Po historycznym dla polskich skoczków Turnieju Czterech Skoczni, przyszła pora na zawody Pucharu Świata w naszym kraju. Przez dwa kolejne weekendy mieliśmy okazje śledzić aż trzy konkursy indywidualne oraz jeden drużynowy na skoczniach w Wiśle i Zakopanem. Kibiców nie zawiódł prezentujący ostatnio niesamowitą formę Kamil Stoch.
Chcę skakać, bo to kocham. To chyba mój cel. Mieć radość i dawać ją innym – powiedział tuż przed startami w Polsce nasz najlepszy zawodnik. W jednym z wywiadów przyznał, że ma świadomość, iż nie minęła jeszcze nawet połowa sezonu, dlatego istotne jest zachowanie pokory i spokoju. Każde kolejne zawody są dla niego równie ważne. Ciężko pracuje, aby dobrze się na nich zaprezentować i pokazać pełnię swoich możliwości.
Pomimo urazów, z jakimi skoczek zmaga się w ostatnim czasie, otwarcie przyznaje, że nie zamierza rezygnować z kolejnych startów: To kolano będzie się jeszcze odzywać. Nie mam czasu na jego wyleczenie. Mam obowiązek walczyć.
Wisła po raz pierwszy polska
Zawody na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle rozgrywane są od 2013 roku. Do tej pory był to tylko jeden konkurs (zwykle w środku tygodnia), który stanowił jedynie dodatek do zmagań w Zakopanem. W tym sezonie dla Wisły zarezerwowano cały weekend (14 i 15 stycznia). Dwa kolejne konkursy indywidualne w znakomitym stylu wygrał nasz zawodnik – Kamil Stoch. Stał się on tym samym pierwszym Polakiem, który triumfował w Wiśle. Ponadto został liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
W sobotnim starcie rywale najlepszego polskiego skoczka nie mieli z nim żadnych szans. Kamil jest teraz w bardzo wysokiej formie. W pierwszej serii musiałem nawet mu obniżyć rozbieg o jedną belkę, żeby nie skoczył za daleko – przyznał trener polskich skoczków, Stefan Horngacher. Swoją klasę Stoch potwierdził również podczas drugiej serii, kiedy warunki na skoczni mocno się pogorszyły. Wielu sportowców z czołówki nie potrafiło sobie z nimi poradzić. Tymczasem zawodnik z Zębu poszybował na 124. metr (do zwycięstwa wystarczyło mu zaledwie 115 metrów). Drugi Stefan Kraft tracił do niego ponad szesnaście punktów. Tego dnia, jak powiedział potem Piotr Żyła, po prostu nie było na niego „gościa”. W niedzielę przewaga Stocha nad rywalami nie była już tak imponująca, ale co najważniejsze – Polak odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo.
Tradycyjnie w tym sezonie, dobre występy odnotowali także Maciej Kot (9. i 5. miejsce) i Piotr Żyła (7. i 11. miejsce). Pierwszy po pierwszej serii drugiego konkursu zajmował trzecie miejsce. Szansa na podium była duża. Jednak słabszy skok w trudnych warunkach wystarczył jedynie na piątą pozycję. Z kolei, skaczący u siebie, Żyła zarówno w sobotę, jak i w niedzielę miał problemy z oddaniem dwóch równych skoków. Pierwsza próba wychodziła mu całkiem dobrze, lecz kolejna była zbyt krótka, by poprawić zajmowaną lokatę.
Pozostali biało-czerwoni prezentowali się poniżej oczekiwań. O ile w pierwszym konkursie mieliśmy łącznie sześciu zawodników w najlepszej „trzydziestce”, to w drugim było ich już tylko trzech.
Powrót wielkiego mistrza
Polska to świetne miejsce do powrotu i nabrania wiary w siebie. Na pewno otrzymam ogromne wsparcie od kibiców – przyznał wracający do rywalizacji w Pucharze Świata po rocznej przerwie Gregor Schlierenzauer. Austriak, który ma na swoim koncie 53 wygrane w zawodach Pucharu Świata, wystartował po raz pierwszy w tym sezonie właśnie w Wiśle. W pierwszym konkursie do występu w drugiej serii zabrakło mu tylko jednego miejsca. Swoją moc skoczek pokazał jednak w niedzielę. Najpierw zwyciężył kwalifikacje, a potem oddał znakomity skok na 135,5 metra, który pozwolił mu zająć czwarte miejsce po pierwszej serii zmagań. Mimo że drugi skok w jego wykonaniu był już znacznie gorszy (ostatecznie pozwolił mu zająć ósmą pozycję), zawodnik pokazał, że nie należy go skreślać w walce o pucharowe zwycięstwa.
