią zmienić człowieka na gorsze – wielu raperów pisze o tym teksty.
Kiedy pojawia się duża suma pieniędzy, zmiany są czymś naturalnym i nieuniknionym. Nie wiem tylko, czy zmienię się pozytywnie, czy negatywnie? Moja babcia bardzo mi kibicuje i myślę, że gdybym szedł w złą stronę, zaopiekuje się mną. Ja chcę tylko samplować.
Sampluje się w muzyce.
Tak, to nakładanie fragmentu jednego utworu, na inny utwór. Ja chcę samplować w życiu – brać to, co najlepsze z istniejących technologii i nakładać na nie swój własny pierwiastek. Tak powstaje innowacja.
Mam nadzieję, że App Five to dopiero pierwszy z wielu udanych sampli, które stworzysz.