Cała Polska zadrżała na myśl o stracie postaci, która odcisnęła swoje piętno na naszym postrzeganiu świata i poczuciu humoru. Teraz to już pewne, Rysiek z „Klanu” umrze.
Śmierć w kartonach
Szczególną, chociaż niezbyt chlubną sławę przyniósł serialowi „M jak miłość” odcinek ze śmiercią Hanki Mostowiak (obejrzało go 8,4 mln widzów). W zamierzeniu dramatyczna scena stała się pośmiewiskiem internautów, którzy do tej pory nie mogą zrozumieć, w jaki sposób bohaterce udało się zejść z tego świata, uderzając maską samochodu w stos kartonowych pudeł ustawionych na poboczu.
Zanim wszyscy zdążyli się oswoić z odejściem jednej z popularniejszych postaci serialu, portale plotkarskie opublikowały kolejną szokującą wiadomość: Piotr Cyrwus grający rolę Ryśka Lubicza w „Klanie” ma zamiar poświęcić się pracy w teatrze i rezygnuje z pracy na planie. Scenarzyści zaplanowali, że jego bohater umrze na skutek nieszczęśliwego wypadku w szpitalu, gdzie trafi po zawale.
Dzieci, umyjcie rączki!
Ryszard przez lata przypominał swoim dzieciom o umyciu rączek przed jedzeniem, tworząc wizerunek seriali TVP. Chyba każdy chociaż raz oglądał „Klan”, śmiejąc się do rozpuku lub przynajmniej na YouTubie widział krótkie fragmenty, które osiągały nawet ponad 100 tys. obejrzeń. Rysiek z „Klanu” stał się postacią kultową, archetypem konserwatywnej głowy rodziny, starającej się jak najlepiej wychować swoje dzieci, pod warunkiem, że po powrocie do domu będzie czekał na niego ciepły obiad. Pozornie niepozorny, został najbardziej rozpoznawanym bohaterem tasiemca.
Do tej pory najsłynniejszą sceną z udziałem Ryśka było odbicie koleżanki jego córki Bożenki z domu publicznego. Doszło tam do strzelaniny i Lubicz został rodzinnym herosem. Jednak widzom nie umknęło, że scena, pomimo dramatycznej fabuły, była komiczna i do tej pory jest bardzo często oglądana przez internautów.
Planowane zabójstwo
Piotr Cyrwus w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” przyznał, że decyzję o odejściu z „Klanu” podjął już kilka lat temu. Nie utożsamia się z Ryśkiem i nie potrafiłby przyjąć jego stylu życia. Swojego bohatera traktuje z przymrużeniem oka. Śmieje się, że powinien dostać Oscara w kategorii „sceny zakładania i zdejmowania kurtek dziecięcych”. 15 lat temu rolę przyjął z przyczyn finansowych.
Niestety polskie realia często zmuszają aktorów do pracy w tasiemcach, z której rezygnują, gdy tylko znajdą ambitniejsze i bardziej dochodowe zajęcie. Przykładem tego zjawiska mogą być aktorzy już nieemitowanego serialu TVP2 „Złotopolscy”, Magdalena Stużyńska i Andrzej Nejman, obecnie dyrektor Teatru Kwadrat.
Metoda na widza?
Jeśli dwie śmierci to mało, scenarzyści „Na Wspólnej” mają już coś w zanadrzu. Nie pozwolą zaznać szczęścia Marcie Konarskiej (Joanna Jabłczyńska). Jej nowy partner, uczciwy i kochający, zginie w tragicznych okolicznościach. Portale o tematyce związanej z serialami nie są jeszcze pewne, w jaki sposób zginie, być może w katastrofie samolotu albo w wypadku samochodowym. Prof. Wiesław Godzic, medioznawca, nie przecenia jednak wpływu dramatycznych zgonów na wyniki oglądalności. – Następuje wyczerpanie zdolności kreacyjnych niektórych postaci i – bardzo często jednocześnie – sami aktorzy mają dość grania w kółko tej samej schematycznej roli. Nie chcą być Jankiem Kosem czy papieżem do końca swojej kariery. Wycofują się, proszą o scenariusz odejścia (wyjazd do Ameryki) lub śmierć. Kłopot w tym, że my – odbiorcy – wiemy o tym. Pomaga kolorowa prasa, źródło rozmów o serialu. Dlatego żyjemy w takiej sferze pomiędzy: jedno oko roni łzę z powodu śmierci popularnej postaci, drugie (suche) – daje do zrozumienia, że to tylko aktor w TV.
Idzie nowe, idzie lepsze?
Od 30 stycznia na antenie TVP1 jest emitowany serial „Galeria” przedstawiający perypetie pracowników centrum handlowego. „Galeria” zastąpiła obecną przez niemal 12 lat „Plebanię” i jest skierowana do młodszej części widowni. Godzic proponuje rozwiązanie, umożliwiające zatrzymanie też wcześniejszych widzów – Seriale nie kończą się, tylko zapraszają do innego, podobnego świata. Chciałbym, żeby robione było to z rozmysłem i świadomie. To powinno mieć coś wspólnego z wchodzeniem na kolejny poziom gry. Można nawet wykorzystać postaci z dotychczasowych seriali. W końcu chodzi o to, żeby być w wielkiej rodzinie…
Wiosną okaże się, czy widzowie wybiorą serialowe nowości i jak stare telenowele poradzą sobie bez popularnych bohaterów.