Dziennikarzyć każdy może
Możliwości technologiczne sprawiają, że każdy może dzielić się informacjami, publikować swoje opinie i prezentować różnorakie treści szerokiej publiczności. Czy to oznacza, że każdy może być dziennikarzem? O dziennikarstwie uprawianym przez nie – dziennikarzy z Sonią Tulczyńską – dziennikarką gazety „naszemiasto.pl” i wydawcą serwisu internetowego o tej samej nazwie rozmawiała Aleksandra Miniak.
Dziennikarz obywatelski – freelancer bez pensji?
Powiedziałabym bardziej, że dziś – każdy z nas nieświadomy bycia dziennikarzem.
Gdzie w takim razie gdzie zaczyna się dziennikarstwo obywatelskie?
Według mnie tam, gdzie nie ma wydawcy i przełożonych. Analizując media społecznościowe można powiedzieć, że w pewnym sensie treści i tak są kontrolowane poprzez medium, w którym publikujemy informacje – poza treściami niezgodnymi z prawem. Mamy w nich jednak swobodę wypowiedzi, możliwość wyrażania swojej opinii bez założonej i określonej „linii programowej” czy „stylebooka” (grafik, norm i form obowiązujących w danym wydawnictwie).
Czyli użytkownik Facebooka publikujący post na temat nadchodzącego wydarzenia jest dziennikarzem obywatelskim?
Uważam, że tak. Informuje o nadchodzącym wydarzeniu swoich przyjaciół i lokalną społeczność.
A co w przypadku postów o treściach komercyjnych?
Wtedy mamy do czynienia z reklamą i działaniami marketingowymi, które daleko odbiegają od obiektywnego i rzetelnego dziennikarstwa.
Skoro dziennikarstwo to wolny zawód, to dziennikarstwo obywatelskie jest „bardziej wolne”?
Odniosłabym pojęcie wolnego zawodu do formy zatrudnienia. Dzisiaj dziennikarze pracują na różnych formach zatrudnienia – własna działalność, umowy o dzieło, zlecenie. W związku z tym pojęcie „wolny” interpretowałabym jako niezwiązany etatem, wyłącznością. To daje pole do współpracy z różnymi redakcjami i wydawnictwami. Dziennikarz obywatelski jest wolny w takim sensie, że nie ogranicza go nic – żadna umowa i forma współpracy, podległość. Może rozprzestrzeniać każdą treść, a nowe technologie dają mu wiele możliwości.
Czy to prawda, że dziennikarze obywatelscy głównie przeredagowują publikacje zawodowych dziennikarzy?
Nie mam wystarczającej wiedzy. Na pewno komentują to, co dziennikarze publikują, ale w ich komentarzach jest wyrażana autorska opinia i stanowisko. Powiedziałabym raczej, że często dzieje się na odwrót – dziennikarze korzystają z treści dostarczanych w internetowym „streamie” i wykorzystują je do swojej pracy i publikacji.
To znaczy?
To znaczy, że dziennikarze posługują się wpisami użytkowników mediów społecznościowych. Przykładem może być embeddowanie, czyli zamieszczanie postów udostępnionych wcześniej na prywatnych profilach. Tak, jak na przykład ostatnia głośna akcja wokół ustawy antyaborcyjnej, gdzie facebookowy post jednej z internautek udostępniony został kilkanaście tysięcy razy, a media/dziennikarze wykorzystały go do stworzenia informacji i rozpoczęcia dyskusji wokół tego tematu.
Dziennikarz obywatelski – uogólnia i przedstawia poglądy w sposób jednostronny?
To trudne pytanie. Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy dziennikarz nieobywatelski jest rzetelny i przedstawia obiektywne poglądy, co dopiero mówić o dziennikarzu obywatelskim. Pewne jest, że w przypadku tego drugiego wyrażane jest bardziej osobiste podejście. Z jego punktu widzenia. No ale przecież nierzadko jest tak także u dziennikarzy.
Pomijając problem rzetelności: skoro odbiorcy mają możliwość czytania artykułów autorstwa zawodowych, sprawdzonych dziennikarzy, to dlaczego mieliby sięgać do publikacji nie – profesjonalistów?
Bo one wydają się być „prawdziwe”. Pozbawione nacisku ze strony redaktora naczelnego, opisujące to, co aktualnie się dzieje.
Jednym słowem – wiarygodne?
Dokładnie. Chociaż często to pojęcie jest mylne – w sieci pojawia się wiele nieprawdziwych informacji – fotomontaże i tzw. „fake’owe” publikacje. Taka sytyacja jest szczególnie widoczna w kwestiach politycznych, kontrowersyjnych. Można tutaj przytoczyć przykład konfliktu na Ukrainie. W sieci pojawia się wiele nieprawdziwych zdjęć, rzekomo wykonanych przez Rosjan i na odwrót. Takimi przypadkami zajmują się wyspecjalizowani dziennikarze śledczy i to dzięki ich działaniom, sprawdzaniu i weryfikacji treści dowiadujemy się, które z nich są prawdziwe.
W takim razie czy w redakcji serwisu „naszemiasto.pl” artykuły, zanim zostaną opublikowane, przechodzą jakąkolwiek moderację?
Zawsze. Nad kształtem wydania czuwają redaktorzy oraz wydawcy serwisu. Moderujemy treści i komentarze pod nimi. Zarówno na portalu, jak i w podległych stronach na facebooku.
Czy dziennikarstwo obywatelskie ma przewagę nad tradycyjnym?
Dzisiaj obserwujemy znaczną zmianę formuły dziennikarstwa. Odchodzimy od publikowania treści w prasie, telewizji, a nawet radio przestaje być aktualne. Ogromną przestrzenią do wolności twórczej, a także do wolności słowa daje internet i media społecznościowe. Informacja serwowana poprzez takie platformy jest szybka i potrafi osiągnąć o wiele większy zasięg. Można powiedzieć, że jest to przewaga.
Dziennikarstwo obywatelskie rozwija się w bardzo dynamicznym tempie – jego zasięg wzrósł od 4 % w 2007 r. do ok. 32 % obecnie. Co stoi za tym sukcesem?
Postawiłabym na media społecznościowe i technologiczne możliwości dystrybuowania i zarządzania informacjami. Dzisiaj możemy nadawać na żywo z dowolnego punktu na ziemi i widzą nas inne osoby z całego świata. Informacja zamieszczona i dobrze opisana w konkretnym medium społecznościowym, na przykład – post na Twitterze z odpowiednim oznakowaniem, trendujący (będący na topie) hashtag, oznaczenie osoby, facebookowy post z określeniem geolokazjacji czy zdjęcie na Instagramie – dociera niemal do każdego zakątka naszej planety w kilka sekund.
Skąd bierze się determinacja osób angażujących się w dziennikarstwo obywatelskie?
Myślę, że z wolności, braku ograniczeń, a także szybkości dostarczania treści i chęci zaistnienia. Warto zauważyć rosnące w siłę zjawisko hejterstwa – ludzie uwielbiają komentować, krytykować, oceniać i wyrażać, często niepochlebne opinie na temat innych osób czy publikacji. Po co to robią? Na pewno chcą wyładować swoje emocje, ale szukają także zainteresowania w sieci. Pragną być dostrzeżeni, zaczepieni przez innych użytkowników.
Czyli dziennikarze obywatelscy po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę?
Chcą zaistnieć w przestrzeni medialnej – indywidualne, unikatowe treści publikują po to, żeby były dostrzeżone, ocenione, komentowane i rozprzestrzeniane.