Zdaniem naukowców, w przypadku globalnego kataklizmu, miejskie i podmiejskie uprawy mogłyby zapewnić pożywienie dla mieszkańców miast średniej wielkości. Do najbardziej wartościowych roślin w takiej sytuacji zalicza się groch, buraki, szpinak oraz ziemniaki.
W badaniu opublikowanym w czasopiśmie „PLOS One”, naukowcy analizowali, czy uprawy miejskie mogłyby zaspokoić potrzeby żywnościowe ludności po katastrofach takich jak wojna nuklearna, intensywna burza słoneczna czy globalna pandemia. Wydarzenia tego rodzaju mogłyby poważnie zakłócić produkcję żywności i transport, prowadząc do groźnych niedoborów i głodu.
Dotychczasowe badania sugerowały, że miejskie ogrody – przydomowe lub na dachach – mogłyby częściowo zabezpieczyć mieszkańców przed brakiem żywności. Aby lepiej zbadać ten temat, zespół badaczy z Uniwersytetu Otago w Nowej Zelandii przeanalizował potencjał rolniczy miasta Palmerston North, leżącego w strefie umiarkowanego klimatu.
Okazało się, że same miejskie uprawy mogłyby zaspokoić potrzeby jedynie około 20% mieszkańców. Jednak przy wykorzystaniu pobliskich terenów rolnych możliwe byłoby zapewnienie żywności dla całej populacji. Wystarczyłoby zaadaptować około 1000 hektarów ziemi w pobliżu miasta, aby zaspokoić potrzeby żywieniowe, a dodatkowe 100 hektarów mogłoby służyć produkcji biopaliw dla maszyn rolniczych.
Naukowcy zbadali również, które rośliny najlepiej sprawdzają się w takich warunkach. W umiarkowanym klimacie groch okazał się najbardziej efektywny pod względem ilości białka i kalorii w stosunku do powierzchni upraw. W scenariuszu nuklearnej zimy lepiej sprawdzałyby się buraki cukrowe i szpinak, natomiast w okolicach miasta warto byłoby uprawiać ziemniaki przy normalnych warunkach klimatycznych oraz pszenicę i marchew w przypadku globalnego ochłodzenia.
Badacze podkreślają, że ich metoda może pomóc innym miastom w analizie bezpieczeństwa żywnościowego i planowaniu strategii przetrwania w obliczu globalnych zagrożeń.
„W przypadku światowej katastrofy załamią się łańcuchy dostaw i transport, co zatrzyma import paliw oraz utrudni działanie przemysłowych systemów żywnościowych. Przetrwanie będzie wymagać przejścia na lokalną produkcję żywności. Nasze badanie pokazuje, jak to można zrealizować” – podsumowuje dr Matt Boyd, autor badania.
(za: Nauka w Polsce)
(fot. Steven Weeks on Unsplash)