"Do widzenia, chłopcy!"

W roku 1964 bezpieczniej było kręcić filmy o przeszłości niż teraźniejszości. Michaił Kalik umieścił akcję swojego ulubionego dzieła na początku II wojny światowej, w nadmorskiej miejscowości na Krymie.

f4098_2.jpg

Niezwykle liryczne, piękne czarno–białe zdjęcia prezentują spokojne życie w letniskowym miasteczku. Codziennością jest tutaj wygrzewanie się na plaży i morskie kąpiele, spacery po molo czy obserwowanie dostojnych marynarzy na wieczornych dansingach. W przyjemne, ale nieco monotonne życie dorastających przyjaciół, trzech chłopaków, wkrada się jednak zapowiedź przygody. Zostają powołani do szkoły wojskowej, co napawa ich dumą i uwalnia świadomość niedawno osiągniętej dorosłości, a więc odpowiedzialności za swoje czyny. Każdy dzień wakacji i początkowej ekscytacji przybliża ich do nieuniknionego wyjazdu, który przestaje jawić się jako wspaniała przygoda. Jego wizja zaczyna ciążyć jako granica między „chłopięctwem” a dorosłością, zza której nie da się cofnąć. Pozornie błaha historia pulsuje ukrytymi, męskimi emocjami, powaga cały czas łączy się z humorem.

1273404995_do-svidaniya-malchiki.png

Film zbudowany jest w całości na niezwykłych, bardzo spójnych zdjęciach. Nawet zabawne sceny, których nie brakuje w dziele Kalika, nakręcone są w charakterystyczny, melancholijno–senny sposób. Duszne, gorące wakacje w połączeniu z napięciem i oczekiwaniem na nieznaną przyszłość tworzą niezwykły klimat filmu. Momentami opowieść przerywana zostaje pojedynczymi ujęciami niezwiązanymi z akcją, tak, jakby reżyser pragnął pokazać nam coś, co go zachwyciło, zmusić do chwili zadumy, podzielić się swoją wrażliwością. Widać ją zresztą w całym filmie, utkanym z symbolicznych scen, błyskotliwych, ale nielicznych dialogów, trafnych obserwacji, pięknych ujęć i muzyki. Wplecione zostają tu również dokumentalne wstawki – początkowo niezrozumiałe obrazy bombardowanych miast, niemieckiej armii, frontów wojennych uświadamiają nam w końcu rzeczywistość, która toczy się z dala od nadmorskiego miasteczka. I los, na który skazani są bohaterowie.

1310153103_do-svidaniya-malchiki.3.jpg

Narratorem opowieści okazuje się jeden z trzech młodzieńców, Volodya, najbardziej przejęty ciążącą na nim odpowiedzialnością  – oprócz rodziców musi opuścić również swą nastoletnią miłość. Dzięki chłopakowi dowiadujemy się mimochodem o późniejszych losach jego przyjaciół i niektórych szczegółach przyszłego życia. Cała historia jest natomiast wspomnieniem osiemnastolatka, retrospekcją ostatniego beztroskiego lata, zaczynającą się od słów „pamiętam…”.  

 

„Do widzenia, chłopcy!”

reż. Mikhail Kalik

rok produkcji: 1964

czas trwania: 82 min.

Festiwal „Sputnik”, sekcja: Retrospektywa Michaiła Kalika

 

Kino, które wymyka się schematom
„Powiedz Fred, czego ty się boisz?” – pyta Alfreda jego...
Serce psa lepsze niż człowieka

Psie serce w reżyserii Macieja Englerta prowokuje do myślenia o...

Powstaje film o Rutkowskim

Gdyby ogłoszono konkurs na medialną postać lutego byłby poważnym kandydatem....

57-latek zastosował przemoc wobec kota, bo ten ukradł mu kawałek boczku.

Na przestrzeni ostatnich miesięcy mogliśmy usłyszeć o bardzo głośnych, medialnych...