W Biebrzańskim Parku Narodowym od kilku dni trwają intensywne działania mające na celu opanowanie rozległego pożaru, który objął już 450 hektarów terenu. Choć sytuacja nadal jest poważna, obecnie ogień nie rozprzestrzenia się dalej.
We wtorkowy poranek minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak odbył telekonferencję z dowódcami akcji, aby osobiście zapoznać się z aktualnym stanem działań ratowniczych.
W akcji bierze udział około 300 strażaków, wspieranych przez 100 żołnierzy z 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz 60 pracowników parku narodowego. Na niebie nad Biebrzańskim Parkiem regularnie pojawia się pięć śmigłowców Lasów Państwowych oraz policyjny Black Hawk, który tylko w poniedziałek wykonał aż 73 zrzuty, dostarczając 219 tysięcy litrów wody.
Do dyspozycji pozostaje również 80 funkcjonariuszy Policji i 60 leśników. Na miejscu działa Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt, gotowy na przyjęcie rannych przedstawicieli fauny, które ucierpiały w wyniku pożaru. Całość operacji na poziomie wojewódzkim koordynowana jest przez wojewodę podlaskiego Jacka Brzozowskiego poprzez powołany sztab kryzysowy.
Intensywna mobilizacja służb
Jeszcze dzień wcześniej, 21 kwietnia wieczorem, sytuacja wciąż wymagała mobilizacji licznych sił i środków. W akcję gaśniczą zaangażowano m.in. kompanię szkolną Akademii Pożarniczej, moduły GFFF z Lublina i Poznania oraz kompanię gaśniczą z województwa warmińsko-mazurskiego. Łącznie działało ponad 266 ratowników PSP i OSP oraz 46 pojazdów. Z nieba wspierały akcję nie tylko śmigłowce, ale również samoloty oraz drony. Do tej pory wykonano 327 zrzutów wody, co przekłada się na niemal 370 m³ cieczy użytej w działaniach.
Na miejscu obecni byli premier Donald Tusk, minister Tomasz Siemoniak, komendant główny PSP nadbryg. Wojciech Kruczek oraz rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński. Wszyscy oni wzięli udział w pracach sztabu koordynacyjnego razem z przedstawicielami Policji, Wojska Polskiego, Lasów Państwowych oraz Agencji Żeglugi Powietrznej.
Trudne warunki i bezprecedensowe zaangażowanie
Działania są szczególnie wymagające ze względu na charakterystykę terenu – ogień rozprzestrzenia się w trudno dostępnych, podmokłych i bagnistych rejonach parku. Silny, porywisty wiatr dodatkowo utrudnia skuteczne gaszenie. Mimo to, służby nie ustają w wysiłkach, aby opanować sytuację.
W poniedziałkowy poranek (21 kwietnia) informowano, że w działaniach uczestniczy ponad 240 strażaków wspieranych przez 93 pojazdy, w tym specjalistyczne SHERPy i quady. Na miejscu operowały również drony oraz lotnicze jednostki Lasów Państwowych i Policji. Szczególną rolę odgrywa policyjny śmigłowiec Black Hawk z systemem Bambi Bucket o pojemności 3000 litrów.
Współpracę służb koordynował sztab z udziałem m.in. zastępcy komendanta głównego PSP st. bryg. Pawła Frysztaka oraz komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Janusza Kondrata.
Początek akcji i pierwsze reakcje
Ogień pojawił się 20 kwietnia około godziny 14:30, obejmując nieużytki oraz suche trawy i trzcinowiska. Sztab kryzysowy natychmiast został zwołany w Komendzie Wojewódzkiej PSP w Białymstoku. Władze zareagowały szybko – wojewoda Jacek Brzozowski, komendant PSP oraz przedstawiciele Policji, Lasów Państwowych i Wojska wzięli udział w nadzorze działań.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa natychmiast rozesłało ostrzeżenie do mieszkańców powiatów augustowskiego, grajewskiego i monieckiego, aby nie zbliżali się do zagrożonego obszaru.
Na miejsce skierowano m.in. moduł GFFF Poland z województwa lubelskiego oraz specjalistyczne pojazdy gaśnicze. Już wtedy działania wspierało sześć zespołów dronowych oraz dwa samoloty gaśnicze Lasów Państwowych.
Perspektywy i dalsze kroki
Chociaż obecnie pożar nie rozprzestrzenia się, sytuacja pozostaje poważna i wymaga nieustannego nadzoru. Służby deklarują dalszą gotowość do działania, a wszystkie siły są w stałej mobilizacji. Akcja w Biebrzańskim Parku Narodowym to jedno z największych wyzwań ratowniczych ostatnich miesięcy, które pokazuje ogromne zaangażowanie i współpracę wielu instytucji.
fot.pixabay