W drużynie siła
Przed konkursem w Zakopanem można było wiązać wielkie nadzieje z liderującą w Pucharze Narodów drużyną polskich skoczków. Wielu fanów wierzyło w powtórkę sukcesu z Klingenthal. Nasza czwórka w składzie: Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zdołała jednak wywalczyć drugie miejsce. I choć wydawać by się mogło, że osiągnęli świetny wynik, to wśród kibiców pozostał pewien niedosyt. Gdyby każdy z nas zdobył o punkt więcej w ośmiu skokach, to byłoby pięknie – przyznał tuż po konkursie Maciej Kot, który razem z Piotrem Żyłą, skoczył najdalej spośród wszystkich naszych reprezentantów. Obaj oddali dwa ponad 130-metrowe skoki. W pierwszej serii nieco zawiódł Kamil Stoch. Lider Pucharu Świata uzyskał tylko odległość 125 metrów. Swoją formę potwierdził za to w świetnym drugim skoku (136 metrów).
Konkursy indywidualne w Wiśle pokazały, że trzech polskich zawodników skacze na bardzo wysokim poziomie. Wątpliwości dotyczą wyboru tego czwartego. Trener Stefan Horngacher postawił na Dawida Kubackiego, który był w składzie historycznie triumfującej ponad miesiąc temu drużynie. Jego skoki odstawały jednak od wyników pozostałych reprezentantów. Chodzi tutaj zwłaszcza o pierwszą próbę, w której osiągnął odległość zaledwie 120 metrów. Sam zawodnik przyznaje, że: zwycięstwo było w zasięgu. O wszystkim jednak zadecydowały drobne błędy. Mimo to jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy.
Ostatecznie zwycięstwo w konkursie odnieśli Niemcy. Wyprzedzili oni naszą drużynę o 5,1 punktu. Trzecie miejsce przypadło Słoweńcom.
Krok po kroku na sam szczyt
Kulminacyjnym punktem zmagań sportowców na polskiej ziemi był konkurs indywidualny na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Niedzielne zawody zgromadziły komplet kibiców (23 tysiące). Od czasów sukcesów Adama Małysza Puchar Świata w Zakopanem jest wielkim sportowym świętem w naszym kraju. Nie inaczej było i w tym roku. Właściwie to brakuje mi słów, jak określić to, co dzieje się na trybunach. Te tłumy i doping dla każdego zawodnika, bez względu na kraj, który reprezentuje – przyznał słoweński skoczek Jernej Damjan.
Swój czwarty konkurs z rzędu wygrał Kamil Stoch. Droga do triumfu nie była jednak łatwa. Po pierwszej serii zawodów lider Pucharu Świata zajmował dopiero 6. pozycję. Oprócz niego w czołowej „dziesiątce” mieliśmy jeszcze czterech Polaków ( 7. Piotr Żyła, 8. Dawid Kubacki i 9. Jan Ziobro). Na pierwszym miejscu znalazł się Niemiec Richard Freitag. Różnice pomiędzy poszczególnymi skoczkami były jednak niewielkie, co zapowiadało niesamowite emocje w rundzie finałowej.
Tam Stoch zadał decydujący cios. Przy dość mocnym wietrze w plecy (prawie 10 dodanych punktów) uzyskał aż 131 metrów. Pod nartami nie miałem kompletnie nic. Był bardzo mały opór, ale starałem się wyciągnąć ze skoku jak najwięcej – przyznał. I chociaż skaczący po nim zawodnicy uzyskiwali podobne lub nawet lepsze odległości, on ciągle pozostawał liderem. Nawet znakomicie prezentujący się Niemcy musieli uznać wyższość polskiego mistrza.
Wygrana Kamila Stocha to jego 20. triumf w zawodach Pucharu Świata i 4. na skoczni w Zakopanem. Dzięki temu zawodnik powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej. W kolejny weekend skoczkowie przeniosą się do Niemiec. Liczymy na równie dobre i emocjonujące występy.