Makijaż, pod którym kryją się smutne oczy. Czy można nadać lalce swój charakter? Dwudziestoletniej, ambitnej studentce wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych idzie to coraz lepiej. Angela Bilińska tworzy prototypy lalek zgodne z własną estetyką. Małe wojowniczki czy baśniowe bohaterki? Zwykłe i niezwykłe lalki o różnych twarzach to postaci tworzące niesamowite miejsce – Lalkownię. Angela w prosty sposób ożywia lalki i personalizuje je, tworząc ich wizerunek na nowo.
Niektóre lalki przypominają Ciebie. To świadomy zabieg?
Bardziej to wynika z preferencji. Chciałam nadać lalkom bardziej enigmatyczny wizerunek, którego jeszcze nie ma na rynku. Chciałam im nadać charakterystyczną kreskę i jeden temat.
Jaki temat?
Przede wszystkim staram się, żeby moje lalki były autentyczne. Dla mnie autentyczne lalki nie uśmiechają się. Uśmiechnięta lalka kojarzy mi się z Barbie w różowym pudełku i plastikowym opakowaniu. Robię takie lalki, których nie można kupić w sklepie, czy supermarkecie. Chcę nadać lalkom charakter, dać im nową duszę. Smutek to jedyna rzecz, która nie potrafi być sztuczna. Smutne lalki są bardziej wiarygodne i prawdziwe.
,,Lalkownia” to przestrzeń, w której prezentujesz swoje lalki. Magiczne miejsce, w którym dzieci mogą poczuć się jak w teatrzyku lalek, a dorośli jak na wystawie kolekcjonerskiej w galerii sztuki. Co skłoniło Cię do stworzenia takiego miejsca?
Zazwyczaj swoje lalki pokazywałam na lalkarskich forach internetowych, jednak nie było to na tyle zorganizowane w żaden sposób, bo gdy nieraz próbowałam do czegoś wrócić, miałam z tym problem. Chciałam mieć wszystko w miarę uporządkowane, w jednym miejscu. Nie ukrywam, że zachęcili mnie do tego ludzie z lalkarskiej społeczności.
Repaint, czyli przemalowywanie lalek, czym jest dla Ciebie?
Repaint to stwierdzenie funkcjonujące w świecie lalkarzy. U mnie wygląda to tak, że kupuję w sklepie gotowe lalki, które mają już narzucony charakter. Następnie przemalowuję je w bardziej realistyczny sposób, który zawiera się w koncepcji producenta, wizji klienta lub mojej własnej. Ogólnie traktuję to jako niezobowiązujące hobby, które uzupełnia moją twórczość. Nie lubię nic nierobienia. Lalkownię traktuję jako wypełniacz wolnego czasu, ale też odskocznię od codziennych obowiązków. Lalki po prostu zarabiają same na siebie. Robię to z potrzeby serca, a to, co stanie się z nimi później, to już kwestia losu.
Kto zamawia takie lalki?
Lalki, które tworzę, są bez ograniczeń wiekowych, ale zazwyczaj zamawiają je dorośli. Są to świadomi kolekcjonerzy. Ludzie, którzy otaczają się ładnymi rzeczami. Zazwyczaj lalki wysyłam za granicę (najczęściej Ameryka, Australia i kraje europejskie). Nie wszystkie lalki, które wykonuję, będą odpowiednie dla dzieci, ze względu na ich specyficzny wizerunek, który, jak zdaję sobie sprawę, nie zawsze spełnia oczekiwania mam. Na to nie ma reguły. Tworzę też lalki według indywidualnych oczekiwań klientów. Cieszy mnie fakt, kiedy klient współpracuje ze mną i ma wpływ na proces tworzenia lalki. Wszelkie uwagi i porady do wizerunku nowopowstającej lalki są jak najbardziej mile widziane.
Jak wygląda proces twórczy, ile trwa i od czego zależy efekt finalny?
Najpierw zmywam lalkom makijaż. Jeśli jest winylowa – acetonem, jeśli plastikowa – materiałem ściernym. Należy przy tym uważać, bo aceton topi plastik. Zabezpieczam specjalnym sprayem modelarskim. Jest to bardzo toksyczny środek, dlatego używam do tego maski lakierniczej. Do makijażu lalek używam kredek akwarelowych (mają lepszy pigment niż te zwykłe i nie są oleiste) oraz pastele, które kruszę. Nie polecam stosowania kosmetyków, bo wszystkie są na bazie oleju, co nie sprzyja trwałości makijażu. Czasami też pozbywam ich włosów i wykonuję peruki. Wykonanie jednej lalki trwa mniej więcej tydzień, do dwóch tygodni, to zależy od poziomu zaawansowania pomysłu.
W jakim kierunku chciałabyś pójść w dziedzinie lalkarstwa?
Chciałabym kiedyś rzeźbić lalki, wykonywać odlewy w żywicy, robić stricte kolekcjonerskie lalki. Jest to kosztowna zabawa, ze względu na niewielką dostępność tych materiałów na polskim rynku. Są to lalki typu BJD (ball jointed dolls).
Jaka rolę odgrywa indywidualne podejście do tematu w projektowaniu?
Wobec indywidualizmu w projektowaniu podchodzę tak samo jak designerzy w innych dziedzinach. Nie od dzisiaj wiadomo, i sama często się na tym łapię, że ,,kupuję” częściej nie tylko dzieło, ale i charakter oraz osobowość artysty. To tak jak z kupowaniem ubrań, każdy potrzebuje mieć coś casualowego w szafie, ale z większym zainteresowaniem podchodzimy do rzeczy zaprojektowanych niekoniecznie na potrzeby masowej produkcji. Nie bez powodu chodzi się na pokazy mody. Od indywidualnego podejścia nie da się uciec w żadnej artystycznej dziedzinie. To, co tworzysz, jest tobą, wychodzi z ciebie i zawsze będzie przesiąknięte twoimi doświadczeniami, emocjami i uczuciami.