Tańczę, więc Nazywam się miliard

­­

­­Żadne ustawy ani urzędnicy państwowi czy służby mundurowe nie są w stanie pokonać tego problemu… Przemoc wobec kobiet istnieje od zarania dziejów. Od kiedy kobiety uzyskały prawo wyborcze i coraz częściej zaczęły się buntować przeciw złemu traktowaniu, zaczęto ją co prawda publicznie potępiać, jednak sama sytuacja nie uległa wcale znacznej poprawie. Codziennie w niejednym domu, firmie, na ulicy czy w klubie dochodzi do naruszenia godności osobistej osób, które są zbyt słabe – fizycznie lub psychicznie – aby się bronić. Dopiero zmiana mentalności społecznej jest w stanie dokonać zmian. Tylko gdzie zacząć?

 

Autorką jednego z początków była Eve Ensler. Jej książka – „Monologi waginy” – przełamała tabu, jakim dla wielu kobiet była ich intymność i seks. Jej rozmówczynie opowiedziały o traumach, wstydzie i zażenowaniu, które przeżywały w świecie zdominowanym przez mężczyzn i przez swoje mylne wyobrażenia na temat własnej kobiecości. Ensler stała się działaczką feministyczną i antyprzemocową. Do publicznej wiadomości podała zatrważające statystyki: około miliarda kobiet na świecie pada w ciągu życia ofiarą przemocy, w tym gwałtu. Zaczęła uświadamiać ludzi, że co trzecia kobieta służąca w armii USA jest gwałcona przez swoich towarzyszy broni, a w Ekwadorze funkcjonuje 207 klinik, gdzie lesbijki „leczy się” za pomocą gwałtu. W wielu krajach, gdzie kobiety nie mają wystarczającej siły przebicia, aby otwarcie walczyć o swoje prawa, takich jak Libia, Kongo, Birma, Afganistan, Bośnia czy Pakistan gwałty zdarzają się na porządku dziennym. Mają zresztą miejsce również w wielu „cywilizowanych” na pozór społeczeństwach. Na Zachodzie, gdzie głównym przywilejem jest władza, siła polityczna, fizyczna i ekonomiczna, „wielcy” tego świata mogą mieć wszystko. Za cenę nieodwracalnej szkody dla słabych i bezbronnych – dla swoich ofiar.

 

Jednym z wyrazów sprzeciwu przeciwko przemocy wobec kobiet, którą zapoczątkowała Ensler jest niezwykła akcja „One Billion Rising”. 14 lutego setki tysięcy ludzi (nie tylko płci pięknej!) wyszło na ulice całego świata, aby poprzez taniec zamanifestować swój bunt przeciwko przemocy. Poprzez taniec na ulicy chcemy pokazać sobie i światu, że jesteśmy wolne, że przestrzeń publiczna należy do nas. Ponieważ tradycyjnie ta przestrzeń należy do kobiet w mniejszym stopniu, a już najmniej do kobiet ofiar przemocy. – mówi Joanna Piotrowska z fundacji Feminoteka, jedna z organizatorek manifestacji w Warszawie.

 

2.jpg

Akcja „Powstanie Ofiar Gwałtu – One Billion Rising ” (polska nazwa – „Nazywam się miliard”) w naszym kraju odbyła się w dwudziestu pięciu miastach. Na całym świecie – w blisko dwustu. Nie był to zwykły protest czy kolejna demonstracja. Pomimo bardzo smutnych motywów, z powodu których została zorganizowana, na ulicach pojawiły się tłumy roztańczonych ludzi, którzy tchnęli  radość w serca polskich zaśnieżonych miast, wyzwolili pozytywną energię i poczuli, że nie są sami. Taniec okazał się potężną siłą i zupełnie inną niż wszystkie formą protestu. Tańcem można porwać nawet tych, którzy nie chcieliby uczestniczyć w innych rodzajach protestów. Nie ważne czy w Warszawie, Londynie, Rio de Janeiro czy Delhi. W tańcu tracimy narodowość, zacieramy różnice społeczne, przestajemy pełnić konkretne funkcje – jesteśmy po prostu… sobą!

 

7.jpgPrzy organizacji Antyprzemocowego Korowodu Tanecznego pomagały osoby w różnym wieku

 

W Warszawie akcja rozpoczęła się tańcem przy głównym wejściu do stacji Metra Centrum, następnie odbył się flashmob w hali głównej Dworca Centralnego. Tego dnia wyruszył również spod skłotu „Przychodnia” na Skorupki 6 antyprzemocowy korowód taneczny. Przeszedł głównymi ulicami Warszawy, a towarzyszyły mu tańce, śpiewy, performensy, występy młodych dziewczyńskich zespołów hip-hopowych oraz dźwięk bębnów. Całość zakończyła się pokazem samoobrony przy Dworcu Centralnym.

 

25.jpg

Akcja miała przypomnieć o tym, że przemoc wobec kobiet nadal pozostaje wielkim problemem, przyciągnąć uwagę rządzących i skłonić ich do podjęcia konkretnych działań, które w przyszłości mogłyby przemocy zapobiegać. Jej celem było również zachęcenie pokrzywdzonych do mówienia o przemocy, przyznania się do roli ofiary i przełamania tabu. Tańczyliśmy, aby obudzić w ludziach poczucie jedności w walce z przemocą wobec słabszych i bezbronnych.

 

15.jpgSekcja bębniarska 

 

 

23.jpgKorowód przeszedł m.in. ul Marszałkowską i Hożą

 

4.jpgJeden z performensów podczas Antyprzemocowego Korowodu Tanecznego

 

 

17Pokaz samoobrony na Dworcu Centralnym

 

 

Otwórz umysł – zrób plakat

„Zrób komuś dzień dobry”, „Nie rozmawiaj z nieznajomymi, bo jeszcze...

Żeby jedzenie już nigdy nie odjechało
Najwięcej jest ich w okolicach Pałacu Kultury i Nauki. Przyciągają...
Czołówka polskiej sceny muzycznej na Juwenaliach UW

Wygląda na to, że długoletnia (i wydawało się, że nieśmiertelna)...

Budynki mogą mówić
Prawie hektar luksusowej powierzchni, portier zapraszający gości do wnętrza, szyte...