"Natan mędrzec" w apelu o tolerancję

Oświeceniowa sztuka Gottholda Lessinga z 1779 roku po raz pierwszy została wystawiona na deskach Teatru Narodowego. „Natan mędrzec” to tragedia trzech religii, których wyznawcy zamieszkują Jerozolimę czasów Saladyna.

Tytułowy Natan jest żydowskim kupcem, znanym ze swojego bogactwa. Po powrocie z podróży dowiaduje się, że jego córka, Recha, omal nie zginęła w pożarze, a z pożogi wyratował ją młody templariusz, który jednak wkrótce potem uciekł z miejsca zdarzenia. Natan znajduje go więc i namawia na złożenie córce wizyty. Między młodymi ludźmi, mimo dzielących ich wyznań, rodzi się uczucie…

natan_10.jpg

 

Sztuka w wykonaniu ekipy Teatru Narodowego to przede wszystkim jednak spektakl dwóch aktorów, którzy kunsztem i aparycją przyćmiewają wszystko inne. Kulminacyjnym momentem spektaklu jest moment ich spotkania w jednej scenie: gdy Saladyn (Mariusz Bonaszewski) zaprasza do swoich komnat Natana (Jerzy Radziwiłłowicz), by zadać mu pytanie o to, która z religii jest tą prawdziwą. Wówczas pojawia się przypowieść o pierścieniu, który czyni jego właściciela miłym dla Boga i ludzi, i o trzech synach, którzy rywalizowali między sobą o prawo jego odziedziczenia. Każdy z nich otrzymał jednak fałszywy pierścień, ponieważ ojciec kochał ich po równo, i nie chciał żadnego wyróżniać. Mimo swego rodzaju prostoty tego rodzaju metafory – oświeceniowego apelu o tolerancję – Radziwiłłowicz i Bonaszewski czynią z tej sceny prawdziwą ucztę dla oczu, uszu, ale także i serca. W ich ustach apel ten brzmi bowiem przekonywująco i nadaje wydźwięk całemu przedstawieniu, symbolizującego dramat wzajemnego niezrozumienia pokoleń, od czasów wypraw krzyżowych aż po dzisiaj. 

natan_9 (1).jpg

Uniwersalność tego przesłania gubi się jednak w ustach innych bohaterów i w toku fabuły. Dramat Lessinga zaskakuje przede wszystkim naiwnym i utopijnym zakończeniem, które nagle sprowadza sztukę do poziomu Edypowego tragizmu. Akcja jest nierówna, przerywana długimi monologami, bez jawnie sprecyzowanej konwencji (zaburzonej m.in. obecnością typowo komicznych postaci drugoplanowych czy wspomnianym zakończeniem). Lessing nie odważył się więc zbudować swojego dzieła w oparciu o jawność przekazu, i tak apel o tolerancję zmienia się w niezbyt porywającą historię, która nie przetrwała próby czasu.

natan_5.jpg

 

Reżyserka Natalia Korczakowska próbuje tę historię przedstawić przez pryzmat przestrzeni abstrakcyjnej. Służy temu zarówno oszczędna scenografia, jak i wykorzystanie strojów z różnych epok. W obu przypadkach przedstawionej rzeczywistości nie można by przypisać żadnych historycznych realiów, co nadaje adaptacji sztuki Lessinga akcent współczesnego teatru. Korczakowska nie zmienia znacząco scenariusza, nie przeredagowuje linii dialogowych. Zamiast tego obnaża uczuciowość bohaterów, każąc aktorom wypowiadać swoje kwestie przez krzyk i łzy. Grana przez Dominikę Kluźniak Recha świetnie odnajduje się na tym tle, emanując kobiecą subtelnością. Występ Krzysztofa Zarzeckiego w roli młodego templariusza również można by pochwalić za emocjonalność, jednak jego miękka barwa głosu i przez to nieraz niezrozumiała artykulacja wyrazów odbiera przyjemność z oglądania go na scenie. To duet bardziej doświadczonych aktorów – Radziwiłłowicza i Bonaszewskiego – króluje w przedstawieniu.

 

natan.jpg


Nie można nie pochwalić zabiegów Korczakowskiej, by uczynić sztukę Lessinga atrakcyjną dla współczesnej widowni. Niemniej jednak wciąż dominującym wrażeniem towarzyszącym spektaklowi jest wrażenie zagubienia pomiędzy dramatem przedstawionej tu historii, a dramatem idei.

 

Natan Mędrzec (tytuł oryginalny: Nathan der Weise)
Autor: Gotthold Ephraim Lessing (autor przekładu: Jacek St. Buras)
Reżyseria: Natalia Korczakowska
 

Premiera w Teatrze Narodowym: 10 listopada 2012

Z aparatem nad Wisłą
Trwa konkurs fotograficzny pod hasłem "Ciesz się rzeką". Prace nawiązujące...
Alicja w Ogrodzie Saskim
W warszawskim ogrodzie Saskim stanęła instalacja dźwiękowa nawiązująca do książki...
Niech świeci się pierwszy maja!

Majówka trwa. Trzy dni wolnego (w przypadku niektórych nawet nieco...

Wszechświat a dramat osobisty
„Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Jowisz, byłam zahipnotyzowana”. Co się dzieje...