Wieczny Łowca

Paweł Strykowski aparat trzyma w pogotowiu tak długo, aż upoluje idealny moment na zdjęcie. Podczas oczekiwania oswaja ze soba otoczenie i pracuje nad sztuką przewidywania ruchów bohaterów.


walkanawodzieWalka na wodzie / fot. Paweł Strykowski


 

– Co widzimy na zdjęciu, próbę topienia?

Grupa osób z obozu żeglarskiego nad Soliną odpoczywała na kei. Pogoda, jaka była tego dnia, sprzyja pomysłom, by kogoś wrzucić do wody. A zwyczaj podpowiada, by wrzucić osobę siedzącą najbliżej kei. Wypadło na dziewczynę. Chłopak rozpędził się w jej kierunku, ale ona zrobiła unik i w efekcie on sam wpadł do wody.

– Niedoszła ofiara stała się oprawcą?

Tak, dzięki jej refleksowi oraz pomocy koleżanki, której na zdjęciu nie widać, chłopak stał się ofiarą. Wydawać by się mogło, że chodzi po wodzie. Zdjęcie przedstawia jednak sytuację zanim wpadnie do wody, a raczej moment wpadania do niej oraz moment przegranej walki.

– Chyba „przyjemnej” walki? Oboje są uśmiechnięci…

Zgadza się. To była zabawa, nie robienie złośliwości. Czysta radość i przyjemność.

– Na czym polega poszukiwanie momentów w pana przypadku?

Na trzymaniu aparatu w ręku tak długo, aż otoczenie się przyzwyczai, ciągłą obserwację zachowań tak, żeby przewidzieć, co się może stać, nerwówkę, czy aparat się „wstrzeli” z ostrością itd. Dla mnie rzeczywiście oczekiwanie na ten idealny moment to forma polowania, napięcia, a potem radości jeżeli udało się uchwycić „ten moment”.

– „Chwyta” pan moment klatka po klatce, czy cierpliwie czeka na rozwój wydarzeń?

Na tym obozie akurat miałem aparat przy sobie. Kiedy zauważyłem, że będzie się działo coś ciekawego, ustawiłem odpowiednie parametry: ostrość (ręcznie na element w okolicy bawiących się osób), przesłonę (w tym przypadku 2.8) i seryjne wykonywanie zdjęć.

– Dlaczego akurat ta klatka? Co było w niej lepszego od reszty ujęć?

Chyba chodziło o złudzenie stąpania po wodzie, a raczej to, że zawiera ona dokładnie moment, kiedy wiadomo, że już nic nie uratuje chłopaka.

– Czy zdjęcie nie byłoby lepsze kompozycyjnie, gdyby je skadrować nieco ciaśniej?

To byłoby już działanie w programach graficznych, przeinaczenie zdjęć, a ja jestem temu przeciwny. Poza tym to zdjęcie było wykonane cyfrową lustrzanką. Gdybym ingerował w kadr, ścinał go, zmieniłaby się rozdzielczość zdjęcia.

– Jakie wobec tego ingerencję w fotografię pan dopuszcza? Czy tylko te, które można wykonać w ciemni (np. maskowanie)?

To zależy, wbrew pozorom w ciemni można zrobić dużo, a np. maskowanie jest bardzo mocną techniką, która może zupełnie zmienić zdjęcie. Generalnie w zdjęciach reportażowych nic nie zmieniam.

– Jakim aparatem wykonał pan to zdjęcie?

Miałem aparat Canon 20D, obiektyw Sigma 70-200 2.8, monopod.

 

Paweł Strykowski – fotograf z Bielska-Białej, ur. 1976, kilkanaście wystaw w Polsce i zagranicą, fotografia to dodatkowe zajęcie, największą przyjemnością są zdjęcia krajobrazów, największym wyzwaniem jest fotografowanie ludzi, największym zarobkiem – żywności.

 

Spektakl w kinie

Samorząd UW i Multikino zapraszają na cykl wydarzeń, dzięki któremu...

Jeźdźcy wolności
Jeźdźcy wolności W Stanach Zjednoczonych luty zwany jest „miesiącem czarnej...
Pokolenie zrobione w balona
W historii świata było wiele rewolucji – francuska, październikowa, kulturowa,...
Filmowy tydzień

Maj upływa pod znakiem kina. Po sukcesie Zimnej wojny Paweł...