Ogromna sala w hotelu Ambassador jest pełna. Wszędzie elegancko ubrani mężczyźni i kobiety. Wszyscy z napięciem czekają na swojego kandydata. W tłumie kręcą się dziennikarze uzbrojeni w gotowe do strzału aparaty. To co sfotografują dziś w nocy przejdzie ich najśmielsze oczekiwania.
Zbliża się północ. Senator i kandydat partii Demokratycznej na prezydenta Stanów Zjednoczonych Rober F. Kennedy w asyście ochroniarzy z FBI zbliża się do hotelu Ambassador w Los Angeles. Polityk czuję ogromną satysfakcję, w końcu wygrał prawybory partii w Kalifornii i może walczyć o fotel prezydenta. Dokładnie tak jak jego brat John Fitzgerald Kennedy.
Ostatnia mowa
Senator dociera do pełnego ludzi hallu hotelu. Wszyscy zebrani na Sali członkowie sztabu wyborczego Roberta Kennedy’ego biją brawo. Niekiedy z tłumu błyśnie kilka fleszy. Uśmiechnięty polityk wchodzi na specjalnie dla tego wydarzenia urządzoną scenę na której stoi mównica. Kennedy puka w mikrofon, rozlega się głuchy trzask. Sala milknie. Polityk dziękuje w ciepłych słowach swojemu sztabowi za męczącą kampanię i za okazane wsparcie. Na Sali rozlegają się gromkie brawa. Senator z uśmiechem na ustach ucisza sale ręką. Opowiada o swoich decyzjach kiedy już zdobędzie fotel prezydenta. Nawiązuje do zamordowanego brata.
Śmierć za maszyny
Gdy Kennedy milknie sala wiwatuje. Polityk schodzi z mównicy i kieruje się w stronę „swoich” ludzi. Chce uścisnąć wyciągnięte w jego stronę ręce. Zatrzymuje go ochroniarz z FBI. Mówi politykowi, że ze względów bezpieczeństwa to nie mądry pomysł. Wszędzie pełno ludzi, ktoś mógłby mu coś zrobić. Kennedy to znane nazwisko i wszyscy pamiętają co stało się z bratem senatora Roberta. Za namową ochroniarza polityk żegna się z zebranymi z mównicy i w eskorcie ochrony idzie w stronę bocznego korytarza. Przed nim jeszcze jedna konferencja prasowa z udziałem dziennikarzy z innych stanów. Grupa mężczyzna mija stojącą w korytarzu maszynę do lodów. Nagle wyskakuje za niej mężczyzna z bronią w ręku. Z rewolweru oddaje 3 strzały. Pierwsza kula trafia Roberta Kennedy’ego w głowę, dwie następne w szyje i klatkę piersiową. Zakrwawiony senator pada na ziemie.
Bo poparł Izrael
Kiedy milknie ostatni wystrzał zdezorientowani ochroniarze starają się udzielić pomocy rannemu szefowi. Jeden z nich obezwładnia napastnika za nim ten zdoła wyrzucić broń i uciec. Zamachowcem okazał się Palestyńczyk Sirhan Bishara Sirhan. Podczas rozprawy w sądzie przyznał, że zaplanował zamach na polityka ponieważ ten rok wcześniej w 1967 roku obiecał wysłać walczącemu z państwami arabskimi Izraelowi 50 bombowców. Jak odkryli śledczy Sirhan miał prawdziwą obsesję na punkcie zabicia właśnie senatora Kennedy’ego. Morderca został skazany na karę dożywotniego więzienia, którą odbywa do dziś. Wokół rannego senatora szybko zebrał się tłum ludzi i dziennikarzy. Ledwo przytomny zdołał zapytać: Czy wszyscy są bezpieczni, są OK?, potem stracił przytomność. Mimo ciężkiej i długiej operacji lekarzom nie udało się uratować rannego. Senator Rober Kennedy zmarł w nocy 6 czerwca 1968 roku. Dokładnie dzień po zamachu. Pochowano go na cmentarzu wojskowym Arligton tuż obok brata.