mcdonalds-1340199_1920

Pod złotymi łukami

Wszechobecna sieciówka, którą zna każdy z nas. Miliardy zysków rocznie z taniego jedzenia, setki świetnie prosperujących restauracji szybkiej obsługi w prawie każdym kraju. W dobie zwiększającej się inflacji zyski spółki McDonald’s Corporation nie odczuwają strat dzięki ich ofercie budżetowych posiłków, na które każdy z nas może sobie pozwolić. Tymczasem typowy, szeregowy pracownik kuchni dostępny o każdej porze dnia i nocy, pracujący w wymagających warunkach, zarabia najniższą krajową. Sam zrezygnuje za jakiś czas, ale na jego miejsce znajdzie się zawsze ktoś nowy. McDonald’s nie może upaść. I nie upadnie.

Jest poniedziałkowy poranek. Dookoła mnie ludzie spieszą do pracy albo załatwić jakieś ważne sprawy. Niespiesznym krokiem idę Kijowską w stronę Dworca Wschodniego. Mam jeszcze sporo czasu do przyjazdu pociągu i nie do końca wiem, co ze sobą zrobić. Świeci słońce, ale jest raczej chłodno. Czego zresztą można się spodziewać w lutym. Wyszłam bez śniadania, a za chwilę czeka mnie długa droga, postanawiam więc, tak jak wielu innych podróżnych, przysiąść w znajdującym się na dworcu McDonaldzie.

Tam, gdzie idzie każdy z nas

Trafiam w niewątpliwe godziny szczytu jeśli chodzi o porę śniadaniową i z trudem udaje mi się znaleźć miejsce. Korzystam z możliwości technologicznych i zamawiam jedzenie do stolika z aplikacji. Zdaje się, że nadal mało kto używa takiej opcji, a to świetne rozwiązanie w sytuacjach takich jak ta, kiedy jesteś sam i chcesz swobodnie usiąść, a nie ma kto popilnować miejsca. Uśmiechnięta pani bardzo szybko przynosi zamówiony przeze mnie posiłek. Oferta śniadaniowa, muffin, kajzerka, frytki, herbata. Za każdym razem zapominam, że ten konkretny McDonald’s nie ma w ofercie wrapów i za każdym razem jestem równie rozczarowana. Ale to nic. Jem śniadanie trochę za szybko. Smak – standardowy, jak w każdym innym McDonaldzie. Mam jeszcze sporo czasu, nie pozostaje więc nic innego jak sączyć herbatę i ukradkiem obserwować otwartą kuchnię.

Zatrzymany czas

Pracownicy uwijają się jak pszczoły, ale wychodząc do części ze stolikami są zawsze uśmiechnięci. To zapewne polityka firmy i zasługa licznych szkoleń. Wiem coś o tym, w mojej pracy również tego nie brakuje. Przez stoliki przewija się mnóstwo osób, zmieniają się w jak w kalejdoskopie. Podróżni z walizkami, pracownicy korporacji wpadający na szybką kawę, bezdomny, któremu udaje się zjeść ciepły posiłek, uczniowie Szkoły Samochodowej w niebieskich kombinezonach i pracownicy magazynu Żabki w zielonych kombinezonach. Bardzo miły pan z obsługi podchodzi do mnie i pyta szarmancko “Dzień dobry, czy mogę wytrzeć pani stolik?”. “Oczywiście” odpowiadam i posyłam mu serdeczny uśmiech.

W końcu na jeden krótki moment wokół stolików robi się nieco luźniej, a przy kioskach nikt nie stoi. Życie w kuchni na ten jeden krótki moment zamiera. Chociaż zamiera to może złe słowo. Zamienia się w życie, ale towarzyskie. Pracownicy przystają, wywiązują się rozmowy. Dwie panie z lewej strony wymieniają się uwagami, pracownica, która podawała mi jedzenie, spotkała znajomego i rozmawia z nim przy ladzie, w głębi kuchni rozgorzała dyskusja, która może być pouczeniem przez przełożonego, obie osoby mają poważne miny. To jednak musi być dla tych ludzi dobra chwila, moment wytchnienia podczas tego maratonu długiej zmiany, która o tej porze nie minęła pewnie nawet jeszcze w połowie. Pracownicy wychodzą z zaprogramowanych ról, wykonywania powtarzalnych czynności niczym maszyny. Na tę krótką chwilę stają się znowu ludźmi, a nie częścią ogromnej korporacji bazującej na wyzysku i wyciskaniu z ludzi wszystkiego, co mają, dając niewiele w zamian.

Zabrać wszystko, dać nic w zamian

Podobnie jest zresztą we wszystkich korporacjach zatrudniających niewykwalifikowanych pracowników – czyli tak na prawdę każdego. Ale to nie prawda, że nic się od nich nie wymaga. Muszą poświęcać swoją energię, a często też zdrowie fizyczne i psychiczne, pracując z klientem, w szybkim i stresującym środowisku. Co za to dostają? Młody, dynamiczny zespół (pracownicy co miesiąc się zwalniają i przychodzą nowi), atrakcyjne wynagrodzenie zgodne z doświadczeniem (minimalne, bo twoje doświadczenie nigdy nie jest wystarczająco duże), elastyczne godziny pracy (elastyczne dla pracodawcy, a nie dla pracownika), premie uznaniowe (które są niemal niemożliwe do osiągnięcia). Mimo to firma ta nadal będzie świetnie prosperować, a jeśli nie znajdzie pracowników w Polsce, chętnie przyjadą tu osoby z mniej rozwiniętych gospodarczo krajów.

