Magazyn PDF

Portal studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW

Teatr

Mimochodem na scenie

Urz.jpeg

Łączy ich teatr – a dzieli wszystko inne. Mimochodem to zderzenie wielu historii, które zbiegają się w jednym punkcie – na teatralnej scenie.  Każdy z nas jest inny – mówią – tylko razem tworzymy coś kompletnego.

 

Aktor teatru amatorskiego zmywa makijaż i wraca – za biurko – do „prawdziwej” pracy. Co popycha go do tego, by po przerzuceniu stosu papierów czy uporaniu się z tysiącem innych spraw, zmęczonym całodzienną harówką znów na tę scenę wyjść?

 

Łukasz (25 l.)na co dzień pracuje głosem. – Chciałem się załapać do dubbingu – wspomina  – kierownik produkcji dała mi do zrozumienia, że bez doświadczenia, chociażby aktorskiego, nie mam czego szukać w branży. Wtedy znalazłem w Internecie ogłoszenie o naborze do grupy teatralnej. Dziś teatr jest dla mnie odskocznią od codzienności, dlatego układam obowiązki zawodowe tak, by nie kolidowały z próbami i występami Mimochodem.

 

Jacek (25 l.) jest doktorantem na Uniwersytecie Warszawskim w Instytucie Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych. Swoją przyszłość wiąże z uczelnią. W Mimochodem gra
i reżyseruje. – Teatrem interesuję się od dziecka, pasją zarazili mnie rodzice. Potem, w liceum, w klasie artystycznej zacząłem pisać i reżyserować sztuki. Mam sporo pomysłów, staram się je spisywać. Planuję pozostać aktywnym hobbystą tak długo, jak tylko dam radę

 

Agata (23 l.)rysuje komiksy i studiuje kulturoznawstwo.  – To wielka przygoda. Można spróbować życia, jakiego nie będzie dane nam przeżyć! W gimnazjum  Mieliśmy kółko teatralne, które prowadziła gwiazda zespołu disco polo, Mr Dex – śmieje się. – Pewnego razu napisałam 20-minutową adaptację „Szkoły Umarłych Poetów” i pozwolono mi ją wyreżyserować. Urzekło mnie, jak wszystko układa się w spójną i poruszającą całość.

 

– Z czytania książki telefonicznej można zrobić najlepszy spektakl, to niezwykłe! – zachwyca się Marta (25 l.). Marta  jako jedyna z całej grupy ma przygotowanie aktorskie. Pracuje w dubbingu, obecnie można ją usłyszeć na Nickolodionie jako True Jackson. – Chciałabym, by mój głos stał się w przyszłości rozpoznawalny, póki co nagrywam średnio raz w miesiącu, a dodatkowo pracuję w firmie cateringowej i z dziećmi, prowadząc imprezy urodzinowe – wyjaśnia.

 

Agnieszka (28 l.) skończyła psychologię. Obecnie pracuje w firmie pośredniczącej w sprzedaży włókien, wykonuje analizy statystyczne oraz kształci się na terapeutę. – Zawsze byłam bardzo aktywna, a teatr towarzyszy mi od IV klasy szkoły podstawowej – mówi.

 

Dominika(24 l.) pisze pracę magisterką o poezji Przybyszewskiej na Wydziale Polonistyki UW. Kamil (22 l.) studiuje socjologię i ekonomię na UKSW. – Zaczęło się w liceum. Miałem nawet składać papiery do szkoły teatralnej. Obecnie wolę myśleć o teatrze jako o pasji. Na scenie odpoczywam, to część mnie – przyznaje Kamil.

 

– Kiedyś wszyscy należeliśmy do grupy teatralnej prowadzonej przez emerytowaną aktorkę, ale pogarszający się poziom spektakli odstraszał kolejne osoby. Wciąż jednak chcieliśmy grać. Przygarnęło nas Bielańskie Centrum Edukacji Kulturalnej. Tak powstało Mimochodem – opowiadają.

 

W BCEK-u grają i spotykają się na próby. 16 grudnia na scenie Bielańskiego będzie można zobaczyć Urzędów Czar w reżyserii Jacka Włodarskiego, na podstawie m.in.  tekstu Krzysztofa Daukszewicza. Teatr, jak rozmowa, potrafi być śmieszny, poruszający, ciężki, ale zawsze powinien być ważny i mieć coś do powiedzenia – mówi Jacek – ten spektakl przedstawia w krzywym zwierciadle przykrą rzeczywistość naszych urzędów. Od czasów PRL-u niewiele się zmieniła.

 

W repertuarze mają też m.in. „Prawdę Ekranu” zrealizowaną w ramach „Nocy Muzeów2011”w Bibliotece na Koszykowej, a także spektakl edukacyjny „Pies Ferdek o bezpieczeństwie na drodze”, grany w Teatrze Kamienica w ramach kampanii Tramwajów Warszawskich „Bądźmy razem bezpieczni”. Obecnie pracują jeszcze nad dwoma innymi spektaklami w BCEK-u oraz nad słuchowiskiem dla dzieci.  Starają się o status stowarzyszenia.  

 

Czy potrzeba nam teatrów amatorskich, działających społecznie, skoro mamy teatry „z prawdziwego zdarzenia”? – wystarczy spojrzeć na ceny biletów.