„W Timesie piszą, że Polska to nowa Portugalia. Może powinniśmy pojechać na nasz letni wyjazd do Warszawy?” zastanawiają się bohaterowie nowego serialu Netflixa. A my musimy zadać sobie pytanie, czy chcemy przez osiem około półgodzinnych odcinków oglądać, jak ładni, bogaci ludzie spędzają wakacje cztery razy w roku w różnych, malowniczych miejscach.
Na szczęście nie da się w ten sposób spłycić sensu nowego serialu Netflixa „Cztery pory roku”, w którym występują takie znane postacie sceny komediowej jak Steve Carell („The Office”) czy Will Forte („The Last Man on Earth”). Sześcioro przyjaciół z dawnych lat cztery razy w roku spotyka się na wspólnym wypadzie, podczas którego mierzą się z coraz to nowymi problemami. Nick przeżywa kryzys wieku średniego, rozwodzi się z Anne i spotyka z nową, dużo młodszą kobietą, co już na dzień dobry prowadzi do podziału w grupie. Ani Anne, ani ich córka, nie mogą sobie poradzić z rozłąką, reszta przyjaciół nie potrafi zaakceptować nowej partnerki, tak bardzo odbiegającej od ich sposobu życia. Od tego momentu żwawo toczą się losy bohaterów, tworząc efekt śnieżnej kuli. Kolejna para w grupie, Kate i Jack, zaczynają się zastanawiać, czy w takim razie z ich własnym małżeństwem jest aby na pewno wszystko w porządku. A ostatnia para, Danny i Claude, nie potrafi znaleźć wspólnego języka – Danny jest przytłoczony nadopiekuńczością i intensywnością ekspresji swojego włoskiego partnera i za wszelką cenę szuka miejsca, w którym może odetchnąć w samotności. Wszystko to prowadzi do tragicznego finału, który jednak jakoś udaje się bohaterom przetrwać w myśl zasady, że zawsze po burzy wychodzi słońce.
Chociaż to wszystko może brzmieć poważnie, jest podane w przyjemnej, lekkiej i delikatnie humorystycznej otoczce. Bohaterowie, chociaż każdy ma inny charakter, są sympatyczni i możemy się utożsamić z nimi i z ich związkowymi problemami. Na pewno nie raz pomyślimy, że mamy dokładnie tak samo, jak oni – ja na pewno tak myślałam w trakcie oglądania, a bliżej mi jednak wiekiem do młodej partnerki Nicka niż do głównych bohaterów. Wszystko to w pięknej scenerii, zmieniającej się wraz z tytułowymi porami roku. Chociaż nie jest to kino akcji, to fabuła została świetnie poprowadzona – jest ciekawa, wciągająca, serial można obejrzeć w zasadzie na raz.
„Cztery Pory Roku” będą dobrym wyborem, jeśli pragniemy trochę odsapnąć psychicznie, odprężyć się i dać poprowadzić fabule. Abstrakcyjne sytuacje rozbawią, a skuteczne pokonanie problemów przez głównych bohaterów i omijanie kłód rzucanych im pod nogi podniesie na duchu.
fot.pixabay