Zaraz nadjedzie mój pociąg. Wstaję, ubieram się, wyrzucam śmieci do kubła. Kieruje się w stronę wyjścia na holl główny.  Przy kioskach do zamawiania znowu stoi tłum z walizkami, a ja niedługo zupelnie zapomnę o tej wizycie.

Dorastaliśmy razem

Zapewne każdy z nas może cofnąć się pamięcią kilka lub nawet kilkanaście lat wstecz i przypomnieć sobie jakąś sytuację z McDonaldem w roli głównej.

Jest rok 2015, chodzę do szkoły średniej. W moim rodzinnym miasteczku zamieszkiwanym przez niewiele ponad 30 tysięcy osób ma właśnie zostać otwarty pierwszy McDonald’s. Byliśmy chyba jednym z ostatnich bez fastfoodowych bastionów, być może w Polsce, a na pewno w okolicy. W społeczności wrze. Większość głosów jest oczywiście zgodnie z naturą Polaków negatywna – bo miejsce złe, bo po co, bo będą korki, bo dzieci będą grube, bo walać będą się śmieci. Następuje uroczyste otwarcie, przecięcie wstęgi, po którym wrze jeszcze bardziej. Strony internetowe poświęcone informacjom z miasta zalewa fala memów o tym, że restauracje poświęcił ksiądz, a obok postawiono przystanek komunikacji miejskiej o dumnej nazwie „McDonald’s”.

Rok 2018, niedawno zdałam prawo jazdy. To otworzyło przede mną nowe możliwości. Jak przystało na mieszkankę małego miasta bez specjalnych zainteresowań, teraz głównym sposobem na spędzanie czasu będzie rekreacyjna jazda samochodem bez celu ze znajomymi. Jest noc, jedziemy drogą ekspresową, zmieniają się tylko daty w kalendarzu i osoba kierująca. Standardowy przystanek na trasie – McDonald’s. Podjeżdżamy do okienka, szybka decyzja co kto bierze. Dla mnie przeważnie jakiś zestaw i shake truskawkowy. W głośniku rozlega się zmęczony, pytający głos pracownika. Płacimy, odbieramy zamówienie, zatrzymujemy się na parkingu jeśli jest miejsce. Jeśli nie ma – odjeżdżamy dalej, żeby stanąć gdzieś na uboczu i na spokojnie zjeść posiłek. Wieczory są ciepłe, towarzystwo doborowe, czas miło spędzony.

Kolejny rok, pierwsza praca. Jest wymagająca, siedem dni w tygodniu, zawsze pod telefonem. Jestem zmęczona, ale załamanie nerwowe nastąpi dopiero za dwa lata, kiedy zmienią się przełożeni i będzie jeszcze gorzej. Póki co, w każdy weekend nagradzam się fast foodem. McDonald’s jest tylko pięć minut stąd. Przerobiłam już całe menu, z góry na dół. Mogłabym jeść z zawiązanymi oczami i pewnie bezbłędnie odgadłabym, czy w moich ustach jest Big Mac czy WieśMac, gdyby ktoś zapytał. Przytyłam 10 kilogramów przez ten czas, na szczęście w porę powiedziałam stop. Zarówno fast foodowi w każdy weekend, jak i tamtej pracy.

I rok 2023. Siedzę sobie w najstarszym McDonaldzie w Rydze, który został otwarty w 1994 roku. Uwielbiam jeść lokalne dania kiedy podróżuję, ale nie zawsze mam chęci i czas na szukanie polecanych restauracji kilka razy dziennie, żeby móc zjeść śniadanie, obiad i kolację. Testowanie McDonaldów za granicą stało się więc częścią moich podróży. Jest piękna, słoneczna pogoda jak na marzec, co przyznał nawet mój przewodnik. Zazwyczaj w Rydze panuje pogoda niemalże brytyjska. W środku nie ma zbyt wielu klientów. Siedzę przy podanej bardzo estetycznie jak na tą sieciówkę kawie. Wyglądam za okno w stronę słynnego zegara „Laima” i parku Bastejkalna, odgradzającego z jednej strony Stare Miasto od zabytkowych kamienic w stylu art nouveau.

Upadek nie nadejdzie

Myślę, że podobne sytuacje ze swojego życia mógłby przywołać każdy. Moda na jedzenie w fast foodach nigdy się nie skończy. McDonald’s jest dostępny, szybki i jest wszędzie, co przesądza o jego sukcesie. Przez to towarzyszy nam w wielu różnych momentach życia, nawet jeśli konsumenci nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Młodzież zawsze będzie spotykać się pod złotymi łukami, do okienka drive thru zawsze będzie ustawiać się kolejka samochodów.

fot.pixabay

Najpiękniejsze Jarmarki Bożonarodzeniowe
Sezon na odwiedzanie Jarmarków Bożonarodzeniowych właśnie się rozpoczął. Gdzie najlepiej...
Movie-box bez cenzury
W historii Polski istniał władca, którego istnienie wymazano z kart...
„Newsweek” znowu w amerykańskich kioskach
Amerykańskie wydanie „Newsweeka” zostanie będzie wznowione w wersji drukowanej....
Legendy hip-hopu wracają po raz ostatni na scenę!

To między innymi oni zdefiniowali to, czym tak naprawdę jest...

Tagowanie zdjęć Agencji Magnum
Wszystkich miłośników fotografii, a szczególnie fanów Magnum Photos powinna zaciekawić...